Tu taki mróz straszliwy, ledwie 30 °C, a ta sadystka zasłoniła okna i nie mam ani kawałeczka nasłonecznionego miejsca, żeby ogrzać swoje stare kości!
Była jedna słoneczna smuga, ale Młoda zdrowsza, silniejsza, to ją zajęła. Jaki ja jestem biedny i nieszczęśliwy!
O rany, a ten znowu marudzi… Prawo dżungli, ot co.
Nie rozumiem, o co to piłowanie dziobów. I tak najlepszy jest kartonik.
O! Tak najwygodniej!
A jeśli już mowa o znęcaniu, to zobaczcie, jak mnie wystraszyła ta szara sadystka!
A czy przypadkiem zmuszanie pańci, żeby tkwiła nieporuszona, bo
kotecek raczył uznać jej stopę za poduszkę, to też nie jest znęcanie się? Hę?

Poduszkę zwykłą też mi odebrano: „Anioł, który może nie upadł, ale zsunął się odrobinę za nisko”, jak napisali Pratchett i Gaiman w „Dobrym omenie”.

No ale jak tu się na takie pięknoty gniewa? No jak? Można się tylko rozczulać i zachwycać. To jest terror psychiczny!

(Światło takie dziwne, bo mam ciemnożółte rolety, a zdjęcie bez flesza. Swoją drogą — dziewczyny się tolerują, dobrze jest).


