kropka75 pisze:Beliowen pisze:Aha, ja dodam jeszcze, ze na tych 46 metrach mam jeszcze TZ i dwoje dzieci, ktorych zabawki sa doslownie wszedzieRowniez poniewierane przez koty
Kropko, nie oceniam Cie - ale zastanow sie, czy jakikolwiek przedmiot jest wart tyle, zeby klocic sie o jego zniszczenie...
Rozumiem, ze myslisz, ze tak, ale pomysl, ze tobie, czy TZ tez moze zdarzyc sie np. wylac cos na kanape czy fotel - i obicie tez bedzie zniszczone, bo nie kazda plama latwo sie spiera.
Rzeczy materialne przemijaja - a dobry zwiazek z czlowiekiem i kotem zasluguje na troche ofiar
Trzymam kciuki, zeby wszystko sie ulozylo
Ja się nie muszę zastanawiać czy jakiś przedmiot jest wart... Jak wiem, że nie. (U moich rodziców Kropa upodobała sobie jeden bok mojej kanapy i pozwoliłam jej na to za radą wetki, pomogło, nie drapała niczego więcej. Poświęciłam jej ten mebel.) Ale to nie o mnie chodzi. Ja po prostu ciągle słucham tysięcy uwag po adresem kota a propos tych szkód i naprawdę nie mam już siły... To nie ja przeliczam meble na koty czy koty na meble. A kłócę się, bo nie potrafię usiedzieć cicho, gdy po raz kolejny słyszę jak ktoś drze mordę o to samo co dzień wcześniej...
Wspolczuje Ci, Kropko.
Z siedmioletniego doswiadczenia malzenskiego dwoch trudnych i upierdliwych charakterow musze przyznac, ze ze mna bylo tak samo.
Az nauczylismy sie z TZ milczec zamiast powtarzac.
Jakies niecale dwa lata temu, tuz przed przyjsciem na swiat mlodszej coreczki.
Nie twierdze, ze uda sie od razu - ale pomaga zamkniecie sie w drugim pokoju albo w lazience z kotem na kolanach




