MOJE KOCIE BIEDY cz.2 Mała Calinka ocalona przed śmiercią

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 12, 2014 21:10 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Odkąd dziś weszłam na forum , czytam i czytam . I zastanawiam się co napisać . Jedno jest pewnie . Nikt tu do pomocy nikogo nie zmusza . Pomaga , kto chce i jak chce .
Widzę , ze ataki na forum pojawiają się i odchodzi coraz wiecej osób . Atakować jest łatwo . Pewnie te ataki mają jakiś konkretny powód . Każdy ma swoją rację i ma prawo ją przedstawić . Nie jest łatwo wczuć się w czyjąś sytuację , psychikę .
Beatko , jest nas wiele wokół Ciebie . Masz propozycję pomocy w różnych dziedzinach i wierzę , że jej nie zmarnujesz . Wierze , że dasz radę , dla córki i dla kociaków .
I myśle , że dziewczyny się nie obrażą , jeśli napiszę , że możesz na nas liczyć .

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Nie paź 12, 2014 21:16 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

111janina pisze:Beata zawsze wszystko skrupulatnie dokumentowala i przedstawiala "na widok publiczny"
jakos nie wierze, ze to Jej sposob na zycie...
(...)
napewno jest to osoba ktora kocha koty, troche odrealniona ale z wielka miloscia do nich,
jakos nie wierze zeby to byl jej sposob na zycie, zamiast pracy, wygodny, bo pracuje tylko na klawiaturze...


Popatrzyłam od kiedy jesteś na forum. I tylko ta data tłumaczy, że mało widziałaś.

Tu było już trochę kocich aniołów, takich jak piszesz odrealnionych. Można pomagać, ale nie w odrealnianiu. Bo to nie jest pomoc.

111janina pisze:Beata,
Twoi sympatycy pozostana Twoimi sympatykami,
kto chce, bedzie Cie czytal i pomagal Twoim podopiecznym,
jesli komus sie nie podoba, niech nie wchodzi na Twoj watek, nie czyta i nie odpowiada, nie pociesza i nie pomaga w jakikolwiek sposob.

Och, jak mi to przypomina posty obronne w wątku pewnej znanej na forum pani, której imienia nie należy wymieniać.
Powiem Ci, że ta pani zaczynała swoją anielską działalność od 8 kotów. Skończyła z około 50. Wszystkie w bloku- w mieszkaniu.
Nie miała pracy i pracować nie chciała. Najpierw prosiła o pomoc, potem wręcz się jej domagała.
Później były tematy typu "komornik u drzwi".

A wszystko to przy ochach i achach popierających anielską dobroć.
Dzięki wspieraniu forumowiczów z 8 kotów było w domu kilkadziesiąt.

Czasami człowiek, gdy poczuje że ma misję, zaczyna tracić rozumne myślenie.
Jego odrealnienie przynosi mu szkodę. I coraz większe kłopoty, w tym finansowe.

Dlatego warto zachować rozsądek i trzeźwość myślenia.
Ochy i achy mogą spotęgować poczucie misji. I doprowadzić do krachu życiowego samego anioła, jak i jego podopiecznych.
Za dużo takich historii na forum już było. :(

MaybeXX

Avatar użytkownika
 
Posty: 9630
Od: Pon sie 13, 2007 17:18
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój

Post » Nie paź 12, 2014 21:24 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

kicikicimiauhau pisze:Obrazek
sabianka pisze:Eh.....
Może lepiej byłoby przemilczeć bo obiecałam sobie kiedyś, że nie będę się wypowiadała w związku z Panią Beatą pod jakim nickiem by na tym forum w danym momencie nie występowała, ale chyba pora coś wtrącić, a że czego bym nie napisała to pewnie i tak nie sprawi, że pani Beata będzie mnie lubiła mniej niż już lubi to...
Wprawdzie miałam tu dużo lektury do nadrobienia od rana, bo wątek Pani Beaty przestałam śledzić na bieżąco już w jego pierwszej części.
Przede wszystkim współczuję z powodu straty kota, naprawdę, szczerze.
Absolutnie nie chciałabym rozstrzygać tutaj kto ma rację a kto nie, kto jest dobry a kto zły.
Napiszę tylko o faktach:
Nie ulega wątpliwości, że Pani Beata przejmuje się losem zwierząt (choć moim zdaniem podchodzi do tego zbyt emocjonalnie ale widać taki typ człowieka).

