Dzikuska, Fortunka i reszta - już tylko reszta...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 27, 2013 18:32 Re: Dzikuska, Fortunka i reszta - Sreberko odeszło :(

Spanie synchroniczno-monochromatyczne 8) :D

Obrazek

Gorąco.
Założyłam na balkonie maty bambusowe, było dużo przyjemniej, nareszcie cień,
ale koty odruchowo na sjestę popołudniową wróciły do mieszkania.
Ciekawe, kiedy się zorientują, że już nie muszą chować się przed słońcem?
Ostatnio edytowano Pt maja 02, 2014 19:47 przez B-dur, łącznie edytowano 1 raz

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lip 27, 2013 19:01 Re: Dzikuska, Fortunka i reszta

Wszelki duch 8O

B-dur ożywiła wątek :kotek:

Po spotkaniu tak Cie wzięło :?: :piwa:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lip 27, 2013 19:13 Re: Dzikuska, Fortunka i reszta

Ano tak. :piwa:
I akurat mam trochę więcej czasu i ciekawa byłam, co i jak i kto... :mrgreen:

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lip 29, 2013 9:20 Re: Dzikuska, Fortunka i reszta

Jakiś czas temu przeżyliśmy chwile grozy związane za Złotkiem.
To Złoteczko

Obrazek

Jak wiecie, Złotko jest całkiem normalnym, zadowolonym z życia kotem, tylko jest nieobsługiwane w sensie ludzkiego dotyku.
Co jakiś czas zastanawiałam się, co zrobimy, jak Złotko trzeba będzie zabrać do weterynarza?
I stało się.

Rano budzi mnie deptanie kota po kołdrze. Ale jakieś dziwne, nietypowe. Ktoś włazi, złazi, znów włazi, robi kółko, znowu złazi, otwieram oczy, a tu w nogach łóżka Złoteńko, patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami, pyszczuś otwarty, z pyszczusia ciekną nitki śliny, Złotko próbuje zamknąć pyszczek ale nie jest w stanie!
Ludzie, ale mnie zerwało!
Myślę, spadła z szafy, ma wywichniętą albo wręcz złamaną szczękę, co tu zrobić,
JAK JĄ ZŁAPAĆ??? Bo weterynarz już natychmiast potrzebny!

Ona przed dotknięciem ręki ucieka, jest bardzo szybka i skoczna – jak my to zrobimy?
Kontenerek przygotowany, zachodzimy ją z mężem z dwóch stron, wymknęła się, próbujemy dalej, nic z tego. Przysiadła na chwilę na biurku, widać, że jest oszołomiona, musi ją nieźle boleć, mąż ją bierze na ręce, jak dziecko jakieś, pozwala mu na to (!), ale do kontenera nie udaje się jej włożyć, bo wpada nagle w panikę, wije się jak piskorz i macha pazurzastymi łapami na wszystkie strony i mimo naszego pełnego poświęcenia wystawienia się na rany, wywija się i ucieka.
I tu do akcji wkracza reszta kotów, oglądająca naszą akcję z zainteresowaniem, acz z bezpiecznej odległości. Małe Monstrum, Fortuna i Dzikuska zbliżają się do Złotka, Dzikuska liże ją po łebku, Fortuna przytula boczek, Małe Monstrum paca łapą z niezadowoleniem i tak jakoś wspólnie podprowadzają ją do szafki z butami (zostawiamy rozsuniętą z jednej strony, bo koty lubią tam czasem spać) i Złotko wchodzi do środka. Koty okazały się mądrzejsze od nas! Teraz wystarczyło tylko przyłożyć kontenerek do otworu i po chwili Złoteczko już jest w transporterku.

