Moja Mała dziś cały dzień na szafie.

A wczoraj...
Wczoraj był gorący dzień. Ponieważ moje mieszkanie wychodzi wyłącznie na zachód, nie mam żadnego przewiewu. Otwieram więc drzwi na łańcuch, otwieram okno na klatce i robię prowizoryczny przeciąg. Niewiele to daje, ale zawsze coś. Szparka maleńka, żaden kot się nie przeciśnie... Wczoraj wieczorem jak zwykle zaganiałam koty do mojego pokoju, by mieć je na oku przez całą noc. Szukałam Małej po całym mieszkaniu i nie mogłam znaleźć. W desperacji wyszłam na klatkę, a potem zeszłam piętro niżej i... moja Mała leżała przycupnięta na schodku. Poczułam się jak we śnie. Wzięłam ją na ręce i, idąc do mieszkania, całowałam ją i szeptałam: "Gdzie ty poszłaś, Maleńka moja?". Wnioski z tego są trzy:
- Mała jest już tak chuda, że przeciska się przez tę wąską szparę

- koty są nieprzewidywalne. Mała NIGDY nie interesowała się klatką, wręcz przeciwnie - jako rasowy tchórz trzymała się z daleka, choć Ramzes i Nesca lubiły czasem pochodzić po klatce pod moją opieką. Mała uciekała w głąb mieszkania i nie wykazywała chęci wychodzenia poza próg;
- fakt, że Mała robi rzeczy, których nie robiła nigdy wcześniej, jest bardzo symptomatyczny. To samo było z Nescą, gdy weszła w fazę finalną, tylko akurat nie było to aż tak ekstremalne jak uciekanie na klatkę. Ale pamiętam też pewien epizod - Nesca uciekła pod wannę, do dziury, której się całe swoje życie bała i do niej nie wchodziła, a co najwyżej zaglądała trwożliwie. Na dwa miesiące przed śmiercią była pod wanną dwa razy. Już wtedy wiedziałam, że coś jest bardzo nie tak...