*Fundusz Onkologiczny* OFERUJEMY POMOC!!!

Rozmowy o chorobach onkologicznych u kotów
Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Pt lip 24, 2015 21:58 Re: *Fundusz Onkologiczny* OFERUJEMY POMOC!!!

Catnaperko, przykro mi to pisać, ale źle to wygląda :( . Fundusz pomagał już kotom z nowotworem płaskonabłonkowym, ale ten wydaje się bardzo zaawansowany. Szczerze mówiąc gdy patrzę na zdjęcia, przypomina mi się Mazurka (*), patronka naszego funduszu :( .
Nie wiem, czy znasz jej historię, też była diagnozowana u dr Jagielskiego, który o nowotworze wypowiedział się tak:
viewtopic.php?p=6530102#p6530102
Więc to ogólnie jeden z tych mniej złośliwych nowotworów, tylko "złapać" go trzeba w odpowiednim czasie, zanim poczyni takie szkody jak Mazurce, czy Twojej Ptysi. Zdjęcia z reguły nie oddają całości. Czy to się da zoperować?

Długo szukałam, ale pamiętałam, że jest i znalazłam wątek kotki w podobnym stanie. Linkuję do strony ze zdjęciami:
viewtopic.php?t=86032&start=465
Może Ci to w czymś pomoże.
Ale, choć tak ponuro zaczęłam ten wpis, trzeba walczyć. Mamy tu, na forum kotkę Matyldę, która żyje już kilka lat z nieoperacyjnym nowotworem płaskonabłonkowym w pysiu:
viewtopic.php?f=1&t=153094&hilit=Matylda+rak+astma
Tak więc kciuki trzymam za Ptysię :ok: :ok: :ok:

wiewiur

 
Posty: 1492
Od: Sob cze 26, 2010 13:08
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt lip 24, 2015 22:25 Re: *Fundusz Onkologiczny* OFERUJEMY POMOC!!!

Never.... Strasznie mi przykro że tak to wszystko się toczy :(
Zwierzęta nie powinny tak chorować, nie powinny tak cierpieć, tak samo jak nie powinni tak cierpieć ich opiekunowie :(
Powiem Ci tylko jeszcze że nie sądzę by wcześniejsze usg cokolwiek zmieniło.
Guz Twojej kotki rozwija się w fatalnym miejscu do operacji. Rozwija się błyskawicznie, to wznowa a nie przerzut - a więc komórki nowotworowe są rozsiane po okolicy usuniętej zmiany pierwotnej.
Wcześniejsze usg wykazałoby albo już istnienie zmiany unaczynionej, podejrzenie guza - i tak naprawdę byłabyś na podobnym etapie jak teraz. Żeby operacja miała szansę powodzenia trzeba by wyciąć kawał czaszki. Szanse powodzenia operacji byłyby troszkę większe - ale jaki byłby komfort życia koteczki?
Albo wykazałoby naciek zapalny - byłby już nowotworem, ale Ty byś o tym nie wiedziała.
A nawet gdybyś wtedy zdecydowała się na radykalną operację - też szanse na jej powodzenie byłyby niewielkie, bo nowotwór paskudny, naciekający okolicę, a okolica bardzo trudna do takich zabiegów.

Ja byłam jedną z osób które odradzały Ci zbyt wczesne badania po operacji.
I nadal podtrzymuję swoją opinię.
Uważam że skoro wznowa jest tak szybko i tak intensywnie rosnąca, w oczodole i jego okolicach - to tak po prostu musi być :(
I być może wcześniejsze wykrycie tego dawałoby jakieś szanse - ale tak naprawdę niewielkie.
A kotka by pewnie była poddana bardzo okaleczającej operacji. Gdzie rekonwalescencja jest długa i bolesna.

