Przemyśl mnóstwo razy, zanim zapiszesz niewychodzące i nierozpaczające z tego powodu koty do klubu kotów wychodzących.
Poczytaj sobie i w tym i w innych wątkach, jakimi stresami i nieszęściami bywa okupiona taka przynależność i zastanów się, czy warto.
Jeżeli naprawdę chciałabyć zapewnić im i bezpieczeństwo i świeże powietrze, spróbuj zaprojektować wolierę albo nauczyć je chodzic na smyczy, względnie przy nodze (takie cuda też są możliwe, widziałam na własne oczy - najlepiej mieć do pomocy psa).
Do Kocurro i innych zszokowanych moim pomysłem. Może nie do końca się wyraziłam jasno, ale to 'przerabianie' nie będzie przerabianiem na siłę. Znam swoje koty i wiem, że zawsze je interesowało to co jest poza mieszkaniem, zwłaszcza Niunię, która była kotem wychodzącym, mimo tego, że bezbolesnie przeszła w stan kota tylko domowego. A wyprowadzam się na wieś do domku z ogrodem i nie sądzę, aby udało mi się utrzymać moje koty tylko w domu. Jak powiedziałam nic na siłę, również na siłę trzymanie zwierzaka i pozwalanie mu tylko na podziwianie widoków za oknem. Dlatego muszę je nauczyć tej swobody a zwłaszcza wracania do domu, który dla nich przecież będzie nowy. Najbardzie obawiam się ich chęci odszukania dawnego miejsca, do którego czują się przywiązane.
Chodzić na smyczu umieją dwa, Niunia nigdy się nie tego nie nauczyła, dostaje szału i kojarzą się jej szelki raczej z weterynarzem. Chadzam z nimi na spacery, ale nie wyobrażam sobie chodzenia z nimi po ogrodzie, dość sporym zresztą a przez resztę dnia patrzenie jak siedzą za oknem i tylko patrzą. Nigdy nie byłam zwolenniczką trzymania zwierząt tylko w domu, z wyjątkiem uzasadnionych przypadków, czemu nie jeden raz dawałam tutaj wyraz. Tutaj mam odmienny pogląd niż ogół tego forum a bardzo zbieżny z autorką wątku i innych klubowiczów. Dla mnie po prostu trzymanie zwierzaka w zamknięciu, gdy za oknem ma spory ogród jest okrutne.
Co do woliery. Cóż nie sądzę, by było mnie stać na 'zawolierowanie' prawie pół hektara działki, nie wspominając już o estetyce tego rozwiązania (ogród to nie zoo) ale tak na prawdę dla mnie to jest klatka, tylko większa... Będę się oczywiście starać zniechecić moje kociaki do wypraw poza ogrodzenie, ale też im tego nie zabronię.