Wiem, że to niezgodne z prawem - w ustawie przecież jest wyraźnie napisane, że schronisko może wyłapać tylko chore koty lub koty bezdomne (czyli porzucone - a te są ewidentnie dzikie, wolno żyjące)

Ja o koty dbam, w razie choroby leczę (ostatnio jedna kotka miała katar, od razu dostała antybiotyk - poza tym na nic innego nie chorują), jest czysto, resztki wyrzucam...
Straż miejska powiedziała, że jeśli koty się nie wyniosą, mieszkańcy tej ulicy wystosują pismo do UM z prośbą o nakaz wyłapania... To przecież ewidentne zastraszenie, te koty są zdrowe, nie zabiegają o kontakt z ludźmi - raczej unikają ich jak ognia... Schronisko przecież nie może... Nie ma prawa... Jak można być tak podłym?
Przeczytałam wątek, do którego link podała kalair, przeczytałam też wątek o pani Lenie, która walczyła w sądzie (Prześladowana za dokarmianie)... Napisane było, że kocice muszą być wysterylizowane - w przyszłym tygodniu będę łapać, musi być porządek - jest przecież..
Padło też zdanie o wolności sumienia - nie dam się, oj nie
Jak pisałam, południowe godziny zmienię na wieczorne, no ale podejrzewam, że donosiciel i tak będzie tropił
To był cios poniżej pasa, uwierzcie mi

Tego się nie spodziewałam - raczej pyskówek i wyrzucania jedzenia (o czym pisałam w poprzedniej części) - ale nie donosow... Nie wiedzą, jak mnie wypędzić, odstraszyć

Koty nie zostaną bez jedzenia, one tak czekają, nawet te dzikie lecą z ogonkami do góry, tak się cieszą z jedzonka...
Erin,nie mam już sił wierz mi...tak mi ciężko, życie daje mi już kopa,a jeszcze oni wbijają mi nóż w serce
