Ratunku! Kot drapie i nie śpi w nocy...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 16, 2005 12:37

Najgorsza karą dla kota (podobno - nie wiem, nie stosowałam), jest zwykły spryskiwacz do kwiatów. Z wodą oczywiście. Trzymasz taki spryskiwacz pod ręką i jak kot zaczyna włazić Ci na głowę i robić to czego nie powinien, psikasz delikwenta. Jak wiadomo koty nie przepadają za wodą. A taka, która wydaje jeszcze jakieś syczące dźwięki to podobno bardzo groźna jest. Na Piotrusia całe szczęście nie muszę wytaczać tak ciężkiego działa, to bardzo grzeczny (tfu, tfu) kotek. Ale rozumiem Cię i nie winię za rozstrój nerwowy.
Dla mnie oczywiste jest to, że ona robi to specjalnie, aby zwrócić na siebie Twoja uwagę. I według mnie, rozpuściłaś ją po prostu. Nie mówię, że świadomie. Przyzwyczaiła się, że na jej drapanie reagujesz poświęceniem jej uwagi. Co tu dużo gadać. Po prostu sobie Ciebie nieźle wytresowała. Robisz dokładnie to, czego ona chce.
Sprytna bestyjka.
Ja rozumiem również, że nie sposób nie reagować jak kot rujnuje Ci mieszkanie. W ten sposób kółko się zamyka. Chyba, że zaczniesz reagować w sposób dla niej nieprzyjemny. Bicie kota jeszcze nikomu pożytku nie przyniosło. Używanie psikacza jako kary podobno działa.
Spróbuj. Co Ci szkodzi.
Do you think this is wise, boy? Crossing blades with a pirate?
Obrazek

Ćma

 
Posty: 1576
Od: Wto sty 18, 2005 11:51
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon maja 16, 2005 12:39

nongie pisze:Na ścianę panele.
Tapicerkę na meblach spryskaj czymś intensywnie pachnącym (np. aromatyczny olejek cytynowy)
Jak kot prosi o uwagę to laserek w dłoń i bawić się, bawić.
A reszta to juz koszty uzyskania przychodu (czyt. posiadania kota) :)


Dziękuję za radę, ale panele nie wchodzą w grę. (Tak na marginesie - nikt z moich znajomków, mających kota nie musiał zakładać paneli.)
A pryskać pryskam, ale jej to przeszkadza tylko przez godzinę, dwie...
Gdy kot prosi o uwagę to ja się bawię, tylko że ona po 5 minutach już nie chce tej zabawy...

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon maja 16, 2005 12:47

Ćma pisze:Dla mnie oczywiste jest to, że ona robi to specjalnie, aby zwrócić na siebie Twoja uwagę. I według mnie, rozpuściłaś ją po prostu. Nie mówię, że świadomie. Przyzwyczaiła się, że na jej drapanie reagujesz poświęceniem jej uwagi. Co tu dużo gadać. Po prostu sobie Ciebie nieźle wytresowała. Robisz dokładnie to, czego ona chce.
Sprytna bestyjka.


Karanie za to, ze kot domaga się uwagi to IMHO zły pomysł.
Dziś rano moj Maksio grzecznie czekał, aż zwrócę na niego uwagę. Ale ciągle było coś ważniejszego - śniadanie, rozmowa z mężem, wycieranie ściany ktorą Miluś oblał w desperacji, poranna toaleta, szperanie w szafie, komputer. Maksio grzecznie czekał, ale ileż można. Zrzucil wazon raz i drugi. Tupnełam na niego wkurzona, ze przeszkadza mi w czytaniu ważnego majla. Przywarł do podłogi i po chwili znów był przy wazonie. Nasyczalam, pogoniłam.
Reakcja była taka, ze aż mi się głupio zrobilo - Maksio rozżalony zaczął ganiac po lini prostej od jednej ściany do drugiej. Zachowywał się, jakby go coś opętało. Trzeba bylo go złapać w locie, uspokoić i wygłaskać.
Wystarczyła chwila czułości, zamiast kilku minut straszenia i karania.

