Klub kotów wiejskich wychodzących.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie maja 08, 2005 21:43

ARCE chodziło zapewne o to, ze kastrowany kot nie włoczy sie w celach matrymonialnych po okolicy i to daleko od domu.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Nie maja 08, 2005 21:46

Kasia D. pisze:ARCE chodziło zapewne o to, ze kastrowany kot nie włoczy sie w celach matrymonialnych po okolicy i to daleko od domu.

Rozumiem,
jednak widziałam już kastrowane koty, które czegoś się przestraszyły i uciekały w panice, a wtedy nietrudno o wypadek :(

ina

 
Posty: 4098
Od: Śro paź 08, 2003 21:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 08, 2005 21:57

Moje koty wszystkie są wychodzące i szczęśliwe. Mam ich 5 i jednego dochodzącego, Dzikiego.
Tylko jeden wychodzi poza ogródek , do sąsiada, a reszta porusza się w obrębie posesji.
Dziki jest dziki i przychodzi tylko na jedzenie, nie toleruje zamknięcia.

katanga

 
Posty: 1122
Od: Czw sty 01, 2004 21:50
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

Post » Nie maja 08, 2005 22:08

Jak widzę, do oponentów wychodzenia nie dociera jedna rzecz: właściciele kotów wychodzących nie wypuszczają ich dlatego, że im z tym wygodnie, albo że są sadystami, albo z innych sugerowanych (nawiasem mówiąc sugerowanych, w sposób napastliwy i niegrzeczny) powodów. Wypuszczają je, bo widzą że w zamknięciu ich koty są nieszczęśliwe. i tyle. Zaraz usłyszę że "lepiej nieszczęśliwy niż narażony na niebezpieczeństwo", bo do tego sprowadza się to całe "nauczanie", no ale tu to bym się akurat zastanowiła. W ogóle proponuję żebyśmy nie wypuszczali z domu kotów, dzieci, sami tez wychodzili tylko w razie ostateczności, chodniki wybili gąbką bo a nuż się ktoś potknie, zakazali samochodów i horrorów bo podnoszą ciśnienie, parki zlikwidowali bo a nuż gałąź spadnie na łeb, żywili się włyłącznie chlebkiem ziarnistym a sami opleceni rurkami żyli po 500 lat. Co za cudowna wizja świata! Sorry, ale mnie się taki świat nie podoba. Myślę, że wielu kotom też nie.
Aśka i...
Obrazek

tomoe

 
Posty: 2278
Od: Wto sie 03, 2004 21:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 08, 2005 22:09

Nika Łódź pisze:
Wojtek pisze: Trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby odnaleźć te porady ;)


prosze wiec zalozyciela watku, by zebral wszystkie rady w 1 poscie na 1 stronie i po klopocie :)


Sądzę, że cienie i blaski życia kotów wychodzących najlepiej zaprezentują Keti i Zuza. Czy można Panie o to prosić, ze względu na dobro kotów? Proszę tylko pamiętać o wielu czynnikach wpływających na podjęcie decyzji o ich wypuszczaniu :) i nie popadanie w skrajności.
Obrazek
Mrunia=Mrunisia=Mrunieczka

brynia22

 
Posty: 430
Od: Czw mar 10, 2005 18:30
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie maja 08, 2005 22:09

tomoe pisze:J W ogóle proponuję żebyśmy nie wypuszczali z domu kotów, dzieci, sami tez wychodzili tylko w razie ostateczności, chodniki wybili gąbką bo a nuż się ktoś potknie, zakazali samochodów i horrorów bo podnoszą ciśnienie, parki zlikwidowali bo a nuż gałąź spadnie na łeb, żywili się włyłącznie chlebkiem ziarnistym a sami opleceni rurkami żyli po 500 lat. Co za cudowna wizja świata! Sorry, ale mnie się taki świat nie podoba. Myślę, że wielu kotom też nie.


Nie bądź śmieszna.
Obrazek

Ska

 
Posty: 6073
Od: Sob lut 28, 2004 20:40
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów Górny

Post » Nie maja 08, 2005 22:12

brynia22 pisze:
Nika Łódź pisze:
Wojtek pisze: Trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby odnaleźć te porady ;)


prosze wiec zalozyciela watku, by zebral wszystkie rady w 1 poscie na 1 stronie i po klopocie :)


Sądzę, że cienie i blaski życia kotów wychodzących najlepiej zaprezentują Keti i Zuza. Czy można Panie o to prosić, ze względu na dobro kotów? Proszę tylko pamiętać o wielu czynnikach wpływających na podjęcie decyzji o ich wypuszczaniu :) i nie popadanie w skrajności.