Rilla07 pisze:Jak człowiek jest sam... to jest dopiero dramat a wiem, że Beata oprócz córki i kotów nie ma nikogo...

Tak tylko gwoli sprostowania Pani Beata mieszka z matką (wiem bo mieszkam dwie ulice dalej i znam Panią Beatę osobiście)

Nie jestem przekonana czy Pani Beata musi "opiekować"/dokarmiać wszystkie zwierzęta jakie tutaj wykazuje.
Stadko z ulicy Wyoskiej, które na pierwszej stronie tego wątku jest opisane jako stadko IV (Longman i Dzikusia) to koty, którymi wraz z koleżanką (która nie jest uczestnikiem tego forum) zajmuję się od kilku lat. Koty te są przeze mnie i koleżankę codziennie karmione - mamy podzielone dni kiedy która karmi (Pani Beata też przynosi im jedzenie choć mogłaby je przeznaczyć dla innych kotów bo wie, że te koty są karmione). Koty razem z koleżanką sterylizowałyśmy/kastrowałyśmy, odrobaczamy je regularnie, jeśli są chore jeździmy z nimi do weterynarza (nie do Gliwic bo ja akurat uważam, że w Rybniku jest wielu kompetentnych weterynarzy, u których leczę zarówno koty domowe jak i bezdomniaki) lub podajemy leki jeśli trudno je złapać i zawieźć na wizytę. Dla tych kotów zakupiłyśmy też budki styropianowe, które zawsze przed sezonem zimowym są sprzątane i uzupełniane świeżymi polarami. Kiedyś kotów było pięć: Bolek (zwany tu Longmanem), Dzikula, Kicia-Tycia (zwana przez Panią Beatę Tancereczką), Ryszard i Lolek. Ryszard jest od grudnia 2012 u mnie, Kicia-Tycia zaginęła na początku stycznia tego roku a Lolka znalazłam martwego w lutym przed budkami.
Wiem, że to tylko dwa koty, ale jednocześnie o dwa mniej do opiekowania przez Panią Beatę. Tylko obawiam się, że Pani Beata uważa, że tylko ona potrafi się nimi odpowiednio zająć.
Nadmienię tylko jeszcze, że nie proszę o żadne wsparcie forumowe dla tych kotów, żeby nie wyszło, że są podwójnie wspierane przez forumowiczów (póki co radzę sobie samodzielnie finansowo, tzn. sterylizacje były wszystkie na talony z UM a jedzenie, leki i opiekę weterynaryjną opłacamy z koleżanką samodzielnie , ale wiem, że karmę też można dostać z UM)

Wiem też, że koty na ul. Kraszewskiego były dokarmiane przez inną osobę niż Pani Beata (przy czym nie chcę powiedzieć, że Pani Beata tych kotów nie karmi).
Spotkałam tą Panią na Kraszewskiego kilka razy kiedy szukałam zaginionej Kici-Tyci.
Nie wiem natomiast jak jest teraz bo minęło już od tej pory kilka miesięcy.

