JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie! [*]

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 21, 2013 21:29 JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie! [*]

Jenny ma 13 lat.Przed 10-ma dniami zdiagnozowano u niego chłoniaka jamy brzusznej. Obecnie Jenny jest już po operacji usunięcia guza wrastającego w jelita. Diagnoza była dla mnie szokiem. Jenny mój kochany staruszek, który przez 6 lat dzielnie zmagał się z cukrzycą, teraz ma przegrać batalię z rakiem.
Na początku byłam zdecydowana na chemię, jednak z czasem przyszła refleksja, mam małe dziecko 1,5 roczku.Lekarz poinformował mnie o ryzyku i wpływie metabolitów znajdujących się w kocich wydzielinach na małe, szybko rosnące dziecko. Zdecydowałam, że nie podejmę tego ryzyka. Jenny wychodzi na dwór, porusza się powoli, jego największym problemem jest brak apetytu, ale z odpowiednimi lekami daje radę.
I tu jest sedno mojego problemu, ON NIE CHCE UMIERAĆ! Dzisiaj widziałam jak próbował złapać pasikonika, jak próbuje wrócić do dawnego życia. Starsza córka (13 lat) prosi żebyśmy podjęli leczenie, jestem całym sercem za, od momentu diagnozy nie mogę jeść, żyję w napięciu, ciągle o nim myślę, a łzy płyną strumieniami, ale co z małą?
Proszę pomóżcie, piszcie kto co wie z własnego doświadczenia, czy jeżeli umieszczę Jennego w pomieszczeniu gospodarczym, w pralni, i udostępnię mu podwórko, bez którego nie może żyć, czy to wystarczy by uchronić dziecko?
Ostatnio edytowano Nie paź 13, 2013 12:04 przez Gunia1, łącznie edytowano 2 razy
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

KACPER[*]22.05.2009-24.04.20011 ...JENNY[*] 25.07.2000-10.09.2013 .... LENKA-22.05.2009 ............... MAJA-13.06.2011 .............................ETNA- 30.01.2010
........................... Kocham Cię Jenny - wróć do mnie !

Gunia1

 
Posty: 238
Od: Pt lip 12, 2013 22:06

Post » Nie lip 21, 2013 22:27 Re: JENNY -Moja Miłość

Moja Kitka[*] miała chłoniaka. Nie zdecydowałam się na podanie chemii po tym jak poczytałam na forum, że wiele kotów bardzo źle ją znosi. Nie chciałam jej narażać na cierpienie po to tylko żeby przedłużyć jej życie o kilka miesięcy.
Minęło już dwa lata jak jej nie ma :cry:
Trzymajcie się.
Obrazek

KITKA[*]28.03.2011 ŻUCZEK[*]17.04.2013 BUNIA[*]30.03.2015 BUBA [*] 12.10.2015 ZUZIA[*] 14.01.2018
RUDY MIŚ [*]1.08.2019 MAŁA[*] 11.04.2020

Do zobaczenia nasze kochane

ankacom

 
Posty: 3873
Od: Wto wrz 14, 2010 17:23
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon lip 22, 2013 12:23 Re: JENNY -Moja Miłość

Gunia1 pisze:Jenny ma 13 lat.Przed 10-ma dniami zdiagnozowano u niego chłoniaka jamy brzusznej. Obecnie Jenny jest już po operacji usunięcia guza wrastającego w jelita. Diagnoza była dla mnie szokiem. Jenny mój kochany staruszek, który przez 6 lat dzielnie zmagał się z cukrzycą, teraz ma przegrać batalię z rakiem.
Na początku byłam zdecydowana na chemię, jednak z czasem przyszła refleksja, mam małe dziecko 1,5 roczku.Lekarz poinformował mnie o ryzyku i wpływie metabolitów znajdujących się w kocich wydzielinach na małe, szybko rosnące dziecko. Zdecydowałam, że nie podejmę tego ryzyka. Jenny wychodzi na dwór, porusza się powoli, jego największym problemem jest brak apetytu, ale z odpowiednimi lekami daje radę.
I tu jest sedno mojego problemu, ON NIE CHCE UMIERAĆ! Dzisiaj widziałam jak próbował złapać pasikonika, jak próbuje wrócić do dawnego życia. Starsza córka (13 lat) prosi żebyśmy podjęli leczenie, jestem całym sercem za, od momentu diagnozy nie mogę jeść, żyję w napięciu, ciągle o nim myślę, a łzy płyną strumieniami, ale co z małą?
Proszę pomóżcie, piszcie kto co wie z własnego doświadczenia, czy jeżeli umieszczę Jennego w pomieszczeniu gospodarczym, w pralni, i udostępnię mu podwórko, bez którego nie może żyć, czy to wystarczy by uchronić dziecko?

