Szczypiory, Nero - po Dniu Wampira-do zamknięcia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 26, 2016 15:50 Re: Szczypiory, Nero - spychamy chorobę do narożnika

No, niestety, Doktor jednak nie zna się na Felutach :roll: Bo gdyby się znał, to by wiedział, że jak kotek jest w znacząco lepszej formie, to znaczy, że jest w lepszej formie :lol: A obraz USG nie jest lepszy (sam doktor powiedział, że po jednym dniu nie miał prawa się poprawić), ale też nic się nie pogorszyło, a kot przestał się dalej zażółcać.
Tymczasem Doktor się upiera, że stan dalej jest poważny, że czeka nas długie leczenie (phi, tyle, to ja sama wiem, nie musiałam do tego kończyć studiów :roll: ) i że ciągle trzeba Feluta codziennie monitorować.
Czy ja mówię, że nie trzeba? Wzięłam wolne do końca tygodnia, żeby zasrańca niańczyć.

Boszsz, ci dzisiejsi weterynarze :roll:

Felut po kroplówkach (dwie dziennie) szczy na potęgę. Kupiłam 10 podkładów, ale nie mam pewności, czy przy takim przerobie nerek, wystarczą do jutra. Od momentu wyjazdu z lecznicy już trzy razy zrobił siku. Nabrał już siły na tyle, że dał radę machnąć łapką na doktora i podnosi głowę, jak od niego odchodzę. Już nie jest całkiem bezwładną szmatką. I oddech cały czas równy, głęboki. Mam nadzieję, że idzie lepsze.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Wto sty 26, 2016 15:54 Re: Szczypiory, Nero - spychamy chorobę do narożnika

Pan Doktor traktuje organizm Feluta jak organizm zwykłego statystycznego kota?
Niesłychane 8O
Przecież Felut to Felut i radę da!

Kciuki wciąż są.

jaaana

Avatar użytkownika
 
Posty: 19355
Od: Śro gru 10, 2008 22:03
Lokalizacja: pomorskie

Post » Wto sty 26, 2016 15:56 Re: Szczypiory, Nero - spychamy chorobę do narożnika

no właśnie
nie poznał się Doktor

a powinien, bo przecież półtora roku temu spotykał się z nim przez dwa miesiące co drugi dzień :mrgreen:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Wto sty 26, 2016 16:04 Re: Szczypiory, Nero - spychamy chorobę do narożnika

Ty się ciesz, że nerki pracują jak trzeba! 8)
Kciuki!
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Wto sty 26, 2016 16:07 Re: Szczypiory, Nero - spychamy chorobę do narożnika

Przecież się cieszę
I że mam sprawną pralkę i dużo ręczników, też się cieszę :mrgreen:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Wto sty 26, 2016 16:37 Re: Szczypiory, Nero - spychamy chorobę do narożnika

A moze mu jakas plaska tacke ze zwirkiem postawic obok poslanka? Czy to dla niego za duzy wysilek ewentualnie nie chce?
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87941
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Wto sty 26, 2016 16:44 Re: Szczypiory, Nero - spychamy chorobę do narożnika

zuza, na razie jedyny wysiłek, na jaki go stać, to z trudem zsunąć się z podkładu, jak nasika.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Wto sty 26, 2016 16:46 Re: Szczypiory, Nero - spychamy chorobę do narożnika

Rozumiem. Tak myslalam o tacce, bo czasem kotom strasznie zalezy, zeby jednak chodzic do kuwety i sie denerwuja.
Mam nadzieje, ze Felut sie szybko poczuje lepiej. No i za duzo recznikow trzymam ;)
Pod reczniki mozesz podkladac rozciete torby na smieci (jesli na to nie wpadlas). No chyba ze to wszystko lezy na kafelkach akurat.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87941
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Wto sty 26, 2016 16:51 Re: Szczypiory, Nero - spychamy chorobę do narożnika