Co do rynku pracy u nas w Rybniku to pewnie ciężko jest znaleźć pracę jeśli szuka się tylko w określonej specjalizacji.
Pracę jakąkolwiek, żeby mieć pieniądze na przeżycie myślę, że można znaleźć.
Wiem, że łatwo się mówi kiedy się ma pracę, ale ja też nie zawsze ją miałam. Szukałam kiedy sytuacja na rynku pracy była tragiczna i znalazłam, ale zanim znalazłam taką, w której mi dobrze, przeszłam przez takie, gdzie zarabiałam śmieszne pieniądze, miałam umowę o dzieło lub zlecenie i nie była to praca marzeń ale innej akurat nie było i nie wybrzydzałam, dojeżdżałam do innego miasta, kilkoma autobusami, tracąc pół dnia, ale nie miałam innego wyboru.
Jak chodzę po mieście to często widzę na różnych sklepach czy punktach usługowych ogłoszenia, że przyjmą do pracy. Nawet niedawno chyba na jakimś zoologicznym widziałam.

Nie chcę nikogo zniechęcić do pomagania Pani Beacie, kto chce to oczywiście będzie to robił.
Jeszcze raz powtórzę, że na pewno jest to osoba, której leży na sercu los bezdomnych kotów i to trzeba jej oddać.
Sama pomogłam raz ale okazało się bardzo szybko, że Pani Beata przyjmuje pomoc tylko na swoich zasadach.
Może to co napiszę będzie brutalne ale uważam (jest to tylko i wyłącznie moje osobiste odczucie), że Pani Beata próbowała mną manipulować a ja nie lubię kiedy ktoś to robi i na to nie pozwoliłam.


Sabianka chciała mnie uśpić, bo "już swoje przezyłem". Ja jednak dalej żyję...
Obrazek
Dla sprostosowania - "manipulacja" to prosba o podwiezienie do weta
Odpowiedz byla przecząca mimo dwoch ulic dalej
W ostatnim momencie az z Myslowic przyjechala gpolomska, poświęciła swoj czas i oswiozla Szpiegusia do domu
Sabianka nigdy nie spytała, jak się staruszek czuje :(
Zawiozła mnie raz i to niechętnie, gdyz miala inne plany.
Przed wejsciem do kliniki powiedziala, ze najlepiej byloby go uspic, bo swoje przezyl"
Proszę tego nie komentować. Wątek nie jest juz taki jak był :cry:


Muszę skomentować.
Nie chciałam nigdy tego kota uśpić. Widziałam, że choruje, przychodził do mojego podwórka raz na jakiś czas do misek, ale nie dał mi się nigdy dotknąć.
W dniu kiedy pojechałam z Panią Beatą do weterynarza powiedziałam jej, że widziałam, że jest z nim bardzo kiepsko i chciałam go łapać, żeby zabrać go do weta nawet gdyby miało się okazać, że jest już tak źle, że nie można nic zrobić i można jedynie pomóc mu humanitarnie odejść - tylko tyle.
Później Pani Beata pisała w swoim wątku, że dotychczasowi opiekunowie Szpiega (w domyśle ja, do której podwórka kot zaglądał raz na jakiś, a z kolei gdzie indziej pisała, że od lat się nim opiekowała więc ciężko się połapać) chcieli go uśpić (podejrzewam z jednej strony próbę sprowokowania mnie do polemiki a z drugiej zagrania na emocjach).

Nie zawiozłam Pani Beaty niechętnie do weterynarza. Po prostu zadzwoniła do mnie domofonem z kotem w transporterze i prośbą o podwiezienie - nie do jakiegoś pobliskiego weterynarza ale 30 km do Gliwic. Miałam inne plany na wieczór - na boga chyba miałam prawo i byłam akurat w trakcie obiadu to też powiedziałam, że musi chwilę zaczekać bo zwyczajnie chciałam dokończyć jedzenie i telefonicznie odwołać plany, które miałam, bo Gliwice nie są za rogiem, więc i tak nie zdążę ich zrealizować.


