Upały nas chyba wykończyły. Koty jedzą o połowę mniej, w dzień zaszywają się pod krzakami, wieczorem chcą zostać w ogrodzie na noc, ale szlaban, noce spędzamy w łóżku!
Mić bywa na kroplówkach raz w tygodniu o ile da się złapać przed 19-tą, bo zamykają lecznicę, ale na razie systematycznie się udaje.
On dobrze liczy. Kroplówki mamy w poniedziałki, od soboty jest bardziej czujny. Co ja się nabiegam po krzakach, żeby go capnąć
Na jedzenie nerkowe coraz bardziej się wypina, kupuję te saszetki po 5 zł, albo 5.50, może zje jedną trzecią dziennie, reszta do lodówki, a rano jest be. Jak tylko coś zostawi w miseczce, to Cosia wrąbie. Ja już za nim do ogrodu noszę te miski

Jak zostawię, to ślimaki włażą, te takie kluchy grube. Im smakuje
Suche nerkowe je, ale niechętnie. Coraz bardziej niechętnie. Mięsa nie widział od trzech miesięcy, rybkę tylko raz, na wabia, bo musieliśmy na kroplówkę jechać a innej metody na powrót Micia nie było.
Zeszczuplał, brzuchola nie ma. Ciągle waży 6 kilo, ale je coraz mniej, bo to jest be. Ja na to patrzyć długo nie będę, on ma jeść.
Co zostawią dziewczynki, to wymiecie. I chce takie samo

I prosi....Mięska i tak nie dostanie, ale ten badziew z zawartością 3% mięsa pozwalam mu. Posypię tym Ipakitine i coś tam doje. Co będzie dalej- nie wiem. Mam takie kryształki do kuwety zamiast piasku, będziemy łapać mocz do badania. A następną morfologię za jakiś czas, tylko nie bardzo wiem jaki.
No i tak jakoś żyjemy.
A, Balbusia przytyła, 6.30.
Duuuuża jestem dziewczynka