I teraz tak, jest szósta rano, gdzie jechać?
Dzwonię do naszego weterynarza na komórkę (sam dał numer na wypadek nagłych wypadków), nie odbiera, zostawiam wiadomość o urazie i z prośbą o szybki kontakt, jadę mimo to pod gabinet, żeby być na miejscu, dzwonię znowu, dalej nie odbiera, Złotko piszczy, ślina cieknie, pyszczek się nie zamyka, makabra jakaś.
Postanawiam nie czekać na odzew, bo od pierwszego telefonu minęło już pół godziny, jadę do całodobowej lecznicy, daleko, co najmniej , jak dobrze pójdzie, 30 minut jazdy.
Jadę.
Jest w końcu lekarz, spokojny, opanowany, to i ja się uspokajam, mówię co i jak i na koniec: tylko jak ją wyciągniemy i zdołamy pooglądać, skoro ona taka niedotykalska?
Próbuję ją wyjąć. Broni się. Syczy i drapie. Weterynarz przynosi kocyk, ja usuwam powoli pokrywę, on przykrywa Złotko i łapie ją za kark.
Kot spokojny.
No to trzymam ją przez ten kocyk, a on ogląda pyszczuś, porusza szczęką sprawdzając zawiasy, zagląda do środka, znów porusza, kot ani drgnie!
Za chwilę jest diagnoza.
Ząb.
Paskudnie zepsuty, tak się przekrzywił, że uniemożliwia zamknięcie pyska.
W jego okolicy też nienajlepiej to wygląda, trzeba oczyścić i być może pousuwać.
A czy teraz może, bo kot się męczy?
Może, do pierwszego planowanego zabiegu zostało chwilę czasu.
Od razu dostaje zastrzyk, karta zostaje opatrzona informacją, że kot z gatunku niełapliwych, więc trzeba pilnować no i że mam wrócić za 4 godziny.
No i zrobili jej porządek z zębami. Oczyścili z kamienia, poszedł cały przód z kiełkami włącznie. Teraz zawija się jej na dziąsłach górna warga i oblizuje się dużo częściej, spowodowało to pewien dyskomfort, ale znów normalnie bryka.

Małe diabły syczały na nią przez całe następne 3 dni :evil:
Ale dzięki tej przygodzie powstała między nami więź dotykowa :D
Teraz zdarza mi się pogłaskać Złotko podrapać za uszkami, choć tylko przy karmieniu i nie za każdym razem, a ona mruczy wtedy jak bombowiec.
Jak tak dalej pójdzie, to kto wie, czy za następne 4 lata nie będę jej mogła wziąć na ręce :roll: :ryk:

A "mój" weterynarz nie oddzwonił.

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lip 30, 2013 7:17 Re: Dzikuska, Fortunka i reszta - chwile grozy ze Złotkiem

Ależ przygoda 8O
Całe szczęście, że wszystko się jednak dobrze skończyło. I jakie mądre zwierzaki - wiedziały jak pomóc :) A i samo Złotko też przecież przyszło prosić o pomoc.

Ja też mam takie problemy z łapaniem Miśki, kiedy trzeba jechać do wetki. Ale u wetki za to kotka spokojna jest, daje sobie wszystko zrobić. Bo w domu nie ma mowy - nie zaglądnę ani do ucha ani do paszczy, nic :?

Może ten "twój" wet gdzieś wyjechał, za granicę czy coś? Bo aż trudno uwierzyć, że tak olał, skoro sam dał ci numer w razie czegoś...

mahob

Avatar użytkownika
 
Posty: 12523
Od: Czw lut 15, 2007 12:44
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lip 30, 2013 10:35 Re: Dzikuska, Fortunka i reszta - chwile grozy ze Złotkiem

Na stacjonarnym w lecznicy tez zostawiłam wiadomość...

Cóż, uważam, że "zepsuło" go powodzenie i popularność i to był mój ostatni kontakt z nim.
Mam też pretensje o Sreberko. Mam wiele wątpliwości co do jej śmierci, rozmawiałam z nim o tym, nie przekonał mnie:?
Ale nie będę tego od nowa roztrząsać.

Tak, Złoteczko było niesamowite :D

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lip 31, 2013 7:37 Re: Dzikuska, Fortunka i reszta - chwile grozy ze Złotkiem

Ech...szkoda, że tak z tym wetem :( Przykre to.

Ale Złotko teraz czuję się już dobrze? I do tego polubiło ciut człowieka?! :)

mahob

Avatar użytkownika
 
Posty: 12523
Od: Czw lut 15, 2007 12:44
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sie 04, 2013 8:34 Re: Dzikuska, Fortunka i reszta - chwile grozy ze Złotkiem

Ze Złotkiem już dobrze. Nawet chrupki je normalnie, bo zęby trzonowe zostały :D
Jak za pierwszym razem zaczęłam ją drapać za uszkami, to nie wiem, kto był w większym szoku 8O
Drapałam ją 10 sekund, a potem z mężem siedzieliśmy z 5 minut z otwartymi ze zdziwienia ustami :ryk:

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sie 04, 2013 16:19 Re: Dzikuska, Fortunka i reszta - chwile grozy ze Złotkiem

:lol: :ok:

mahob

Avatar użytkownika
 
Posty: 12523
Od: Czw lut 15, 2007 12:44
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw gru 05, 2013 12:13 Re: Dzikuska, Fortunka i reszta - chwile grozy ze Złotkiem

Dzień Eksterminacji Robali

Do tego wielkiego wydarzenia przygotowujemy się psychicznie i logistycznie już kilka dni przed DER-day.
Oczywiście z powodu Złotka, które w tym celu musi zostać złapane.
Łapanie w celu odrobaczania jest dużo łatwiejsze niż w przypadku łapania do weta.
Naprawdę.
Niby tu złapać i tu złapać, ale różnica ogromna.
Odrobaczanie zawsze zaczynamy od Złotka, żeby u wszystkich było od tego samego dnia.
Uzgodniliśmy z mężem, że ja łapię w jakimś dogodnym momencie, a on wtedy dolatuje dyskretnie, kropi na karczek i rozmasowuje.
Okazja trafiła się o zmierzchu.
Światła jeszcze nie zapalone, w pokoju ciemnawo, Złoteczko przyszło barankować fotel i po porcję komplementów.
Nie zauważyła mojej ręki skradającej się w tych wieczornych szarościach, więc skorzystałam z okazji i capnęłam ją.
Wołam męża, głaszczę ją po łebku, uszkach, trochę mruczy, a potem podskakuje jak 4 kilowy konik polny. Trzeba ją trzymać i lekko i mocno zarazem.
Zaczyna pomiaukiwać, przylatuje Małe Monstrum i zagląda jej w pysio, pytając co ci jest?
Do Małego Monstrum dołącza Agatka i Fortunka, Małe Monstrum paca łapą Złotko po łebku, Agacia mocno wącha, Fortuna pcha mi się na ręce.
W tym czasie mąż pada przy nas na kolana. Tu krop, koło mojego palca – mówię.
Wyciska tubkę, raz, drugi, masuje, pytam – czujesz tłuste?
No chyba czuję- odpowiada.
To w takim razie już ją puszczam.

I jak myślicie, dlaczego o tym opowiadam?
Bo oczywiście na karczek nic nie poleciało, bo mąż zbyt delikatnie potraktował dziurkaczem tubkę i w ogóle jej nie otworzył, a w tych ciemnościach nic nie było widać.
Hi hi.
Złotko się obraziło i pozwoliło złapać dopiero następnego dnia. :kotek:

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob maja 03, 2014 17:39 Re: Dzikuska, Fortunka i reszta - nowy

Pozmieniało się trochę :)
Pojawiły się awatary, fajnie, podoba mi się , muszę pomyśleć nad własnym :)

Mam nowego, starego kota.
Od tygodnia.
Przez pierwsze dwa dni - jeden wielki, straszny warkot.
Aż miał zostać Warkotem.
Teraz wywala się na plecy i mruczy.
Głośno.
Ale Mruczkiem nie będzie :wink:

W sumie to on był w gorszej sytuacji, bo on jeden, a ich sześć.
Gdzie nie popatrzył - kot. Multiplikowały mu się.
To niewiarygodne, ale jeszcze nie zrobiłam u zdjęcia!
Ale będzie, będzie :P

Zabieram się do pisania PW, więc szykujcie się 8) :mrgreen: :piwa:

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob maja 03, 2014 18:51 Re: Dzikuska, Fortunka i reszta - nowy

:mrgreen:
I pokaż Warkota :ok:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob maja 03, 2014 19:12 Re: Dzikuska, Fortunka i reszta - nowy

Pokażę, tylko musi się widno zrobić :lol:

Myślę nad awatarem.
Dać klasyczny- czyli koci?
Zgodny z nickiem?
Czy z kosmosu?

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob maja 03, 2014 19:39 Re: Dzikuska, Fortunka i reszta - nowy

A ja oprotestowałam nowe miau i avatary.
I mam stare miau :twisted:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob maja 03, 2014 19:49 Re: Dzikuska, Fortunka i reszta - nowy

Nie bardzo pamiętam, jak wyglądało :lol:
Na pewno było bledsze i nicki były nad postami, a nie z boku.
Łatwiej się czytało, kto pisze.
Ale to pewnie kwestia przyzwyczajenia się.

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 19 gości