ascalithion pisze:a ja napisałem, że źle?
zle zacytowalam, sorry. Naszlo mnie na odpowiedz i wcisnelam "cytuj" to pierwszego postu z brzegu


Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
ascalithion pisze:a ja napisałem, że źle?
ascalithion pisze:chodziło mi o wskazanie, że jednak nie ma tutaj miejsca na pewność co do szczęśliwości wychodzącego i nieszczęśliwości zamykanego.
a w każdym razie może to być tak, że jak się kotka przyzwyczai to potem rzeczywiście jest problem odnałożenia zwierzaka... a odwyk unieszczęśliwia w trakcie trwania niewątpliwie...
ani pisze:A moze w takim razie Ty opiszesz blaski i cienie zycia kotow niewychodzacych? Ze szczegolnym naciskiem na poczucie odpowiedzialnosci opiekunow za ich bezpieczenstwo.
TŻ Oberhexe pisze:tomoe pisze:Sorry, ale mnie się taki świat nie podoba. Myślę, że wielu kotom też nie.
Jak któryś z naszych kotów przyjdzie do mnie i powie mi „wiesz stary, ale nudno cholernie w tym domu, może sobie gdzieś smignę na dłuższy spacer - jakby były jakieś problemy, to zadzwonię”, to go bez wahania wypuszczę. Wątpię jednak, aby to szybko nastąpiło...
ARKA pisze:TŻ Oberhexe pisze:tomoe pisze:Sorry, ale mnie się taki świat nie podoba. Myślę, że wielu kotom też nie.
Jak któryś z naszych kotów przyjdzie do mnie i powie mi „wiesz stary, ale nudno cholernie w tym domu, może sobie gdzieś smignę na dłuższy spacer - jakby były jakieś problemy, to zadzwonię”, to go bez wahania wypuszczę. Wątpię jednak, aby to szybko nastąpiło...
Wiesz, to ja tez odpowiem podobnie-jak ktorys z moich kotow powie mi zamknij mnie w domu to tez to zrobie![]()
nongie pisze:ani pisze:A moze w takim razie Ty opiszesz blaski i cienie zycia kotow niewychodzacych? Ze szczegolnym naciskiem na poczucie odpowiedzialnosci opiekunow za ich bezpieczenstwo.
Ja to wszystko już napisałam. Dokładnie.
Wystarczy uważnie przejrzeć wątek i poczytać ze zrozumieniem.
Przykro mi, ze tak trudno te informacje znaleźć, usiłowałam temu zapobiec i przez chwilę wydawało się, ze spokojna wymiana doświadczeń w tym wątku będzie możliwa. Ale po lekturze dzisiejszych wpisów zaczynam w to wątpić.
Korci mnie, zeby tym najżarliwszym inkwizytorom wypożyczyć Milusia na kilka miesięcy.Na pewno chętnie by przyjeli biedaka pod swoj dach i zadbali o jego bezpieczeństwo (oczywiście nie zrobię tego - za bardzo boję się o kota, mogłby się cieżko rozchorować od tych doświadczeń).
Mogę Wam za to opisać jak wyglądałoby życie Milusia w bezpiecznym domku niewychodzącym.
Zaczełoby się od siurania w dziwnych miejscach.
Potem wizyty u weta i męczenie kota, zeby wykluczyć całą listę chorób.
Na końcu wet stwierdzi, ze to sikanie jest na podłożu behawioralnym.
I paczkę synoluxu zapisze, tak dla pewności, bo jeszcze trochę białka było w moczu.
Kot z nerwów wydrapie sobie futro za uszami.
I schudnie parę kilo, choć już nie bardzo ma z czego.
Zdemoluje co się da, żeby zwrócić na siebie uwagę.
Może walnie kupę na łożko, tak dla urozmaicenia.
Brzdęknie kilka razy łebkiem o szybę.
Zwroci wołowinkę i gotowanego kurczaka.