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

Post » Pon maja 16, 2005 12:47

Nie chodzi o to, żebyś pryskała meble odstraszaczami, tylko żebyś w ramach kary pryskała wodą KOTA. Ale do nauki trzeba wielkiej konsekwencji.
Do you think this is wise, boy? Crossing blades with a pirate?
Obrazek

Ćma

 
Posty: 1576
Od: Wto sty 18, 2005 11:51
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon maja 16, 2005 12:54

Tu nie chodzi o karanie kota za to, że domaga się uwagi i czułości. Tu chodzi o wprowadzenie odrobiny dyscypliny. Jak dla mnie, to ona się świetnie bawi i nie rozumie, że robi coś złego (bo przecież, nie czarujmy się, robi). Od drapania jest drapak i musi sie tego nauczyć. A nagradzając ją uwagą i czułością za drapanie tapet, można ją najwyżej nauczyć, że to najszybsza droga, aby sobie taką uwagę zapewnić. Koty przecież sie bawią w pogonie i ucieczki, straszą się na wzajem i gonią. To jest forma zabawy. Ona tak chyba traktuje drapanie i późniejsze jej odganianie. Dlatego należy ją głaskać do upadłego za drapanie drapaczka i karać za drapanie ścian. Nie widze nic złego w wychowywaniu. Ona mądra jest, to szybko zrozumie.
Do you think this is wise, boy? Crossing blades with a pirate?
Obrazek

Ćma

 
Posty: 1576
Od: Wto sty 18, 2005 11:51
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon maja 16, 2005 12:57

Byłam u wetki po poradę... Pani mnie zastrzeliła. :(

Po 1 - miałam rację (tak jak niektórzy z Was), że kotka domaga się mojej uwagi i zamierza o nią zabiegać wszelkimi metodami.

Po 2 - dowiedziałam się, że ona może takie zachowanie zakodować jako normalne i może jej zostać na dłużej.

Po 3 - jeśli robi tak teraz tzn. że nie akceptuje nowych warunków i braku ludzi wokół siebie. :(

Po 4 - nagłe rozgadanie też znaczy, że jej nie pasuje i nie świadczy o żadnej rozmowności ani miłości kota do mnie. Ona mi się zwyczajnie skarży. :?

I po 5 - jeśli ona działa wg pewnych schematów, czyli miauk, ja nie wstaję to trach tapetę, to niestety znaczy to co podejrzewałam. Ona wie co robi i robi to najzupełniej świadomie i z premedytacją. Zwraca moją uwagę na siebie i pokazuje mi, że bardzo się nudzi i nie akceptuje bycia sama ze sobą, mimo tego że ja jestem obok, tylko śpię.

Generalnie jest to tak, że jeśli drapie bo drapie to pewnie znaczy teren, do tego jest znudzona albo smutna. A jeśli drapie mi na złość, bo nie wstaję to ewidentnie karze mnie za to, że zmieniłam jej warunki na takie, jakich ona nie akceptuje. :(

A, i jeszcze dowiedziałam się, że drugi kot w sytuacji gdy pierwszy czuje się skrzywdzony i mnie wykańcza psychicznie, nie jest dobrym pomysłem, bo wtedy ta obrazi się na amen i prawdopodobnie zrujnuje mi mieszkanie z czystej zawiści i wściekłości na mnie. Ona chce być najważniejsza i nie tylko dla mnie, a dla wszystkich wokół. Jest zła, że nikogo więcej nie ma.

Wetka, z którą rozmawiałam też ma kotkę i ta przy każdej okazji tak robiła jak moja teraz. Każdy brak zainteresowania odpłacała wydrapaną dziurą, w kanapie, na ścianie, w wykładzinie, gdziekolwiek. Powiedziała mi jeszcze, że jak jej tego nie oduczę w najbliższych dniach, to może jej tak zostać, tak jak zostało u jej kotki po wprowadzeniu się nowego lokatora do domu. Pani wet wynajęła razem mieszkanie ze wspólniczką, kotka się wkurzyła, zmieniła zwyczaje i "nie korygowana" że tak to ujmę, przyzwyczaiła się do nich i tak jej zostało do dziś. Jak tylko wetka wraca z pracy, kotka demonstruje jej swoje niezadowolenie, że została z drugą panią i na jej oczach drapie meble... Wesoło... :?

