Fortuna też ostatnio miała atak kichania.
Może źle doradzam, ale odkąd zapłaciłam kupę szmalu za badanie krwi i rentgen bo księżniczka miała zaparcie i była nieswoja (a po niej każdy humorek widać na pyszczku, och, jakie to nieszczęśliwe i biedne), to już tak chętnie do weta nie latam z "beleczym"
EDIT: literówka