A potem zacznie znaczyć mieszkanie, patrząc błagalnie w oczy.
Zaznaczy meble, buty, boazerie i szafkę pod telewizor (mocz kastrata w większych dawkach cuchnie tak samo jak kocura)
Bedzie atakować drugiego rezydenta i drapać ręce ktore go głaszczą.
Będzie gryzł bez powodu albo skrobał całą noc zamknięte drzwi.
Jak mu się uda wymknąć na zewnątrz, to jest w stanie skoczyć z pierwszego piętra.
Może w końcu by się poddał i spędził długie lata na osiatkowanym balkonie, jako chorowity "kot specjalnej troski", kto to wie.
U mnie jest zwyczajnym, zdrowym i bezproblemowym kotem.
Spi w nocy, ma apetyt i dobry humor.
Łasi się i mruczy, czasem też na mnie warczy kiedy zamykam go w łazience. I pięknie wygląda w kwiatkach.
Miluś to ten bury, gdyby jeszcze ktoś nie doczytał.
TŻ Oberhexe pisze:ARKA pisze:TŻ Oberhexe pisze:tomoe pisze:Sorry, ale mnie się taki świat nie podoba. Myślę, że wielu kotom też nie.
Jak któryś z naszych kotów przyjdzie do mnie i powie mi „wiesz stary, ale nudno cholernie w tym domu, może sobie gdzieś smignę na dłuższy spacer - jakby były jakieś problemy, to zadzwonię”, to go bez wahania wypuszczę. Wątpię jednak, aby to szybko nastąpiło...
Wiesz, to ja tez odpowiem podobnie-jak ktorys z moich kotow powie mi zamknij mnie w domu to tez to zrobie![]()
Rozumiem, że do weta też pędzisz tylko na wyraźne i zwerbalizowane życzenie/żądanie ze strony kota?
tomoe pisze:TŻ Oberhexe pisze:tomoe pisze:Sorry, ale mnie się taki świat nie podoba. Myślę, że wielu kotom też nie.
Jak któryś z naszych kotów przyjdzie do mnie i powie mi „wiesz stary, ale nudno cholernie w tym domu, może sobie gdzieś smignę na dłuższy spacer - jakby były jakieś problemy, to zadzwonię”, to go bez wahania wypuszczę. Wątpię jednak, aby to szybko nastąpiło...
Jak żaden z Twoich kotów nie przychodzi do Ciebie i tego nie mówi - to masz szczęście. Jakby naprawdę miał potrzebę wychodzenia, o, to nie martw się, na pewno udałoby mu się do Ciebie dotrzeć.
ani pisze:Jesli z kolei ja zostane wezwana do tablicy w tym samym celu, w jakim zostaly wezwane Zuza i Keti, DLA DOBRA KOTOW, rzecz jasna, to wyciagajac glebokie wnioski z Twojej wypowiedzi (...)
Kocurro pisze:Tytuł śliczny - szkoda, że nieprawdziwy.
Polemika nie jest polowaniem i nie dotyczy "czarownic", czyli, jak mniemam, osób wypuszczających koty personalnie.
Oponenci starają się jedynie podkreślić zagrożenia.
ARKA pisze:I moze tu jest caly problem pogrzebany-faktycznie-koty hodowane-od wielu pokolen sa 'kotami sztucznymi'-zyjacymi tylko 'w niewoli' a w naszych kotach udomowionych tzw. dachowcach jednak ciagle jest ta teskonota jakas do wolnosci-slepa ale jest.
nongie pisze:Oponentom nie odpowiada widok naszych kotów w kwiatkach. Do ich wizji stokroć lepiej pasowały by zdjęcia kocich wnętrzności rozwleczonych po ulicy.
nongie pisze:Oponentom nie odpowiada widok naszych kotów w kwiatkach. Do ich wizji stokroć lepiej pasowały by zdjęcia kocich wnętrzności rozwleczonych po ulicy.
.
ani pisze:... WYPUSC"
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 201 gości