Obawiam się, że do tego potrzebuję cudu a jakoś do cudów nie mam ostatnio szczęścia. Wybiorę się chyba dzisiaj na Białobrzeską. Chcę pokazać skroń Puchatego, z której znikła tkanka i przymierzyć się do sterylizacji Małej. Dobrze by też było skontrolować nerki Fredka.
Znowu zaczyna mi się wydłużać kolejka do weta. Trzeba do niej dopisać psy.
Wczoraj wysłałam Puchatka za tęczowy most. Jest mi z tym bardzo źle ale rozum mówi, że tak należało. Puchaty zaczął tracić władzę w tylnych łapkach, miał coraz większe problemy z poruszaniem sie na nich, co kończyło się czołganiem na brzuchu i używaniem tylnych łapek do odpychania. Taki widok rozdzierał moje serce. Może leki, które dla niego dostałam łagodziły ból ale chyba nie do końca bo kiciuś nie dawał sobie czyścić futerka. Jakby tego było mało, pokazaliśmy wczoraj guzki pod skórą u Fredka. Poszły wycinki do badania. Martwię się bo w ciągu 10 dni z dwóch guzków zrobiło się 12 i rosną w zastraszającym tempie i niestety pojawiają się cały czas nowe. Martwię się. Nie jestem gotowa na stratę kolejnego kota. Chyba otworzył nam się jakiś worek z nietypowymi przypadkami
Tak strasznie mi przykro, Olu To bardzo trudna decyzja, ale najważniejsze jest zawsze, aby nie pogłebiac cierpienia, miałam jednak nadzieję,że będzie inaczej...
[`] dla Puchatka. Skoro cierpiał to było to najbardziej humanitarne wyjście. Mój Kuba nie cierpi, nic go nie boli a on sam nie zdaje sobie przecież sprawy z tego, że jest kaleką. Wiem, że już niedużo czasu mu pozostało, czuję to poprostu. Marzę by odszedł we śnie.
Mamy wyniki badania histopatologicznego Jest bardo źle - to mięsak, czyli jakaś nietypowa dla kotów odmiana nowotworu skóry, chorują na nią głównie psy. Rozrasta się to paskudztwo niestety w zastraszającym tempie i daje przerzuty do organów wewnętrznych. Po prostu koszmar. Nasza doc skonsultowała wyniki z onkologiem i na razie jest decyzja, że pasiemy Fredka Encortolonem bo na chemię ta franca jest bardzo odporna. Nie wiem ile mamy czasu i czy steryd zatrzyma rozwój nowotworu. Oby tak było bo nie potrafię sobie wyobrazić chowania kolejnego kota. To cholernie niesprawiedliwe wszystko.
Moja Whisky miała na grzbiecie tłuszczakomięsaka (to ciut łagodniejsza odmiana mięsaka), został usunięty i Bogu dzięki nie odrósł. Na szczęście był operowany w początkowym stadium, komórki nowotworowe były nieliczne i skupione w centrum guza. Nam dr Jagielski powiedział, że ten typ nowotworu daje przerzuty w ok. 10% przypadków, ma niestety tendencje do wznowy (odrasta szybciej niż futerko wygolone do operacji) za Fredka
Fredek ma dostawać dwa encortolony dziennie. Nie wyobrażam sobie wycinania guzków, których jest tak dużo i tak szybko pojawiają się nowe. Co do przerzutów, to chyba łapiemy się na te 10% dr Jagielskiego bo dopiero co mieliśmy problemy z nerką. To niby zniknęło ale przecież nie wzięło się znikąd. Dr Jankowska z Białobrzeskiej, z którą rozmawiałam wczoraj wieczorem twierdzi, że trzeba walczyć ale rokowania są bardzo złe. Jednego jestem pewna, nie pozwolę mu cierpieć.
Chyba jeszcze nie wszystko stracone. Po podaniu pięciu tabletek guzki zdecydowanie się zmniejszyły.
Wczoraj pochowaliśmy Puchatka. Będzie mu szumiał cis drzewiasty. Nie jestem w stanie chować zwierzaka zaraz po uśpieniu. Zawsze na dnie serca walczy o byt głupia nadzieja, że za chwilę się odezwie i ta śmierć to jeden wielki bałach.
Chyba przedwcześnie się ucieszyłam bo Fredek ma problemy z koordynacją i równowagą. Trudno mu wskoczyć na krzesełko albo przeskoczyć ze stołu na blat. Co prawda od tygodnia mniej więcej bardzo oszczędza swoja kulawą łapkę, więc przypuszcza, że go boli i trudno z niej korzystać. Jutro będziemy to konsultować
Skonsultowaliśmy Fredka. Będę próbowała mu zmniejszać encortolon bo te inne problemy to odpryski jego działań ubocznych. Zobaczymy do jakiej dawki da się zejść. Małe jak odstawiłam unidox znowu jest usmarkane i oczy ma brzydkie. Uzgodniłam więc z doc, że zapisuję ją na sterylizację i wracam do unidoxu. Będzie miała zabieg w trakcie podawania antybiotyku i już. Mam nadzieję, że żaden diabeł nie wyskoczy z pudełka.
Pokazałam Żabę. Doc podejrzewa ją o niedoczynność tarczycy z powodu braku apetytu i senności. Będzie dostawać lek i zobaczymy co dalej.