http://img716.imageshack.us/img716/9026/dsc01083web.jpg to jest najfajniejsze
Coś więcej o moich kotach? Cóż... to takie naprawdę typowo wiejskie koty. Mieszkam na wsi, a moi rodzice są starej daty, do głowy by im nie przyszło, żeby kota zaszczepić, a co dopiero wykastrować. To w ogóle jest dosyć nieciekawa historia - np. nasz pies pewien czas spędził na łańcuchu, bo uciekał
 ja jako dziesięciolatka nie wiedziałam absolutnie nic na temat żywienia kotów, więc Filuś owo mleko dostawał. Jakie były tego efekty chyba nie muszę mówić. Filek nie wie, co to kuweta, załatwia się w przeróżnych miejscach, ale nie w niej. Dobrze, że przynajmniej wychodzi na pole i tam załatwia większość ekstremowych spraw. Długi czas nie mogłam rodziców przekonać, że mleko nie jest dobre dla kotów. Bo przecież koty zawsze mleko piły i nigdy nic im się nie działo  Z Fiestą sprawa była trochę inna, wtedy jeszcze chodziłam po mleko do pewnej sąsiadki. Nagle patrzę, a tu dwa małe kociaki chowające się za wiaderkiem. Sąsiadka pyta, czy chcę, bo jak nie, to ona utopi. Miesięczne koty. Oczywiście wzięłam, choć wiedziałam, że rodzice będą wściekli. Trochę awantur i zostały u nas. Niestety jedna z nich zaginęła po prawie roku spędzonym u nas. Dlatego ciągle boję się wypuszczać moje koty i staram się ograniczyć to do minimum. Mój tata chciał, aby poszła do pewnej znajomej masarni
 gdzie koty miały raj  
 Sporo udało mi się już wywalczyć. Moje koty są teraz wykastrowane, regularnie szczepione i odrobaczane, łatwiej mi też namówić rodziców na wizytę u weterynarza, gdy widzę, że dzieje się coś niedobrego. Większość czasu spędzają w domu, co wcześniej było nie do pomyślenia. Mnóstwo czasu i energii zajęło mi też przekonywanie ich do kuwety - teraz mają dwie. Dopóki nie jestem pełnoletnia nie mogę sama decydować o ich losie, ale mogę drążyć temat aż do uzyskania rezultatu. Teraz pracuję nad namówieniem rodziców do karmienia kotów lepszą karmą (dostają kitekata
Jeszcze na poprawę humoru po tej paskudnej historii kilka zdjęć - koty nie są nieszczęśliwe, cieszą się życiem:
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 






 

 ,mój Tofik też sporo czasu się uczył zanim pojął gdzie ma chodzic za potrzebą/trwała  nauka korzystania z kuwety około tygodnia/,okazało się ,że główną przyczyną był wsad w kuwecie tj. nie akceptował brykietów musiał byc piasek .Teraz chodzi załatwiac się na dwór,ale jak dłużej zostawał sam w domu,nie zpomniał o kuwecie i korzystał z niej .Teraz wchodzi czasem do niej także/mam kuwetę zamykaną z klapką/, sprawdza środek..,a co sprawdza nie mam pojęcia.