no pewnie, ze najlepiej :lol: :wink: :lol:

ale Keti sie nie chce
Keti juz sie wypowiedziała na ten temat
i dobrem kotków prosze mi tu nie machac przed nosem
dla dobra kotków, nie wypuszcaa sie ich samopas po okolicy
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Nie maja 08, 2005 22:18

tomoe pisze:Jak widzę, do oponentów wychodzenia nie dociera jedna rzecz: właściciele kotów wychodzących nie wypuszczają ich dlatego, że im z tym wygodnie, albo że są sadystami, albo z innych sugerowanych (nawiasem mówiąc sugerowanych, w sposób napastliwy i niegrzeczny) powodów. Wypuszczają je, bo widzą że w zamknięciu ich koty są nieszczęśliwe. i tyle. Zaraz usłyszę że "lepiej nieszczęśliwy niż narażony na niebezpieczeństwo", bo do tego sprowadza się to całe "nauczanie", no ale tu to bym się akurat zastanowiła. W ogóle proponuję żebyśmy nie wypuszczali z domu kotów, dzieci, sami tez wychodzili tylko w razie ostateczności, chodniki wybili gąbką bo a nuż się ktoś potknie, zakazali samochodów i horrorów bo podnoszą ciśnienie, parki zlikwidowali bo a nuż gałąź spadnie na łeb, żywili się włyłącznie chlebkiem ziarnistym a sami opleceni rurkami żyli po 500 lat. Co za cudowna wizja świata! Sorry, ale mnie się taki świat nie podoba. Myślę, że wielu kotom też nie.


Powielam post, bo moje zdanie też jest takie.
Obrazek
Mrunia=Mrunisia=Mrunieczka

brynia22

 
Posty: 430
Od: Czw mar 10, 2005 18:30
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie maja 08, 2005 22:23

Tydzień temu widziałam u mnie na wsi, na głównej drodze 2 kociaki, Martwe. Obydwa w tym samym wieku -ok. 4 miesiące, prawie identyczne.
Leżały jeden od drugiego w odległości ok. 1 km. To nie był przypadek. Założyłabym się, że ktoś je wyrzucił z samochodu. Wychowały się w domu lub w szopie i zupełnie nie radziły sobie na ruchliwej drodze. :cry:


Te koty, które leżą na drogach są w większości młode - do 3 lat. Wiem to
od osób, które mieszkają przy takich drogach. Mam znajomą, która brała kota (nowego) średnio co pól roku. Prosiłam ją, żeby dała sobie spokój, jeżeli mieszka przy przelotowej drodze, a koty wychodzą. :evil:

Kiedyś , gdy mieszkałam w mieście, dokarmiałam koty piwniczne. Dwa zginęły: jeden na torach kolejowych, drugi na drodze. To były młode koty.
(około roczne). :cry:

Nasza Balbinka też mieszkała w piwnicy. Nie lubiła jej, bo dzieci wrzucały do niej kamienie i straszyły ją. Mimo to radziła sobie przechodząc przez drogę, bo była juz starsza i bardziej doświadczona. Teraz Balbinka ma chyba ok. 10 lat i jest z nami na wsi. Jest super łowną koteczką. Nawet dzisiaj, przy takiej pogodzie, nie odpuściła sobie wyjścia. :wink:

Wcześniej, w mieście, wychodziła też Żabusia (umarła śmiercią naturalną).

Prawdopodobnie nasz Pirat też zapuszczał się daleko, za ruchliwą drogę. Dlatego został ostatnio wykastrowany. Skapcaniał totalnie. Siedzi w kotłowni, je i śpi. Ma 13 lat. Z ruchliwego, bojowego podrywacza zrobił się dziadek. Prawie wcale nie wychodzi. Mocno przytył. 8O

Jeszcze mam jednego kocura. Niedawno, bo od jesieni.Przeprowadził się do nas od sąsiadów. Też ma 13 lat. Znika z reguły na 2 dni. Wypatrzyłam jego teren - to zrujnowany dom daleko od drogi, stojący prawie w polu. Gdy wraca je 3-4 wielkie porcje. On wciąga jedzenie !!! Omal nie zjada zawartości spodka wraz z nim!

Trochę boję się jego kastracji. .Jego wiek i apetyt budzi we mnie obawy, jak będzie się czuł po kastracji. Czy nie zamieni się w kulę tłuszczu i nieruchawego dziadka jak Pirat ? A starszego kota trudno zmusć do zabawy, jeżeli nigdy nikt z nim się nie bawił. Z drugiej strony ma tylko jedno oko, więc o nieszczęście nietrudno, chociaż jest on bardzo nieufny i ostrożny.Nie dał się nam dotknąć przez kilka miesięcy. Dopiero ostatnio daje się łaskawie głaskać.

