Witam się... dzisiaj poszłam na cmentarz, pogoda ładna, słoneczko...nie spodziewałam się,że za chwilę zobaczę coś tak okropnego,w uliczce za bazyliką zobaczyłam kota leżącego w kałuży krwi,podeszłam bliżej,dotknęłam,lecz kotek już nie żył,był jeszcze ciepły... tak spokojna uliczka i taki dramat... gdybym była prędzej, parę minut

jedyne co mogłam zrobić to zdjąć biedaczka ze środka drogi...żegnaj nieznajomy przyjacielu,byłeś taki śliczny [*]
gdyby żył zabrałabym go domu,ale widocznie nie dane mu było

Gucio po inhalacji lepiej, dziś nie kaszle, ale obserwuję go, żeby w poniedziałek w razie czego jechać. Na obiad zrobiłam mu jajecznicę na maśle, wypił też michę ciepłego mleka i wyleguje się na oknie. Wieczorem znowu mu inhalację zrobię, bo bardzo pomaga.
Mała Kicia kicha, spróbuję jej dać do osobnej porcji jedzonka antybiotyk Synulox, bo noce już zimne, żeby przeszło. Po południu i wieczorem zrobię troszkę zdjęć, później wstawię. Na obiadek mokre przygotowałam, za godzinę idę z obiadkiem do futrzaków