Myślę, choć wiem że to trudne, że nie ma sensu teraz się zamartwiać że mogłaś wcześniej zrobić usg, że mogłaś wcześniej coś podejrzewać.
Człowiek nie jest jasnowidzem, gdyby był, mógłby usunąć gałkę oczną dwa lata temu, na wszelki wypadek. Ale sprawy potoczyły się tak a nie inaczej.
Jak mówi przysłowie: gdyby człowiek wiedział że upadnie to by usiadł.
Nowotwór powstał. Fatalny zbieg okoliczności.
I to powstał fatalny.
Naciekający, bardzo złośliwy.
Myślę że od poczatku szanse były malutkie.
Ale zrobiłaś wszystko co możliwe żeby mu się postawić, zawalczyć, spróbować zwyciężyć.
Wygląda że się nie udało :(
Ale naprawdę - myślę że zrobiłaś wszystko tak jak trzeba.
Po prostu czasem się przegrywa :(
Onkologia u kotów opiera się głównie na chirurgii.
To niestety nie zawsze wystarcza.
Chemia nie ma na celu wyleczenia.
Jeśli chirurg nie pomoże - to niestety, jest jak jest :(
Trochę wcześniejsze badania - to więcej dylematów, być może operacja - rozległa, okaleczająca, bolesna. I tylko odrobina szans na powodzenie.
Nie wiem czy to najbardziej wymarzony scenariusz :(
Czasem lepiej dowiedzieć się później - gdy już nie ma takich dylematów i pozostaje jedynie czas na pożegnanie, uczynienie z tych pozostałych dni najlepszych możliwych. Bez tracenia ich na bezsensowną walkę i cierpienie.

Never - naprawdę, strasznie, strasznie mi przykro :(

Blue

 
Posty: 23962
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob lip 25, 2015 12:22 Re: *Fundusz Onkologiczny* OFERUJEMY POMOC!!!

Ja też mocno kibicuję kiciulkom z tego wątku :ok:
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Nie lip 26, 2015 17:14 Re: *Fundusz Onkologiczny* OFERUJEMY POMOC!!!

catnaperka: Jesteś wielka że adoptowałaś takiego biednego kota.

Ja się martwiłam ciągle o Pikusię a tym czasem jej koleżankę drugą szarą kicię zżerało raczysko gardła i języka... wet już mógł tylko zdecydować o eutanazji bo kot albo by się udusił albo umierał z głodu :(... Biedne te koty to takie niesprawiedliwe.

piano

 
Posty: 1493
Od: Śro paź 26, 2011 11:15
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie lip 26, 2015 18:03 Re: *Fundusz Onkologiczny* OFERUJEMY POMOC!!!

Blue pisze:Never.... Strasznie mi przykro że tak to wszystko się toczy :(
Zwierzęta nie powinny tak chorować, nie powinny tak cierpieć, tak samo jak nie powinni tak cierpieć ich opiekunowie :(
Powiem Ci tylko jeszcze że nie sądzę by wcześniejsze usg cokolwiek zmieniło.
Guz Twojej kotki rozwija się w fatalnym miejscu do operacji. Rozwija się błyskawicznie, to wznowa a nie przerzut - a więc komórki nowotworowe są rozsiane po okolicy usuniętej zmiany pierwotnej.
Wcześniejsze usg wykazałoby albo już istnienie zmiany unaczynionej, podejrzenie guza - i tak naprawdę byłabyś na podobnym etapie jak teraz. Żeby operacja miała szansę powodzenia trzeba by wyciąć kawał czaszki. Szanse powodzenia operacji byłyby troszkę większe - ale jaki byłby komfort życia koteczki?
Albo wykazałoby naciek zapalny - byłby już nowotworem, ale Ty byś o tym nie wiedziała.
A nawet gdybyś wtedy zdecydowała się na radykalną operację - też szanse na jej powodzenie byłyby niewielkie, bo nowotwór paskudny, naciekający okolicę, a okolica bardzo trudna do takich zabiegów.

Ja byłam jedną z osób które odradzały Ci zbyt wczesne badania po operacji.
I nadal podtrzymuję swoją opinię.
Uważam że skoro wznowa jest tak szybko i tak intensywnie rosnąca, w oczodole i jego okolicach - to tak po prostu musi być :(
I być może wcześniejsze wykrycie tego dawałoby jakieś szanse - ale tak naprawdę niewielkie.
A kotka by pewnie była poddana bardzo okaleczającej operacji. Gdzie rekonwalescencja jest długa i bolesna.

