Skarpeciarz i Tosia - Przeprowadzka (new teeth-new life)

Pisałaś

Ale przyznaję po raz drugi (pierwszy chyba tylko w myślach), że w Wejcherowie jest pięknie.

Ha, czyli wyrastam na rasowego Wuja Truja :roll:

Sorki

i pomyslec, że mnie to christmasowe ozdabianie okolicy wkurza :roll:

Mnie nie wkurza, bo np światełka na drzewach świecą całą zimę i rozświetlają okolicę oraz roziskrzają śnieg

Nadmiar pewnie by mi przeszkadzał (tak jak mrugające gify), bo co za dużo, to niezdrowo

"Mrugające gify" :ryk:

świetne porównanie.

Tymczasem... się byczymy.

O, jako i my.
Nie sądziłam, że tak będzie, ale jednak dziś jest dzień skrajnej frustracji. Chciałam zrobić COKOLWIEK. Gucio. Mogę tylko siedzieć w fotelu, co owszem, samo w sobie jest przyjemne, ale nie w obliczu pierdzielnika dookolnego. Najwyraźniej każdy przymus męczy i złości.

luz, Hańka. W przyszłym roku się narobisz

|A dziś zagoń chłopów do roboty.

Chłopy w robocie. Wrócą późno. W dodatku całkiem nie w porę rozgrzebały wykańczanie strychu, więc mam strychowe graty w chałupie. :placz:

Jak to było? Ommm, jestem pier*olonym kwiatem lotosu?

dokładnie. Ja jeszcze - za Zaklinaczem psów, który w każdym odcinku wypowiada to siedemset razy - powtarzam "calma y sumisión". Spokój i pokora. Jak byle jamnik może być kwiatem lotosu, to ja też :ryk:

Ładna Bryska i ładny kotek :mrgreen:

Ja się nie byczę

W zasadzie nie wiem, co ja tu robię, bo kompletnie nie mam czasu! Wręcz w niedoczasie jestem!

Dzięki

Ja na razie z planów na dziś wykonałam przejażdżkę 45 minut na rowerze stacjonarnym w intensywnym tempie.
Pranie się zrobiło, teraz się musi rozwiesić. Ale pranie to nie z okazji świąt, tylko z okazji urlopu - za każdym razem w pierwszy dzień piorę pracowe rzeczy, chociaż w pełni usatysfakcjonowana jestem dopiero, gdy wyschnięte leży w szafce.
Bulion już pachnie, buraki się pieką.
Nadzienie na uszka mnie chyba przerośnie. Jakoś dziwnie zmęczona się czuję :lol: