Ambiwalentnie nam..... Student od dziś nazywany Jazonem ( wyobraźnia mojej rodzicielki przekracza wszelkie granice

) dla potrzeb moich Jazgotem... biega po nowym królestwie.
Skacze po fotelach, froteruje wszystkie najmniejsze kąciki i rozdziera się co rusz celem zwrócenia na siebie uwagi.
Mama zachwycona. Nosi na rękach. Kicia. Obrusza się za każdy najmniejszy żart skierowany w JEJ MALEŃSTWO !!! ...
Ja cieszę się i nie cieszę... Zżyliśmy się było nie było wszyscy... Kiedy pakowałam Studenta do transportera darł się jak opętany a moje chłopaki biegały wokół i próbowały go wydostać... wyciągnięte przez kratki łapki, pisk małego, zdenerwowanie Kenaza i Wojtka udzieliły się mojej skromnej osobie... Lekko nie było.
Ale kiedy teraz patrzę na rozwalonego podwoziem do góry szkraba. Pielgrzymki domowników ustawiających się niemalże w kolejce kto ponosi, kto podrapie... (a wydawałoby się dorośli stateczni ludzie

)....
Jest dobrze
A ja jutro wracam do moich czarno białych Pasqd, które zostały pod opieką siostry- ciekawe czy zdała egzamin z bycia sługusem ? :>
Pozdrowienia ogromne Miziaki dla Kiciastych
Jutro Zdjęcia