Myślę, choć wiem że to trudne, że nie ma sensu teraz się zamartwiać że mogłaś wcześniej zrobić usg, że mogłaś wcześniej coś podejrzewać.
Człowiek nie jest jasnowidzem, gdyby był, mógłby usunąć gałkę oczną dwa lata temu, na wszelki wypadek. Ale sprawy potoczyły się tak a nie inaczej.
Jak mówi przysłowie: gdyby człowiek wiedział że upadnie to by usiadł.
Nowotwór powstał. Fatalny zbieg okoliczności.
I to powstał fatalny.
Naciekający, bardzo złośliwy.
Myślę że od poczatku szanse były malutkie.
Ale zrobiłaś wszystko co możliwe żeby mu się postawić, zawalczyć, spróbować zwyciężyć.
Wygląda że się nie udało :(
Ale naprawdę - myślę że zrobiłaś wszystko tak jak trzeba.
Po prostu czasem się przegrywa :(
Onkologia u kotów opiera się głównie na chirurgii.
To niestety nie zawsze wystarcza.
Chemia nie ma na celu wyleczenia.
Jeśli chirurg nie pomoże - to niestety, jest jak jest :(
Trochę wcześniejsze badania - to więcej dylematów, być może operacja - rozległa, okaleczająca, bolesna. I tylko odrobina szans na powodzenie.
Nie wiem czy to najbardziej wymarzony scenariusz :(
Czasem lepiej dowiedzieć się później - gdy już nie ma takich dylematów i pozostaje jedynie czas na pożegnanie, uczynienie z tych pozostałych dni najlepszych możliwych. Bez tracenia ich na bezsensowną walkę i cierpienie.

Never - naprawdę, strasznie, strasznie mi przykro :(


Blue, mi chodzi o to, że niepotrzebnie były 2 badania usg przed operacją. Straciliśmy 3 tygodnie, a ja tyle razy się dopytywałam okulisty czy na pewno nie zaszkodzi jej czekanie? Trzeba się było słuchać intuicji, a nie lekarza który jest super specem od oczu ale nie od nowotwórów. Dr Micuń powiedział wprost, że gdyby wszystko bylo zrobione wcześniej.... i to boli jak cholera, bo ona od początku była prowadzana po lekarzach, już tydzień po zaobserwowaniu wycieku z oczka. wcześniej bylo wylizywanie, ale weci nic nie potrafili dordzić a ja kładłam to na karb stresu bo było u mnie skuwanie ścian po zalaniu no i ja strasznie cierpiałam wtedy z bólu, myślałam że ona tym się stresuje.
Za mną straszny tydzień, po prostu straszny, musiałam się skonfrontować z tymjak jest. Na dodatek mała dostała potwornej nadżerki, bolało ją strasznie. Od dni jest lepiej,rana sie goi, zmieniliśmy antybiotyk, maść do pyszczka, Scanomune, plus Tramal który jej podaję. I to nie ten sam kot jest wtedy. Mruczy, robi fikołki w swoim legowisku ułożonym na moim łózku, bawi się myszką, wystawia koła do góry. I je, znowu je. Jedziemy na wysokobiałkowym suchym Weaningu i Hills a/d. Wszystko jest super oprócz tego że ona wyczuwa kiedy mam zamiar jej coś zaaplikować i wtedy się kuli i chowa. A mi pęka serce. Próbujemy jeszcze niekonwencjonalnych metod - nie zaszkodzą, wiem że szansa że pomogą jest mniejsza niż wygranie w totka ale nie mam już nic do stracenie...

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Wto lip 28, 2015 16:22 Re: *Fundusz Onkologiczny* OFERUJEMY POMOC!!!