Próba manipulacji polegała na tym, że Pani Beata próbowała grać na moich emocjach.
Poprosiła o podwiezienie do Gliwic (fakt, że mnie od Pani Beaty dzielą dwie ulice ale do Gliwic jest 30 km) po raz kolejny, w dniu kiedy akurat wiedziałam, że wrócę do domu z pracy dość późno i napisałam (wszystko odbywało się sms-owo), że wolałabym niczego nie obiecywać. Na to Pani Beata zaproponowała, żebym zwolniła się tego dnia z pracy bo przecież kota trzeba ratować. Pozwoliłam sobie napisać jej, że to co napisała jest niepoważne i jeśli z kotem jest tak źle to nie powinna czekać do piątku (to była chyba bodajże środa) i niekoniecznie musi jechać z nim do Gliwic bo w Rybniku też są weterynarze, zaproponowałam gabinet, do którego sama chodzę z bezdomniakami na co Pani Beata odpisała, że nie interesują jej inne przychodnie bo ona nie idzie na łatwiznę i tylko jej na tym kocie zależy.

Postawa Pani Beaty była ewidentna - proszę mnie zawieźć do Gliwic bo nigdzie indziej nie ma dobrych weterynarzy, nieważne, że ma Pani zobowiązania zawodowe, proszę się urwać z pracy a jak nie to się obrażam i tyle.
Przepraszam, ale ja w taki układ nie wchodzę.

Nie pytałam jak czuje się kot, bo wtedy jeszcze podczytywałam wątek więc nie miałam potrzeby, co więcej znam Panią Beatę na tyle, że wiedziałam, że jej wersja i tak będzie przekoloryzowana.
Podejrzewałam też, że w momencie kiedy kot przekroczy próg domu Pani Beaty już go nie opuści.
Gdzieś tam na początku chyba pierwszego wątku była propozycja aby tego kota zamieścić na wątku adopcyjnym dla staruszków, ale Pani Beata stwierdziła, że nie bo tylko do niej kot ma zaufanie i na pewno nigdzie indziej nie będzie mu tak dobrze.


Jeszcze raz powiem, że na pewno tej kobiecie leży na sercu los zwierząt.
Wolałabym się już tutaj więcej nie wypowiadać.
Obrazek Obrazek

sabianka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4674
Od: Śro lis 26, 2003 18:34
Lokalizacja: Rybnik

Post » Nie paź 12, 2014 23:52 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Strasznie ciezka i dolujaca lektura na "dobranoc"
nie z powodu nagonki moze,
duzo racji, bardzo duzo we wszystkim.
Wszystko przemyslalam i mysle, ze rozumiem,
jednak wczuwam sie co czuje Kici...
Obrazek
Obrazek

111janina

Avatar użytkownika
 
Posty: 619
Od: Śro cze 18, 2014 19:16

Post » Pon paź 13, 2014 5:42 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Przestaje mnie dziwić że po raz kolejny te same osoby robią dymy na kolejnych wątkach.
Femka- możesz podać mi nr swojego konta w imieniu kici zwrócę Ci to co jej " dałaś" na koty i co w Twoim imieniu upoważniło Cię do zrobienia tej całej awantury. Moderacja, mam nadzieję że powysyłała pw do Wszystkich, którzy opiekują się zwierzętami a nie mają pracy z zakazem pisania o pomoc dla zwierząt.
Bo jak rozumiem tylko dochód około 3 tyś upoważnia do bycia na forum i możliwość zwracania się z prośbą o pomoc dla kotów, którymi się opiekuję.
Bo przecież gdy ktoś ma 1200zł dochodu, musi opłacić świadczenia, po, których zostaje mu 500zł na miesiąc życia, wiec trudno żeby mógł jeszcze opiekować się bezdomniakami, kiedy samemu na żarcie brakuje.
Ci, którzy pomagają Beacie, i chcą to dalej robić, mam nadzieję że się nie wycofają. Mam Twój adres , więc będę wysyłać karmę. Dużo może nie, ale jakiś worek się znajdzie. Tego na szczęście nikt mi nie zabroni. No chyba ze moderacja dojdzie do wniosku, że będzie zakazywać pomocy darczyńcom, pod grożbą usunięcia z forum.
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25496
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Pon paź 13, 2014 6:13 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Meg11, generalnie mam nieco inne spojrzenie na wiele spraw, ale tym razem zgadzam sie z Toba calkowicie. Z kazdym slowem.
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Pon paź 13, 2014 6:13 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

