agaciade pisze:Jest jeszcze jednak druga strona medalu. Przed wyjazdem byliśmy z Synem u dwóch lekarzy. Potwierdziło się, że po wakacjach będziemy musieli podjąć decyzję w sprawie wycięcia i podcięcia migdałów.
Bywa. Zdziwisz się jakie ilości dzieciaków czekają na ten zabieg

Jednym pomoże, innym nie.
Na pocieszenie Ci powiem że jeśli dopiero po wakacjach podejmiesz decyzję to czeka Was jeszcze jakiś rok czekania na zabieg
Chyba że wybierzesz opcję prywatną, płatną.
Moje dziecko dzięki czekaniu na termin zdążyło być prawidłowo zdiagnozowane i ozdrowieć w międzyczasie
Dowiedziałam się również, że alergia, która przedłużała każdą pojawiającą się infekcję i przerzucała się na uszy i gardło mogła być jedną z przyczyn takiego, a nie innego stanu rzeczy.
No - mogła być jedną z przyczyn.
Tak jak cała masa innych.
Np. zaburzenia odporności, złe leczenie, zła dieta (próbowaliście wykluczyć mleko z diety syna?) i inne takie.
Nie ukrywam, że dopadły mnie wyrzuty sumienia...a co jeśli zdecydowałabym się na oddanie kotów prawie dwa lata temu jak dowiedzieliśmy się, że Syn ma alergię? Może teraz nie musielibyśmy się denerwować czekającym naszego Syna zabiegiem?
A gdybyście oddali koty dwa lata temu i pewnego dnia zamiast zajść do sklepu z kocią karmą poszlibyście prosto do domu i wpadlibyście pod samochód?
Po co takie myśli?
Nie wiadomo co by było.
Za to pewne jest że oddawanie kotów przy pierwszym podejrzeniu alergii byłoby mocno bezsensowne.
Może postępując inaczej oszczędziła bym Mu siedzenia w domu gdy inni koledzy korzystali z uroków uczęszczania do przedszkola???
Taa...
A ci wszyscy koledzy w przedszkolu to okazy zdrowia i nie chorowali w tym czasie?
A co jeśli koty zostaną, a za rok, dwa, pięć okaże się, że Syn ma astmę?
A co jeśli je oddasz a on i tak astmy dostanie?
Bo jest mu to pisane (mój syn jej dostał po fatalnie leczonym zapaleniu płuc) lub jeśli jest faktycznie alergikiem to nie mając jednego alergenu uczuli się na coś czego wyeliminować się nie da?
A tak się jakoś składa że obecność kotów w domu zmniejsza ryzyko pojawienia się astmy.
Tak sie tylko spytam - posprawdzaliście te rzeczy o których pisałam?
Reflux, problemy z odpornością?
Nie wiem czy jestem w stanie podjąć takie ryzyko...mimo tego, że nie jestem sobie w stanie wyobrazić, że kotów miałoby już nie być...
Nie pozostaje mi chyba nic innego jak poszukać im domu...i zajmę się tym, ale jak już wrócę do domu.
Musisz usiąść i coś postanowić.
W te albo we wte.
Albo chcesz o koty powalczyć, postarać się znaleźć inną, prawdziwą przyczynę problemów, odwiedzić kilku specjalistów (byłaś u tego alergologa o którym pisałam?), zastanowić nad dietą dziecka (pierwsza i podstawowa sprawa - mleko krowie, potworny alergen nawet jeśli w testach nie wychodzi, mleko samo z siebie ma też działanie śluzotwórcze, powinno być eliminowane w czasie infekcji bo utrudnia powrót do zdrowia, ile je słodyczy i żywności wysokoprzetworzonej?) - albo koty oddajesz i już - w wtedy rób im masę ogłoszeń, szukaj na wszystkich frontach, działaj.
Pamiętaj że po ich oddaniu przez wiele jeszcze miesięcy w mieszkaniu będzie utrzymywał się wysoki poziom potencjalnych alergenów - więc nie ma tak hop siup.
Oczywiście, może się okazać że Twój syn jest mocno uczulony na koty i ich oddanie będzie dla niego dobrodziejstwem.
Jednak trzymając sytuację w obecnym zawieszeniu nic dobrego nie osiągniesz.
Jeśli dolega mu coś innego - nadal się to toczy nie zdiagnozowane i oddanie kotów niczego nie zmieni, tylko stracicie czas, Twój syn będzie miał operację która nic nie da, bo migdały odrosną, koty pójdą w świat, będzie im lepiej lub gorzej.
Jeśli Twój syn tak źle reaguje na koty, szukanie im domów tak by ich za bardzo nie znaleźć - to też droga donikąd.
Pisałaś o ultimatum Twojego męża.
Szukanie domów dla dorosłych, trzech kotów jest bardzo trudne.
Co jeśli ich nie znajdziesz?
Czy nie ma ryzyka że faktycznie je wywiezie w cholerę?
Twój wątek budzi we mnie sporo emocji.
Martwię się o te koty.