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon maja 16, 2005 13:05

Ćma pisze:Najgorsza karą dla kota (podobno - nie wiem, nie stosowałam), jest zwykły spryskiwacz do kwiatów. Z wodą oczywiście. Trzymasz taki spryskiwacz pod ręką i jak kot zaczyna włazić Ci na głowę i robić to czego nie powinien, psikasz delikwenta. Jak wiadomo koty nie przepadają za wodą. A taka, która wydaje jeszcze jakieś syczące dźwięki to podobno bardzo groźna jest. Na Piotrusia całe szczęście nie muszę wytaczać tak ciężkiego działa, to bardzo grzeczny (tfu, tfu) kotek. Ale rozumiem Cię i nie winię za rozstrój nerwowy.
Dla mnie oczywiste jest to, że ona robi to specjalnie, aby zwrócić na siebie Twoja uwagę. I według mnie, rozpuściłaś ją po prostu. Nie mówię, że świadomie. Przyzwyczaiła się, że na jej drapanie reagujesz poświęceniem jej uwagi. Co tu dużo gadać. Po prostu sobie Ciebie nieźle wytresowała. Robisz dokładnie to, czego ona chce.
Sprytna bestyjka.
Ja rozumiem również, że nie sposób nie reagować jak kot rujnuje Ci mieszkanie. W ten sposób kółko się zamyka. Chyba, że zaczniesz reagować w sposób dla niej nieprzyjemny. Bicie kota jeszcze nikomu pożytku nie przyniosło. Używanie psikacza jako kary podobno działa.
Spróbuj. Co Ci szkodzi.


Spróbuję, nie mam wyjścia. Wiem, że ona nie lubi wody, bo w pokoju postawiłam już kubek na stole i psikam jak broi. Ale spać z wodą jeszcze nie chodziłam. :)

A co do rozpuszczenia, to zasługa mojej mamusi. Tak jak rozbestwiła dzieci, tak rozbestwia i zwierzęta. Kropa drapała u niej co chciała, bo na tamtych meblach nie było nic widać. A jak wskakiwała za kanapę i stamtąc atakowała ludzkie głowy od góry, to wszyscy mieli ubaw. Niestety u mnie wystarczy jedno takie siach na człowieka zza kanapy i mam sznyty, że hej. Przykłady można by mnożyć. Ja np. mam czasem jedną, dwie kreski na rękach, moja matka zaś jest cała podrapana. Kropie było wolno się na nią rzucić i pokryźć albo podrapać do krwi, jak miała ochotę. Dość powiedzieć, że kota nie ma tam już dwa tygodnie, a jak byłam u nich w sobotę to się przeraziłam, takie matka ma dalej ślady na rękach. Wystarczy dowodów rozpieszczenia, jak sądzę... :)

Bić jej nie zamierzam. Nie umiem uderzyć zwierzaka. Musiałby mnie naprawdę do pasji straszliwej doprowadzić... a tak się jeszcze nie zdarzyło.

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon maja 16, 2005 13:08

nongie pisze:
Ćma pisze:Dla mnie oczywiste jest to, że ona robi to specjalnie, aby zwrócić na siebie Twoja uwagę. I według mnie, rozpuściłaś ją po prostu. Nie mówię, że świadomie. Przyzwyczaiła się, że na jej drapanie reagujesz poświęceniem jej uwagi. Co tu dużo gadać. Po prostu sobie Ciebie nieźle wytresowała. Robisz dokładnie to, czego ona chce.
Sprytna bestyjka.