barbarados pisze:Odkąd dziś weszłam na forum , czytam i czytam . I zastanawiam się co napisać . Jedno jest pewnie . Nikt tu do pomocy nikogo nie zmusza . Pomaga , kto chce i jak chce .
Widzę , ze ataki na forum pojawiają się i odchodzi coraz wiecej osób . Atakować jest łatwo . Pewnie te ataki mają jakiś konkretny powód . Każdy ma swoją rację i ma prawo ją przedstawić . Nie jest łatwo wczuć się w czyjąś sytuację , psychikę .
Beatko , jest nas wiele wokół Ciebie . Masz propozycję pomocy w różnych dziedzinach i wierzę , że jej nie zmarnujesz . Wierze , że dasz radę , dla córki i dla kociaków .
I myśle , że dziewczyny się nie obrażą , jeśli napiszę , że możesz na nas liczyć .

Dobrze myślisz :mrgreen:
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25496
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Pon paź 13, 2014 7:57 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Niestety,ale obraz jaki zmalował się podczas deskusji potwierdził że Rybnik jest miastem,w którym mieszkają osoby które pomagaja naszym kociastym,bo jak się teraz okazało te same stadka kotów dokarmiane są przez różne osoby.Oczywiście zawsze mogłoby być jeszcze lepiej ale jest wiele osób pochylajacych się nad losem zwierząt ,są i wspaniali lekarze a niestety autorka prowadzi swój wątek tak jakoby była jedynym aniołem w tym mieście.Teksty tylko ja,nikt inny,a i teksty ciotek pod adresem mieszkańców są niewybredne.
Wątek Muszki
viewtopic.php?f=1&t=132669
ukazuje,że to nie idzie ku lepszemu,i wszelkie głaskania i ochy achy,jak to ktoś napisał w dłuższej mierze wyrządzą więcej krzywdy niż pożytku.
przepraszam,ale tego postępowania w tym wątku nie mogę zrozumieć,bo kot który trafia. pod opiękę tej pani doktor to jak chwycić Pana Boga za nogi!!!!
Czasem trzeba konkretnych słów "ostrych" by się ocknąć
Ostatnio edytowano Pon paź 13, 2014 8:12 przez bobkowa, łącznie edytowano 1 raz

bobkowa

 
Posty: 149
Od: Sob sie 30, 2014 21:37
Lokalizacja: Rybnik

Post » Pon paź 13, 2014 8:03 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Ciekawe dlaczego autorka wątku nie odniesie się do informacji, że zbiera karmę na karmienie stada, które już ma opiekuna, że usilnie przedstawia się jako jedyna osoba troszcząca się o zwierzęta w mieście podczas gdy w żadnym razie tak nie jest.
Obrazek

"Nigdy nie jesteśmy tak bardzo bezbronni wobec cierpienia jak wtedy, gdy kochamy, nigdy nie jesteśmy bardziej narażeni na nieszczęście niż wtedy, gdy utraciliśmy ukochany obiekt"
Teodor 1997 (?) - 02.03.2013

Ewaa6

 
Posty: 11202
Od: Sob paź 30, 2004 14:37
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pon paź 13, 2014 8:11 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Ewaa6 pisze:Ciekawe dlaczego autorka wątku nie odniesie się do informacji, że zbiera karmę na karmienie stada, które już ma opiekuna, że usilnie przedstawia się jako jedyna osoba troszcząca się o zwierzęta w mieście podczas gdy w żadnym razie tak nie jest.