podkładałam pod ręczniki folię, ale on sikał tak często, że ręczniki nie nadążyły schnąć po praniu. Dlatego kupiłam podkłady. Nie ma szans na kuwetę, chociaż też mu nie pasuje siusianie pod siebie. Od razu próbuje się odsunąć. Trochę mu się udaje. A ponieważ jak się źle czuje, chce leżeć schowany w jakiejś dziupli, więc przyniosłam go na kanapę i z góry transportera zrobiłam budkę, całość nakryłam kocem i w ten sposób oboje jesteśmy zadowoleni, bo ja od razu widzę, że próbuje się tam ruszać. To znaczy, że prawdopodobnie zrobił siku i wymieniam ręcznik/podkład.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Wto sty 26, 2016 17:25 Re: Szczypiory, Nero - spychamy chorobę do narożnika

Jasne. Biedulinek.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87941
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Wto sty 26, 2016 17:36 Re: Szczypiory, Nero - spychamy chorobę do narożnika

z kciukami za zdrowie felutowe przyszłam :201411

evanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 57378
Od: Pt gru 13, 2002 16:16
Lokalizacja: miasto wojewódzkie na prawach powiatu, a nawet gminy

Post » Wto sty 26, 2016 17:50 Re: Szczypiory, Nero - spychamy chorobę do narożnika

Ściągnęła mnie do wątku życzliwa koleżanka, która zasugerowała, że mogłabym się odezwać, bo mój kotek choruje na trzustkę.
No więc Balbinka choruje, owszem, u nas jest co prawda zapalenie przewlekłe, ale były dwa zaostrzenia (w tym pierwsze, które w ogóle nam powiedziało, że mamy z trzustką problem).
Mam nadzieję, że pocieszeniem będzie to, że Balbinok żyje, a pierwszy widzialny atak choroby miał miejsce już chyba ponad 6 lat temu.
Pamiętam, że wyglądało to strasznie, kota nie jadła, nie myła się, co prawda chodziła samodzielnie, ale tylo po to, żeby uciec przed oprawcą, czyli przede mną, bo to ja woziłam ją do weta na kroplówki. Ale za to np. w ogóle nie była w stanie się położyć, nie mogła oprzeć głowy, tylko siedziała skulona 'na kurkę' - wetki mówiły, że to z bólu i od mdłości.
Swoją drogą, ponoć ból i mdłości w takich sytuacjach są potworne, mówiła mi koleżanka, która miała nieprzyjemność zaliczyć ostre zapalenie trzustki, że boli wszystko, przy każdym ruchu, przy każdym oddechu - to daje pewne wyobrażenie o zachowaniu kotów z takich sytuacjach.
Kroplówki oczywiście były, ornipural, steryd - podobnie, jak u Was. Wet, mimo niewystarczającej pamięci o specjalności Feluta, zasłużył na pochwałę, że szybko wpadł na trop i wdrożył w zasadzie natychmiast właściwe leczenie. To jest bardzo ważne.

Trzymamy kciuki :ok: :ok: :ok:
Balbinka pewnie by i pozdrowiła Feluta, gdyby była życzliwszą kotką, ale ona też jest trochę specjalnym :twisted: kotkiem, więc powiedzmy, że pozdrowię ja :wink:
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 26, 2016 18:02 Re: Szczypiory, Nero - spychamy chorobę do narożnika

Femka czas najwyższy zainwestować w suszarkę do bielizny :lol:
Felutek by na pachnących cieplutkich ręcznikach leżał :wink:
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 27, 2016 9:46 Re: Szczypiory, Nero - spychamy chorobę do narożnika

Mój kot miał ostre zapalenie trzustki.
10 lat temu.
Teraz waży z 12 kilo i jest wielkim, zdrowym draniem.
Pierwszą trzustkowa kotkę, która pamiętam z forum, miała Olinka - kotkę o imieniu Bambi.
Oby Felutu poprawiło się jak najszybciej :ok:
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15661
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Śro sty 27, 2016 11:09 Re: Szczypiory, Nero - spychamy chorobę do narożnika

Nadal trzymamy za Felutka :ok: :ok: :ok: :ok:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 33 gości