Mam pytanie. Ptysia dostaje od wczoraj chemię. Dokładnie: BLEOMEDAC 5 mg, METHOTREXATE 2,7 mg oraz przeciwbólowy Metacam. Jest izolowana od pozostałych dwóch kotków. Nie zna ich - Ptysia jest u nas tydzień. Wiem, że przyjmując chemię musi ograniczać kontakt z innymi kotkami (słowa dr Jagielskiego) ale czy już zawsze? Czy po kilku dniach od zastrzyku może się spotkać z innymi kotami? Czy nie powinna się z nimi w ogóle spotykać?
Obrazek
Obrazek Obrazek

Catnaperka

 
Posty: 4734
Od: Wto paź 12, 2010 10:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 29, 2015 11:27 Re: *Fundusz Onkologiczny* OFERUJEMY POMOC!!!

Catnaperko, niestety nie potrafię odpowiedzieć na Twoje pytanie. Wiem, że pewna ilość kotów z forum była chemią leczona ( w styczniu dość dokładnie "przeczesałam" forum w temacie onkologicznym), najlepiej poprowadzony wątek to ten:
viewtopic.php?f=1&t=142692&hilit=chemia+u+kota
I tam Falka pisze:
Falka pisze:...Chemioterapia jest prowadzona za pomocą leków zwanych cytostatykami. Po około 3-5 dniach od podania cytostatyku jest on usuwany z organizmu wraz z wydzielinami. Działanie cytostatyków polega na niszczeniu szybko dzielących się komórek, bo tak zachowują się komórki nowotworowe. Niestety działanie to wplywa także na inne komórki ciała - np. szpik kostny lub tworzące się naczynia krwionośne. Z tego powodu szczególną ostrożność w kontakcie z kotem przez te kilka dni po zabiegu powinny zachować kobiety w ciąży i malutkie dzieci. Poza tym dla starszych dzieci i osób dorosłych wystarczające środki ostrożności to mycie rąk po kontakcie z kotem i sprzątanie kuwety na bieżąco. Kot przechodzący chemioterapię nie musi być izolowany od innych kotów. A zachowanie zdrowia psychicznego ludzi i kotów wymaga, żeby nie zmieniać relacji między istotami zamieszkującymi razem...

A też lekarzem prowadzącym był Jagielski.
Można wyciągnąć wnioski, że skoro nawet kobiety w ciąży i małe dzieci (czyli ci, których najbardziej się chroni) muszą być izolowane tylko kilka dni, to kotom kontakty też nie powinny zaszkodzić. Z tego tekstu wynika, że większym zagrożeniem może być kuweta.
Ale to tylko moje zdanie.

wiewiur

 
Posty: 1492
Od: Sob cze 26, 2010 13:08
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro lip 29, 2015 13:21 Re: *Fundusz Onkologiczny* OFERUJEMY POMOC!!!

Muszę i ja zwrócić się o pomoc o Funduszu :(
Obrazek
Moja ukochana Tatoo, Tacia, ma nieoperacyjny nowotwór mózgu...
Tacia jest moją rezydentką. Jest kotem forumowych, adoptowanym w styczniu 2010 r. od ewar, której do dzisiaj bardzo dziękuję za zaufanie.
Nowotwór był zdiagnozowany wiosną (MRI 10 kwietnia), ale dopiero teraz - po zmianie neurologa - mam jakiś sensowny wypis i diagnozę.
Obrazek
Z rozmowy z drem Olkowskim wynikało, że jest prawie pewien tego oponiaka, jednak po rezonansie zrobionym na tej maszynie nie da się określić pewnie rodzaju nowotworu (powinien być zrobiony na ludzkiej maszynie, choć też bez gwarancji diagnozy).
Dr potwierdził, że nowotwór jest w takim miejscu, że nie da się go operować. Jedyne możliwe leczenie to radioterapia, w Polsce niedostępna, a i niekoniecznie skuteczna. Chemioterapia nie działa w takich przypadkach. Potwierdził również prawidłowość leczenia do tej pory, choć nieco je zmodyfikował - po kilku miesiącach to raczej naturalne.
Dr zostawił jednak nikłą iskierkę nadziei - powiedział, że jeśli do jesieni nie będzie większych zmian, to będzie sens powtórzyć rezonans na lepszym sprzęcie. Będzie to rok od pierwszych objawów, a to podobno długo jak na nowotwór w tym miejscu. Jednak zaznaczył, że to bardzo, bardzo mizerna nadzieja...