Co robić?

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Nie maja 08, 2005 22:27

Keti pisze:
brynia22 pisze:
Nika Łódź pisze:
Wojtek pisze: Trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby odnaleźć te porady ;)


prosze wiec zalozyciela watku, by zebral wszystkie rady w 1 poscie na 1 stronie i po klopocie :)


Sądzę, że cienie i blaski życia kotów wychodzących najlepiej zaprezentują Keti i Zuza. Czy można Panie o to prosić, ze względu na dobro kotów? Proszę tylko pamiętać o wielu czynnikach wpływających na podjęcie decyzji o ich wypuszczaniu :) i nie popadanie w skrajności.


no pewnie, ze najlepiej :lol: :wink: :lol:

ale Keti sie nie chce
Keti juz sie wypowiedziała na ten temat
i dobrem kotków prosze mi tu nie machac przed nosem
dla dobra kotków, nie wypuszcaa sie ich samopas po okolicy


Cieszę się, że "Keti już się wypowiedziała na ten temat", tylko martwi mnie Twoja niechęć do spełnienia proponowanej Ci misji.
Obrazek
Mrunia=Mrunisia=Mrunieczka

brynia22

 
Posty: 430
Od: Czw mar 10, 2005 18:30
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie maja 08, 2005 22:43

brynia22 pisze:
Keti pisze:
brynia22 pisze:
Nika Łódź pisze:
Wojtek pisze: Trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby odnaleźć te porady ;)


prosze wiec zalozyciela watku, by zebral wszystkie rady w 1 poscie na 1 stronie i po klopocie :)


Sądzę, że cienie i blaski życia kotów wychodzących najlepiej zaprezentują Keti i Zuza. Czy można Panie o to prosić, ze względu na dobro kotów? Proszę tylko pamiętać o wielu czynnikach wpływających na podjęcie decyzji o ich wypuszczaniu :) i nie popadanie w skrajności.


no pewnie, ze najlepiej :lol: :wink: :lol:

ale Keti sie nie chce
Keti juz sie wypowiedziała na ten temat
i dobrem kotków prosze mi tu nie machac przed nosem
dla dobra kotków, nie wypuszcaa sie ich samopas po okolicy


Cieszę się, że "Keti już się wypowiedziała na ten temat", tylko martwi mnie Twoja niechęć do spełnienia proponowanej Ci misji.

Ja niezbyt pojmuje logike tej propozycji - dlaczego akurat Keti i Zuza mialyby prezentowac blaski i cienie zycia kotow wychodzacych?
Moze niechby zrobil to ktos bardziej entuzjastycznie nastawiony do wychodzenia kotow?
Wydaje mi sie, ze moga miec tez problemy z "wieloma czynnikami wpływającymi na podjecie decyzji o wypuszczaniu", skoro zadna z nich takiej decyzji nie podjela.

Wszystkie decyzje opierasz na poradach osob, ktore radza Ci cos dokladnie odwrotnego?

A moze w takim razie Ty opiszesz blaski i cienie zycia kotow niewychodzacych? Ze szczegolnym naciskiem na poczucie odpowiedzialnosci opiekunow za ich bezpieczenstwo.

ani

 
Posty: 3491
Od: Pon mar 10, 2003 23:31
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie maja 08, 2005 22:43

Zakocona pisze: Jeszcze mam jednego kocura. Niedawno, bo od jesieni.Przeprowadził się do nas od sąsiadów. Też ma 13 lat. Znika z reguły na 2 dni. Wypatrzyłam jego teren - to zrujnowany dom daleko od drogi, stojący prawie w polu. Gdy wraca je 3-4 wielkie porcje. On wciąga jedzenie !!! Omal nie zjada zawartości spodka wraz z nim!

Trochę boję się jego kastracji. .Jego wiek i apetyt budzi we mnie obawy, jak będzie się czuł po kastracji. Czy nie zamieni się w kulę tłuszczu i nieruchawego dziadka jak Pirat ? A starszego kota trudno zmusć do zabawy, jeżeli nigdy nikt z nim się nie bawił. Z drugiej strony ma tylko jedno oko, więc o nieszczęście nietrudno, chociaż jest on bardzo nieufny i ostrożny.Nie dał się nam dotknąć przez kilka miesięcy. Dopiero ostatnio daje się łaskawie głaskać.

Co robić?


Wykastruj go-i tak jest kaleki-ograniczone pole widzienia-jego bezpieczenstwo zagrozone jest. Kastracja to nie taki straszny zabieg-mala dawka narkozy-dobry wet i bedzie ok. Badani mu zrob kriw przed zabiegiem. ON powinien siedziec w domu :(
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Nie maja 08, 2005 22:45

tomoe pisze:Sorry, ale mnie się taki świat nie podoba. Myślę, że wielu kotom też nie.


