Najgorsza karą dla kota (podobno - nie wiem, nie stosowałam), jest zwykły spryskiwacz do kwiatów. Z wodą oczywiście. Trzymasz taki spryskiwacz pod ręką i jak kot zaczyna włazić Ci na głowę i robić to czego nie powinien, psikasz delikwenta. Jak wiadomo koty nie przepadają za wodą. A taka, która wydaje jeszcze jakieś syczące dźwięki to podobno bardzo groźna jest. Na Piotrusia całe szczęście nie muszę wytaczać tak ciężkiego działa, to bardzo grzeczny (tfu, tfu) kotek. Ale rozumiem Cię i nie winię za rozstrój nerwowy.
Dla mnie oczywiste jest to, że ona robi to specjalnie, aby zwrócić na siebie Twoja uwagę. I według mnie, rozpuściłaś ją po prostu. Nie mówię, że świadomie. Przyzwyczaiła się, że na jej drapanie reagujesz poświęceniem jej uwagi. Co tu dużo gadać. Po prostu sobie Ciebie nieźle wytresowała. Robisz dokładnie to, czego ona chce.
Sprytna bestyjka.
Ja rozumiem również, że nie sposób nie reagować jak kot rujnuje Ci mieszkanie. W ten sposób kółko się zamyka. Chyba, że zaczniesz reagować w sposób dla niej nieprzyjemny. Bicie kota jeszcze nikomu pożytku nie przyniosło. Używanie psikacza jako kary podobno działa.
Spróbuj. Co Ci szkodzi.