Tacia jest obecnie leczona paliatywnie - steryd (rapidexon) dostaje przede wszystkim przeciwobrzękowo, dodatkowo blokuje on nadczynność przysadki (Tacia ma objawy zespołu Cushinga); przeciwbólowo dostaje tramal w iniekcji (Poltram). Dostawała również gabapentynę, ale dr Olkowski powiedział, żeby spróbować odstawić, bo walka przy podawaniu tego prawdopodobnie niweluje wszelkie działanie - schodzimy stopniowo, dziś ostatnia kreska i będę obserwować, czy nie ma jakichś złych reakcji. Powinna również dostawać Cosopt do oczu 1x dziennie - miała nadciśnienie w gałkach ocznych, na kroplach to się wyrównało. Właśnie nam się skończył, ale chciałabym za jakiś czas sprawdzić ciśnienie, czy rzeczywiście jest jeszcze potrzebny - zakraplanie Tacia również znosi nie najlepiej :? Poza tym jest monitorowana pod kątem cukrzycy - przynajmniej raz dziennie ma mierzony cukier, w razie dużych wzrostów ma podawaną insulinę, ale to się rzadko zdarza. Zazwyczaj cukier nam rośnie pod wpływem bólu i lepiej działa zwiększenie dawki tramalu :? Na co dzień wystarczy nam dieta niskowęglowodanowa. Od czasu do czasu dostaje również Solvertyl i cykl witaminy B (Milgamma N).

Link do nagrania z rezonansu https://drive.google.com/open?id=0B1agw ... lRIaDBfVmM (ZIP do pobrania)
Niestety dokumentacja finansowa leży i kwiczy - dr opisująca MRI miała mi przysłać mailem opis (oraz opis USG i RTG robionego przez nią) w formie wydruku karty leczenia z systemu lecznicowego wraz z poniesionymi kosztami (jak na w/z fotce), niestety ograniczyła się do przysłania kilku bezsensownych zdań mailem, bez wyszczególnienia kosztów rezonansu (1100 zł w tym 300 narkoza propofolowa i kontrast). Szczegóły chętnie opiszę w mailu, prześlę również historię choroby i diagnostyki. Na razie nie chcę robić afery, ale raczej tego tak nie zostawię...

Chciałabym móc się uporać z tym sama - leki, które Tacia dostaje nie są jakieś kosmicznie drogie, ale akurat zostałam bez pracy, a mam na utrzymaniu sporą gromadkę tymczasów :? Adopcyjne tymczasy czekają na lepszy sezon, a te mniej adopcyjne na czyjeś zmiłowanie... I każdy grosz się dla mnie liczy.
Za chwilę będę musiała kupić paski do glukometru, tramal idzie w coraz większych ilościach. Paski to koszt niecałych 40 zł - starczają na 50 dni, jeśli nic się nie dzieje. Jak się dzieje to i w tydzień idzie paczka. Poltram to jakaś groszowa historia, ale też te 15 zł miesięcznie się robi (a zaraz będzie więcej), teraz skończyła mi się Milgamma N (2 opakowania ponad 40 zł), do tego z lecznicy biorę Solvertyl i steryd, na ten moment na krechę :oops:
Czy mamy jakąś możliwość uzyskania pomocy z funduszu? I jakie dokumenty musiałabym dostarczyć?

