Moderator: Estraven
Wczoraj wysłałam Puchatka za tęczowy most. Jest mi z tym bardzo źle ale rozum mówi, że tak należało. Puchaty zaczął tracić władzę w tylnych łapkach, miał coraz większe problemy z poruszaniem sie na nich, co kończyło się czołganiem na brzuchu i używaniem tylnych łapek do odpychania. Taki widok rozdzierał moje serce. Może leki, które dla niego dostałam łagodziły ból ale chyba nie do końca bo kiciuś nie dawał sobie czyścić futerka.
Jest bardo źle - to mięsak, czyli jakaś nietypowa dla kotów odmiana nowotworu skóry, chorują na nią głównie psy. Rozrasta się to paskudztwo niestety w zastraszającym tempie i daje przerzuty do organów wewnętrznych. Po prostu koszmar.
Nasza doc skonsultowała wyniki z onkologiem i na razie jest decyzja, że pasiemy Fredka Encortolonem bo na chemię ta franca jest bardzo odporna. Nie wiem ile mamy czasu i czy steryd zatrzyma rozwój nowotworu. Oby tak było bo nie potrafię sobie wyobrazić chowania kolejnego kota. To cholernie niesprawiedliwe wszystko.
za Fredka

Modjeska pisze: Nie wyobrażam sobie wycinania guzków, których jest tak dużo i tak szybko pojawiają się nowe.
Chyba jeszcze nie wszystko stracone. Po podaniu pięciu tabletek guzki zdecydowanie się zmniejszyły.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], sebans i 41 gości