Karanie za to, ze kot domaga się uwagi to IMHO zły pomysł.
Dziś rano moj Maksio grzecznie czekał, aż zwrócę na niego uwagę. Ale ciągle było coś ważniejszego - śniadanie, rozmowa z mężem, wycieranie ściany ktorą Miluś oblał w desperacji, poranna toaleta, szperanie w szafie, komputer. Maksio grzecznie czekał, ale ileż można. Zrzucil wazon raz i drugi. Tupnełam na niego wkurzona, ze przeszkadza mi w czytaniu ważnego majla. Przywarł do podłogi i po chwili znów był przy wazonie. Nasyczalam, pogoniłam.
Reakcja była taka, ze aż mi się głupio zrobilo - Maksio rozżalony zaczął ganiac po lini prostej od jednej ściany do drugiej. Zachowywał się, jakby go coś opętało. Trzeba bylo go złapać w locie, uspokoić i wygłaskać.
Wystarczyła chwila czułości, zamiast kilku minut straszenia i karania.


Nongie, słońce, ja nic innego nie robię od dwóch tygodni tylko ją miziam i głaskam! Nie mam czasu chałupy ogarnąć, bo cały czas mam przy sobie kota, cały czas do niego gadam i cały czas go przytulam.
To nie o to chodzi.

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon maja 16, 2005 13:29

Wbrew pozorom różne gatunki zwierząt mają podobnie. Konia też najłatwiej wychować metodą braku komfortu, a nie fizyczną karą. Konie "uciekają" przed wszystkim, co jest dla nich niewygodne. Dostarczając im odpowiednich "niewygodnych" bodźców z odpowiednich stron, można szybko i bezstresowo nauczyć delikwenta wielu rzeczy. Ważne, żeby wiedział, że za nieodpowiednie zachowanie czeka go niewygoda, odepchnięcie. Gdy ustępuje, bodziec znika i zaczyna być bardzo przyjemnie.
Koty reagują podobnie.
I mam wrażenie, że uczą się bardzo szybko. Problem w tym, że wykorzystują swoje nabyte umiejętności tylko wtedy kiedy SOBIE chcą sprawić przyjemność, tzn. zostać pochwalone, pomiziane i nakarmione. Zupełnie zaś nie zależy im na sprawieniu przyjemności człowiekowi.
Dlatego trzeba mieć do nich żelazną cierpliwość i bezwzględną konsekwencję. Ale o obie strony. Nie chodzi tylko o to żeby karać. Ale przede wszystkim żeby nagradzać. Jak robią dobrze, to trzeba je chwalić ze wszystkich możliwych sił. ZAWSZE. Jak robia źle, należy je karać czymś co jest dla nich nieprzyjemne (zapach, dźwięk, albo woda :wink: ). Tak żeby nie miały powodów do fizycznej zemsty na człowieku, który je uderzył, bo to doprowadzi tylko do nerwicy kota i właściciela. Ale karać również ZAWSZE jak coś zbroją.
To tak w teorii, a jak jest w praktyce to już sami wiemy. :wink:
Do you think this is wise, boy? Crossing blades with a pirate?
Obrazek

Ćma

 
Posty: 1576
Od: Wto sty 18, 2005 11:51
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon maja 16, 2005 13:59

Żeby nie było, że ja cudów oczekuję... bez przerwy chwalę Kropę za drapkanie drapaka. Nawet TŻ ją za to chwali, bo tu wtłukłam do łba, że tak trzeba. I ona bez przerwy go drapie, popisuje się przed nami i tak się wycwaniła, że włazi na sam jego czubek (ogrągły!).

Tylko co z tego, że dla pochwały drapie ten drapak, jak ze złości drapie co innego?

Muszę dorwać jakiś spryskiwacz i próbować wyegzekwować brak zainteresowania pewnymi rzeczami, siłą wody. Ciekawe co z tego wyjdzie...