Jak któryś z naszych kotów przyjdzie do mnie i powie mi „wiesz stary, ale nudno cholernie w tym domu, może sobie gdzieś smignę na dłuższy spacer - jakby były jakieś problemy, to zadzwonię”, to go bez wahania wypuszczę. Wątpię jednak, aby to szybko nastąpiło...
Our survey of households in seven U. S. regions demonstrated that few citizens have bothered to equip themselves with fireproof suits and extinguishers to deal with volcanic upheaval, solar flares, or the Lord's purifying flame.

TŻ Oberhexe

 
Posty: 4107
Od: Nie kwi 13, 2003 0:05
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 08, 2005 23:08

TŻ Oberhexe pisze:
tomoe pisze:Sorry, ale mnie się taki świat nie podoba. Myślę, że wielu kotom też nie.


Jak któryś z naszych kotów przyjdzie do mnie i powie mi „wiesz stary, ale nudno cholernie w tym domu, może sobie gdzieś smignę na dłuższy spacer - jakby były jakieś problemy, to zadzwonię”, to go bez wahania wypuszczę. Wątpię jednak, aby to szybko nastąpiło...


Wiesz, to ja tez odpowiem podobnie-jak ktorys z moich kotow powie mi zamknij mnie w domu to tez to zrobie :wink:

Poniewaz moje koty pokazuja mi ze chca wyjsc lub nie chca a ja jako ich sluga spelniam ich zyczenia wiec niech tak pozostanie.
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Nie maja 08, 2005 23:10

ascalithion pisze: No szukałem, szukałem wszędzie i nie znalazłem wskaźnika szczęśliwości... Chyba jednak warto pisać, ze wydaje im się, że w zamknięciu ich koty są nieszczęśliwe... A w każdym razie tak interpretują ich zachowanie.


jesli kot, zaraz po ujrzeniu cie rano, biegnie mialczac do drzwi, stoi pod nimi, zawodzi... ty robisz sobie sniadanie, kot stoi pod drzwiami i mialczy. Zjadasz sniadanie w asyscie kota, ktory wskakuje ci na kolana, mialczy, a potem biegnie pod drzwi, mialczy. Zakladasz psu smycz, kot dostaje ataku mialczenia. Wychodzisz bez kota, slyszysz na klatce protestacyjne mialczenie, slyszysz, ze kot skacze na drzwi, probuje sie wydostac, slyszysz mialczenie takze nawet pod swymi oknami, idac z psem. Wracasz, kot obrazony, nie chce jesc, odwraca sie, idzie do sypialni i spedza tam caly dzien nie raczac cie nawet swym widokiem. Schodzisz na dol (mam 2 poziomy), zrobic sobie kawke, za toba nagle materializuje sie kot, wyprzedza cie krazac nerwowo pod drzwiami mialczy przeciagle. Robisz kawe mowiac kotu "nie wyjdziesz", kot nie rozumie, kreci ci sie pod nogami, prowadzi pod drzwi... Kazde wejscie w zaklety krag w poblizu drzwi przez caly dzien wywoluje taka wlasnie reakcje kota.
Tak trudno sie domyslec, czego kot chce ? :twisted:
Wychodzisz z kotem, ten napreza wszystkie miesnie, porusza sie jak puma, jest czujny, kazdy szelest w trawie wywoluje reakcje, kazda mucha, motyl, natychmiast powoduje, ze kot robi susy w trawie, na metr w gore, jak pilka. Wacha i podjada trawke, a nagle przybiega do ciebie, lasi sie, ociera pare razy i znow za muszka sus w trawe. Siedzimy na polu, nagle nasz kot zrywa sie do pedu za motylkiem- amok w oczach, pedzi i skacze wzwyz co metr. Po paru metrach daje sobie spokoj, wraca do nas, pada w trawe, odpoczywa... Widok ptaka powoduje przypadniecie do ziemi, oczy wielkie, kotu lekko drga ogon, skok- nic z tego, ptak odlatuje, ale stoi na drodze drzewo- rozped- skok, kot caly zachwycony schodzi i pedem do nastepnego drzewa. Wraca do domu, zmeczony, jezyk na wierzchu, caly zadowolony, spelniony, wali sie na podlodze w progu domu, robi toalete... zabiera sie potem za miske i taki wymeczony idzie spac.
To tak tytulem tego, ze zle interpretujemy potrzeby naszych kotow wychodzacych :wink:
Obrazek

Nika Łódź

 
Posty: 2945
Od: Pt maja 21, 2004 22:27
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: dran i 127 gości