Dzisiaj jest jakby ciut lepiej. Lolek rano chodził po mieszkaniu, wskakiwał do wanny żeby się napić wody. Oddech był ustabilizowany
Niestety musiałam go zabrać do weterynarza, co spowodowało stres. Gorzej było w domu z karmieniem strzykawką, to jest chyba to co najwiecej stresu mu przysparza

Aż serce ściska... No i znowu szybciej oddycha
Jednak zaufam nowemu wetowi i na razie nie będzie punkcji. Mówi, że skoro jest lekka poprawa to nie warto narażać kota na kolejny stres, tym bardziej, ze reaguje strasznie. A próby pobrania płynu mogłyby skończyć się tragicznie... Do wtorku mamy podawać leki w domu, we wtorek wizyta i rtg i może się coś wyjaśni. Chyba, że wcześniej będzie się coś działo (tfu tfu, odpukać!!!).
Nie łudzę się już, że wyzdrowieje całkowicie. Liczę się z tym, że diagnoza może być bezlitosna. Jednakże chciałabym dać mu jak najwięcej z tego życia... Myślę, że te ponad 9 lat, które razem przeżyliśmy były dobre dla niego, z dobrą opieką, mało stresu i fajnym kumplem Rudim...
Lolek to cudowny kot, taki strachacz, który boi się wielu rzeczy, ale potrafi przyjść, przytulić się

I zapatrzony w rudego kolegę

Kot, który jak przyjechał do mnie (z Bielska Białej!)

był zwierzątkiem półdzikim i nieciekawej aparycji

Wyrósł na pięknego kota, który rano myje włosy swojej pańci

...