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon maja 16, 2005 14:08

kropko, gdyby moja kota odstawiała takie figle jak Twoja, to ja bym miała chyba sajgon w domu :( . Mój TŻ też by się wkurzył. Kotka jest młoda, rozpuszczona jak dziadowski bicz przez Twoją mamę i ma swój charakterek. Nie wiem, czy pryskanie kota wodą spowoduje pozytywne skutki. Obawiam się, że może być gorzej, bo to w/g mnie rozzłości ją jeszcze bardziej, ale spróbować warto. Ja bym na nią groźnym głosem nawarczała, pogroziła ostro palcem, a nawet trzepnęła ręcznikiem po dupsku. Gdybym przyłapała na niszczeniu, to na pewno nie miziałabym jej, bo to ją utwierdza w przekonaniu, że dobrze robi. Co do rady o drugim kocie, to lepiej nawet nie wspominaj TŻ-owi. Nie ma gwarancji 100%, że to by pomogło i co byś wtedy zrobiła z tymi kotami? W Twoim przypadku to raczej nie wchodzi w grę. Prawda jest taka, że łatwiej jest nauczyć psa 10 nowych rzeczy, niż zmienić jedno przyzwyczajenie kota. Nie jest to pokrzepiające niestety, ale ja tak to widzę.
Obrazek
Mrunia=Mrunisia=Mrunieczka

brynia22

 
Posty: 430
Od: Czw mar 10, 2005 18:30
Lokalizacja: Siedlce

Post » Pon maja 16, 2005 14:48

Ja jakoś nie mam przekonania do tego spryskiwania kota wodą. Masza jest ufnym kotem i nkogo się nie boi, ale kiedyś chciałam ją zrzucić z rąk na kanapę i zrobiłam to tak niefortunnie, że kotka upadła na podłogę i uderzyła się o szfkę. To było jakieś 3 tygodnie temu. Od tej pory jest spięta kiedy ją biorę na ręce. Myślę, że pryskanie kota wodą może spowodować, ze będzie się nas bał i zwiększyć stres.
Jak już pisałam ja stosuję metodę zamykania na kilkanaście minut w łazience. Efekty mam takie sobie, ale Masza dobrze wie dlaczego została zamknięta, bo po wypuszczeniu z łazienki zachowuje się poprawnie. I bardzo jest wtedy milutka i przytulasta.
Kropko pisałaś, ze twoja kotka boi się łazienki. Moze zamykajcie ją na kilka minut w transporterku.
Niestety oduczenie mojego kota chodzenia po blacie kuchennym przerasta moje możliwości. Zrzucam ją a ona wraca jak bumerang. Potrafimy tak kilkadziesiąt razy. A sytuacja jest o tyle nieprzyjemna, że w blat wmontowana jest kuchenka i Masza już dwa razy się oparzyła :evil: . Przy gotowaniu mam oczy dodokoła głowy a na gorącą kuchenkę zakładam bardzo przemyślne konstrukcje.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Pon maja 16, 2005 15:04

brynia22 pisze:kropko, gdyby moja kota odstawiała takie figle jak Twoja, to ja bym miała chyba sajgon w domu :( . Mój TŻ też by się wkurzył. Kotka jest młoda, rozpuszczona jak dziadowski bicz przez Twoją mamę i ma swój charakterek. Nie wiem, czy pryskanie kota wodą spowoduje pozytywne skutki. Obawiam się, że może być gorzej, bo to w/g mnie rozzłości ją jeszcze bardziej, ale spróbować warto. Ja bym na nią groźnym głosem nawarczała, pogroziła ostro palcem, a nawet trzepnęła ręcznikiem po dupsku. Gdybym przyłapała na niszczeniu, to na pewno nie miziałabym jej, bo to ją utwierdza w przekonaniu, że dobrze robi. Co do rady o drugim kocie, to lepiej nawet nie wspominaj TŻ-owi. Nie ma gwarancji 100%, że to by pomogło i co byś wtedy zrobiła z tymi kotami? W Twoim przypadku to raczej nie wchodzi w grę. Prawda jest taka, że łatwiej jest nauczyć psa 10 nowych rzeczy, niż zmienić jedno przyzwyczajenie kota. Nie jest to pokrzepiające niestety, ale ja tak to widzę.


I ja mam taki sajgon. Dlatego tak różne i skrajne pomysły przychodzą mi do głowy, łącznie z oddaniem jej.