To że ktoś jeszcze inny dokarmia zwierzęta nie oznacza że kici ich nie karmi. Na tym forum jest mnóstwo karmicielek, które dokarmiają wraz z innymi "swoje" stada.
Jak widzę trwa ciąg dalszy awantury.
Możesz mi zacytować posty kici, gdzie pisze że tylko ona wyłącznie karmi te koty? I nikt inny tego nie robi?
Podaj mi na pw swój numer konta wraz z kwotą jaką wsparłaś koty kici, dostaniesz zwrot pieniędzy jakimi wspomogłaś zwierzęta.
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25496
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Pon paź 13, 2014 8:21 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Bobkowa wiem że chcesz mnie zniszczyć psychicznie,trafiłaś w dobrym momencie po śmierci Ferdusia,piszesz do moderacji,zależy Ci aby mnie usunięto z forum,wypominasz kotom gicz,schab i karmy dobrej jakości...czepiałaś się że karmię biedaki pod posesjami w 1cz.wątku... Udajesz wielkiego miłośnika na innych wątkach, a wypuszczacz dzikie kotki w obcym terenie - patrząc na Twój stosunek do kotów nie jesteś do nich przyjaźnie nastawiona
Jesteś doskonale zorientowana po Rybniku, być może to właśnie Ty nasyłasz SM w realu - pewnie mnie znasz. Nawet bezdomnym nie życzysz. Od początku wieje od Ciebie chłód. Myślisz, że jak mnie tu przekreślisz, to przestanę karmić koty? Nie. Nie będę też dawać im tej karmy, która mi polecasz, bo to koty bezdomne.
Żegnam Cię z tego wątku. Nie chcę, żebyś tu pisała.
Mam nadzieję, że to nie jest już nękanie w internecie..
kicikicimiauhau
 

Post » Pon paź 13, 2014 8:47 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

bobkowa pisze:Wątek Muszki
viewtopic.php?f=1&t=132669
ukazuje,że to nie idzie ku lepszemu,i wszelkie głaskania i ochy achy,jak to ktoś napisał w dłuższej mierze wyrządzą więcej krzywdy niż pożytku.
przepraszam,ale tego postępowania w tym wątku nie mogę zrozumieć,bo kot który trafia. pod opiękę tej pani doktor to jak chwycić Pana Boga za nogi!!!!
Czasem trzeba konkretnych słów "ostrych" by się ocknąć

Możesz mi jakoś racjonalnie wytłumaczyć po co dałaś link do tamtego wątku? Co on wnosi do tej dyskusji? Bo ja tu tylko i wyłącznie widzę próby awantury z Twojej strony i nic więcej.
Pamiętaj też o jednym że jeśli dla jednych dana p doktór jest jak to określiłaś "chwyceniem pana Boga za nogi" to dla drugich niekoniecznie. Każda ocena weterynarza jest tylko i wyłącznie subiektywną oceną danego człowieka.
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25496
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Pon paź 13, 2014 9:16 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Do oskarżeń wobec mnie zapomniałaś dopisać niszczenie misek i wyrzucanie jedzenia.
Wbrew pozorom wszystkie te jak to modnie tutaj pisane nagonki są bardziej z troski o zwierzęta ale i o Ciebie,na myśl by mi nie przyszło by kogoś niszczyć psychicznie,to jakiś absurd.Ja wiem,że cieżko ci przyjąć krytykę...zawsze lepsze mizianie i pochwalanie...
Realia Rybnika znam,bo tu mieszkam.
Nie znam Cię i chyba juz nie chciałabym poznać
A co do wątku...no cóż...przykre...ale ukazuje jak cieżko jest autorce wyadoptować kota.
Czepiałam się- ja raczej napisalłabym,że zwrócilam uwagę- owszem,bo wyjmowanie cegieł z plota,podnoszenie siatki z czyich posesj(a sama o tym pisałaś)według mnie jest nieracjonalne i jak się okazało(o czym rownież pisalam) dla tych kotów przyniesie więcej szkody niż pożytku w miejscu gdzie ludzie sobie tego nie życzą(to też twoja opinia)
Nigdzie też nie sugerowałam ,że jeśli kot wolnożyjący to należy mu się byle jaka karma a tylko to,że taka karma jest wydawana przez miasto.I uwierz,mi że jeśli los wolnożyjących kotów leży ci na sercu i sytuacja zmusi cię do tego to po tą karmę się zwrócisz i jeszcze podziękujesz,że w ogóle jest-tak jest w moim przypadku.


