Dzień dobry Sihaja, dzień dobry wszystkim!
No chyba dobry, bo słońce wyszło i koty też
Tuta młodnieje, nie wiem o co chodzi, ale jeżeli wieczorem po słupie wchodzi na dach domu, która to czynność była wyłącznie specjalnością Cosi, to o coś tu chodzi. Szukam kota i szukam, a ona z dachu na mnie patrzy, taki łepek odwrotny, takie kuku do góry nogami
A jaka zadowolona i rozbawiona!
Bo wieczorami to ja mam kłopoty pedagogiczne z kotami, co Bungo określa jako rozwydrzenie futer, a już nie wspomnę jakie inwektywy na mnie spadają, ale to z troski i miłości
Jak sobie pójdą, a już ciemno, to potem szukaj wiatra w polu, a raczej w ogrodzie. Czitusia ostatnio na dachu, po Balbinę muszę wychodzić z pudłem kartonowym, zapakować w paczkę i wnosić do domu, a Cosię się zbiera do koszyczka. W koszyczku musi być przynęta, potrzebny też wielki reflektor. I tak: stawiamy koszyk z przynętą (chrupki na odkłaczanie Whiskas) na środku ogrodu, oświetlamy i czekamy w Hiltonie.
Cosia wskakuje i po wszystkim, można wnieść do domu. To jest tak zwane wieczorne cosiobranie
I tak w kółko, dzień za dniem, a rok za rokiem....
A, jeszcze Miciu. Micia nabiera się na furtkę. Biorę klucze i udaję, że otwieram. Pędzi! I tak ufnie patrzy do góry na mnie. Otwierasz? Otwierasz?
A ja go na ręce i do domu!!!!!!!
Ale czasem otwieram
Potem człowiek nerwowy jakiś i musi ziółka, o takie:

Zasadzę sobie w ogrodzie na przyszły rok, zrobimy nalewkę i dżemik i kremik i nie wiem co jeszcze. Ale zrobimy!