Co do metod wychowawczych to na mój głos ona już nie reaguje, przyzwyczaiła się i ma to gdzieś. Muszę krzyknąć jakoś wyjątkowo piskliwie (co jest trudne, bo głos mam niski) żeby ona zakumała, że coś nie tak. Bić jej nie mogę, nawet ręcznikiem, bo bardzo się wtedy złości. Ja jej co prawda jeszcze nie uderzyłam, ale moja mama próbowała jak przy zdejmowaniu z kwiatka Kropa ją ugryzła. Efekt był taki, że oddała mojej mamie z procentem.
Przyzwyczaiła się też do klaskania. Zostały dwie opcje, zamykanie i woda. Spróbuję najpierw wodę, jak po którymś razie znowu zrobi to samo, zamknę ją do koszyka, czego też nie cierpi okrutnie...
Zobaczymy.

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon maja 16, 2005 15:04

Ten spryskiwacz to rada weterynaryjna.
A kot nie człowieka kojarzy z nieprzyjemnością, tylko wodę. Tak jak psa nigdy nie można karcić gołą ręką, żeby ludzka ręka nie kojarzyła mu się z czymś niedobrym. Tak samo kot spryskany wodą z odległości odbiera to raczej jako "karę z nieba" niż ludzką interwencję. W związku z czym nie nabiera również ochoty na zemstę na takim człowieku (lub jego tapecie :twisted: ). A jak do tego słyszy, że człowiek jest niezadowolony, a potem na niego spada taki grom z nieba, to dodatkowo uczy się, że człowiek jak się złości, to go ostrzega przed czymś nieprzyjemnym, a nie zwyczajnie psuje mu zabawę. W końcu kotki jakoś uczą swoje kociaki...
"Mówię ci nie, a jak się nie posłuchasz, to będzie ci niemiło."
Ja się bardziej boję, że ona nie odbierze tego jak dodatkowy stres, tylko jak świetną zabawę w uciekanie przed wodą... :twisted:
Do you think this is wise, boy? Crossing blades with a pirate?
Obrazek

Ćma

 
Posty: 1576
Od: Wto sty 18, 2005 11:51
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon maja 16, 2005 15:06

tangerine1 pisze:Ja jakoś nie mam przekonania do tego spryskiwania kota wodą. Masza jest ufnym kotem i nkogo się nie boi, ale kiedyś chciałam ją zrzucić z rąk na kanapę i zrobiłam to tak niefortunnie, że kotka upadła na podłogę i uderzyła się o szfkę. To było jakieś 3 tygodnie temu. Od tej pory jest spięta kiedy ją biorę na ręce. Myślę, że pryskanie kota wodą może spowodować, ze będzie się nas bał i zwiększyć stres.
Jak już pisałam ja stosuję metodę zamykania na kilkanaście minut w łazience. Efekty mam takie sobie, ale Masza dobrze wie dlaczego została zamknięta, bo po wypuszczeniu z łazienki zachowuje się poprawnie. I bardzo jest wtedy milutka i przytulasta.
Kropko pisałaś, ze twoja kotka boi się łazienki. Moze zamykajcie ją na kilka minut w transporterku.
Niestety oduczenie mojego kota chodzenia po blacie kuchennym przerasta moje możliwości. Zrzucam ją a ona wraca jak bumerang. Potrafimy tak kilkadziesiąt razy. A sytuacja jest o tyle nieprzyjemna, że w blat wmontowana jest kuchenka i Masza już dwa razy się oparzyła :evil: . Przy gotowaniu mam oczy dodokoła głowy a na gorącą kuchenkę zakładam bardzo przemyślne konstrukcje.


Takie pytanie - czy ona Ci nigdy ze złości nie narobiła w tej łazience? A może w kibelku trzymasz kuwetę??
Pytam bo wetka mnie ostrzegła, że kot mi może przez złośliwość narobić bałaganu, a ja kuwetę mam gdzie indziej.

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Wix101 i 163 gości