i to już mój ostatni post w tym wątku,bo jak widać do autorki nic nie dociera,skoro ciężko jej odróznić porzucenie kota od ucieczki.
najlepszą obroną jest atak :(
Ostatnio edytowano Pon paź 13, 2014 9:59 przez bobkowa, łącznie edytowano 2 razy

bobkowa

 
Posty: 149
Od: Sob sie 30, 2014 21:37
Lokalizacja: Rybnik

Post » Pon paź 13, 2014 9:30 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

Kicikicimiauhau
Prowadzisz swój wątek na głównym forum Forum Miau ogólnie dostępnym, również dla niezalogowanych.
Pisząc o sobie, swojej opiece nad kotami wolno żyjącymi, możliwości uzyskania pomocy gminy na terenie Rybnika musisz się liczyć z komentarzami osób, które znają te realia, znają Ciebie, teraz czy kiedyś z Tobą współpracowały.
Nie możesz zabraniać nikomu pisania w swoim wątku.
Jeśli czyjeś wypowiedzi łamią Twoim zdaniem prawo, regulamin forum czy zasady netykiety to je zgłaszaj, a ewentualne konsekwencje należą do moderacji.

Osoby, które chcą Ci pomagać mają prawo do pełnej informacji, pochodzącej z różnych źródeł.
Same ocenią ich wiarygodność i na tej podstawie podejmą decyzje.
Czy pomogą i na czym ta pomoc ma polegać.

@ meg11

meg11 pisze: Moderacja, mam nadzieję że powysyłała pw do Wszystkich, którzy opiekują się zwierzętami a nie mają pracy z zakazem pisania o pomoc dla zwierząt.


Bez demagogi, proszę.
Jeśli Administracja Forum Miau uzna, że czyjeś działania rażąco naruszają regulamin czy są sprzeczne z mottem forum, to poinformuje o tym jawnie na forum.


meg11 pisze: Tego na szczęście nikt mi nie zabroni. No chyba ze moderacja dojdzie do wniosku, że będzie zakazywać pomocy darczyńcom, pod grożbą usunięcia z forum.


Postulat do rozważenia.
Działania niektórych "darczyńców" na dłuższą metę nie służą zwierzętom a tylko utrwalają patologie w opiece nad nimi.

NITKA/KARINKA

Avatar użytkownika
 
Posty: 12975
Od: Sob lut 21, 2009 8:41

Post » Pon paź 13, 2014 9:51 Re: MOJE KOCIE BIEDY. Wyznania żebraczki. Tak smutno :(

To nie demagogia tylko stwierdzenie faktu. Jeżeli jeden użytkownik dostaje pw z zakazem prośby o pomoc to wypadałoby tę zasadę zastosować u wszystkich a nie wybiórczo traktować, po uważaniu.
I pozwolisz Nitka że to ja będę decydować komu mam pomagać a komu nie.
Jeśli mam przyjemność pomagać komuś kto nie ma pieniędzy na karmę, to będę to robić i żadne nakazy czy zakazy tego nie zmienią.
Na szczęscie istnieje coś takiego jak telefony czy maile. PW zaczynam omijać szerokim łukiem, po tym jak przekonałam się na pewnym forum, że moderacja bez problemu czytała pw użytkowników.
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 25496
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 146 gości