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 29, 2015 16:06 Re: *Fundusz Onkologiczny* OFERUJEMY POMOC!!!

nie wiem czy można, ale wrzucę link do bazarku m.in. dla Zoe. Walczę o nią jak mogę, jutro przyjeżdżają dwaj weci, w tym onkolog, zamawiam też dodatkowe leki. Szanse ... nie ważne, po prostu zrobię wszystko co będę mogła, a jeśli przyjdzie czas pomogę jej odejść bezboleśnie. Ten cholerny rak rośnie w przerażającym tempie... Czas jest naszym najgorszym wrogiem https://www.facebook.com/events/3708156 ... 286461428/
Ostatnio edytowano Śro lip 29, 2015 18:23 przez Never, łącznie edytowano 1 raz

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Śro lip 29, 2015 16:41 Re: *Fundusz Onkologiczny* OFERUJEMY POMOC!!!

Never zmień ustawienia na FB, bo nie wszyscy mają dostęp-zrób jako publiczne, wtedy będzie można udostęniać
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

Post » Śro lip 29, 2015 17:47 Re: *Fundusz Onkologiczny* OFERUJEMY POMOC!!!

kropkaXL pisze:Never zmień ustawienia na FB, bo nie wszyscy mają dostęp-zrób jako publiczne, wtedy będzie można udostęniać

https://www.facebook.com/events/370815689795521/
PRZEPRASZAM, JUŻ ZROBIONE
Z Zoe dzisiaj żle. Izoluje sie, caly czas śpi. Nic nie zjadła dzisiaj. Bardzo zły dzień, czlowiek dałby wszytko co może i co z tego?
Jeszcze mamy poumawiane jutro wizyty domowe, zamówione nowe leki, jedzenie.

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Śro lip 29, 2015 17:51 Re: *Fundusz Onkologiczny* OFERUJEMY POMOC!!!

Dołączyłam , udostępniłam, ale nie widzę żadnych zdjęć :( zdjęcia tez musisz ustawić jako publiczne.
Niestety, ta treść jest obecnie niedostępna
Być może użyty link wygasł lub strona jest widoczna tylko dla grupy odbiorców, do której nie należysz.



Never na raka odeszły mi dwie koteczki, tez robiłam co mogłam...... :( :( :(
A imię Zoe jest mi bardzo bliskie-moja tymczasia tak miała na imię.
Obyście jeszcze dostały trochę czasu razem!!!!!
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

Post » Śro lip 29, 2015 17:57 Re: *Fundusz Onkologiczny* OFERUJEMY POMOC!!!

Ja też nie widzę - ustawienia prywatności wydarzenia są w porządku, ale albumy chyba nie są publiczne?

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 29, 2015 18:26 Re: *Fundusz Onkologiczny* OFERUJEMY POMOC!!!

kropkaXL pisze:Dołączyłam , udostępniłam, ale nie widzę żadnych zdjęć :( zdjęcia tez musisz ustawić jako publiczne.
Niestety, ta treść jest obecnie niedostępna
Być może użyty link wygasł lub strona jest widoczna tylko dla grupy odbiorców, do której nie należysz.



Never na raka odeszły mi dwie koteczki, tez robiłam co mogłam...... :( :( :(
A imię Zoe jest mi bardzo bliskie-moja tymczasia tak miała na imię.
Obyście jeszcze dostały trochę czasu razem!!!!!


Nie jestem pewna czy będę wiedziała kiedy przyjdzie czas. Ona od dzisiaj się izoluje już, nie chce spać w swoim legowisku koło mnie. Ale teraz ją zabrałam na łóżko, wygłaskałam i dopiero teraz zjadła. Sporo. Potem podrapała z zaciętością materac na podłodze (jak ja uwielbiam jak ona to robi) i znowu poszła na swoje nowe legowisko koło parapetu. A to podobno zły znak, że szuka samotności. zawsze byla przy mnie, zawsze

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Śro lip 29, 2015 18:31 Re: *Fundusz Onkologiczny* OFERUJEMY POMOC!!!

Klara(rak watroby) tez się pod sam koniec izolowała-chowała się za kanapą, nie chciała jeść.
Może jednak jeśli je, to macie jeszcze trochę czasu?
Wiem,że nie pozwolisz jej cierpieć......jestem z Wami myslami :( :( :(
Bezsilność cholernie boli!
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości