ezzme pisze:a w temacie kocim to nieodmiennie zachwycam się białymi wąsiskami i brwiami Starego

Milord, to i starzeje się z klasą

Za młodu był księdzem (cały na czarno z ledwo widoczną białą koloratką), a gdzieś tak koło 7 czy 8 roku życia zaczęły mu siwieć wąsy i brwi. Po jednym. Przez jakiś czas wyglądał, jakby miał ze dwa wąsy i dwa włoski w brwiach, bo na czarnym tle tylko te pojedyncze posiwiałe było widać

Mózg dziś gdzieś zgubiłam :> Pojechałam do Chimery, przyprowadziłam ją pod koniowiąz, wyniosłam sprzęt, zarzuciłam jej na grzbiet taki kawałek polaru, który ją zabezpiecza przed jedną ocierającą klamrą. Puknęłam się w głowę, że jej nie wyczyściłam. Zdjęłam z niej ten polar, wyczyściłam jej kopyta, zakręciłam się koło niej, zarzuciłam jej ten polar, na to potnik i pas, dopięłam… Po czym uświadomiłam sobie, że kopyta to owszem, wyczyszczone — ale tylko kopyta

Na szczęście mój gość w sobotę ją fest wyszczotkował, a ona raczyła się nie upieprzyć, więc już tak pojechałam bez czyszczenia jej.
Tak mi się na tę okoliczność dowcip przypomniał:
Pewien Eskimos wrócił do swego igloo i tak myśli: „Coś miałem zrobić… Aha, psy wyprząc i nakarmić!”. No to wyprzągł psy, nakarmił je, ale dalej nie daje mu spokoju poczucie, że o czymś zapomniał. Wreszcie sobie przypomina: „Mięso miałem podzielić na porcje!”. Podzielił mięso, ale czuje, że jeszcze o czymś nie pamiętał. „Ach, przecież miałem żonę przelecieć” — co też uczynił. Zakończyli akt, a on dalej skrobie się w głowę: „Kurde, psy wyprzęgnięte i nakarmione, mięso podzielone, żona przeleciana… Ale miałem chyba zrobić coś jeszcze. Aaa!!! Narty miałem zdjąć!”.