Aniada pisze:Na razie nie jest lepiej. Rusza tą łapką, tylko stanąć na niej nie może.
oj

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Aniada pisze:Na razie nie jest lepiej. Rusza tą łapką, tylko stanąć na niej nie może.
Aniada pisze:Życiu to raczej nie zagraża. Nic nie puchnie, rany nie ma.
Aniada pisze:Ale boli osiołka. Nie wiem, no nie wiem, co robić. Pójście do osiedlowego weta NIC mi nie da, bo tam nie ma rentgena. Wet pomaca i tyle. Musiałabym na Giszowiec. Kawał drogi, jasny gwint. I ta pogoda piekielna.
Bolutek wskoczyć na stół nie może (musiałam wsadzić, bo koniecznie chciał widzieć, co robię), ale zeskoczył już sam. Boli go, gdy się przeciąga. Generalnie widzę, że czuje się kiepsko.
Na szafę wdrapał się po półkach drapaczka, ale wyżej już chłopak nie podskoczy...
Moja biedna świszczypała...
Aniada pisze:Macie rację. Całkowitą.
A co do Misia - rana nam się goi. Jest coraz mniejsza. Odkażam co jakiś czas i zasypuję tym dziwnym, żółtym proszkiem o głupiej nazwie.
Swoją drogą, przez 6 lat życia z kotami w Jeleniej miałam do czynienia jedynie z zapaleniem pęcherza u Poli i bezgłosem jesiennym u Czesia (dziecko nauczycielskie dostawało zapalenia krtani). Tyle.
Tu przez 2 miesiące przerobiłam:
- zwykłą infekcję pęcherza
- kamienie i operację
- sikanie na tle behawioralnym
- paprzącą się ranę
- stłuczoną (??) nóżkę
Aniada pisze:Prawdaż.
Uczono mnie jeszcze, że jak nie urok, to... tu się wstawia zakończenie w zależności od regionu. U mnie jest ono bardzo brzydkie.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 36 gości