Nie bardzo sobie wyobrażam, w jaki sposób preparaty, które przyjmuje kot (do wewnątrz) mogłyby zaszkodzić innym domownikom. 8O
Tyle już porad otrzymywanych od lekarzy opisali tutaj forumowicze (od dziwacznych po całkiem idiotyczne :roll: ), że najlepiej byłoby gdybyś się poradziła innego lekarza.
A jeśli chcesz żeby wypowiedział się tutaj ktoś lepiej zorientowany w temacie, zmień tytył wątku, bo ten sugeruje tylko, że opowiadasz o swoim kocie, podczas gdy biedak jest ciężko chory i ważą się jego losy. :(
Tytuł zmienia się, edytując pierwszy post wątku.

edit: Tutaj masz wątek o skutecznym leczeniu psa z chłoniakiem jelita.
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pon lip 22, 2013 12:44 Re: JENNY -Moja Miłość

Współczuję.
Jednak nie jestem pewna do szkodliwego działania chemii umieszczanej w kocie na domowników. Nie jestem pewna. Poza tym kot jest małym zwierzeciem wiec jeśli nawet to ile tego wydzieli. I gdzie? Jak chodzi po dworze, czy załatwia do kuwety.
Zapytałabym weta onkologa o takie sprawy.
Na Białobrzeskiej widziałam rodziców z małymi dziećmi, które asystowały pupilowi podczas podawania chemii. Jeden chłopczyk za łapkę zwierza trzymał i pocieszał.

Przykro mi z powodu zwierzaka.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56063
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 10 >>

Post » Pon lip 22, 2013 12:56 Re: JENNY -Moja Miłość

Gretta pisze:
Gunia1 pisze:Jenny ma 13 lat.Przed 10-ma dniami zdiagnozowano u niego chłoniaka jamy brzusznej. Obecnie Jenny jest już po operacji usunięcia guza wrastającego w jelita. Diagnoza była dla mnie szokiem. Jenny mój kochany staruszek, który przez 6 lat dzielnie zmagał się z cukrzycą, teraz ma przegrać batalię z rakiem.
Na początku byłam zdecydowana na chemię, jednak z czasem przyszła refleksja, mam małe dziecko 1,5 roczku.Lekarz poinformował mnie o ryzyku i wpływie metabolitów znajdujących się w kocich wydzielinach na małe, szybko rosnące dziecko. Zdecydowałam, że nie podejmę tego ryzyka. Jenny wychodzi na dwór, porusza się powoli, jego największym problemem jest brak apetytu, ale z odpowiednimi lekami daje radę.
I tu jest sedno mojego problemu, ON NIE CHCE UMIERAĆ! Dzisiaj widziałam jak próbował złapać pasikonika, jak próbuje wrócić do dawnego życia. Starsza córka (13 lat) prosi żebyśmy podjęli leczenie, jestem całym sercem za, od momentu diagnozy nie mogę jeść, żyję w napięciu, ciągle o nim myślę, a łzy płyną strumieniami, ale co z małą?
Proszę pomóżcie, piszcie kto co wie z własnego doświadczenia, czy jeżeli umieszczę Jennego w pomieszczeniu gospodarczym, w pralni, i udostępnię mu podwórko, bez którego nie może żyć, czy to wystarczy by uchronić dziecko?

Nie bardzo sobie wyobrażam, w jaki sposób preparaty, które przyjmuje kot (do wewnątrz) mogłyby zaszkodzić innym domownikom. 8O
Tyle już porad otrzymywanych od lekarzy opisali tutaj forumowicze (od dziwacznych po całkiem idiotyczne :roll: ), że najlepiej byłoby gdybyś się poradziła innego lekarza.
A jeśli chcesz żeby wypowiedział się tutaj ktoś lepiej zorientowany w temacie, zmień tytył wątku, bo ten sugeruje tylko, że opowiadasz o swoim kocie, podczas gdy biedak jest ciężko chory i ważą się jego losy. :(
Tytuł zmienia się, edytując pierwszy post wątku.

edit: Tutaj masz wątek o skutecznym leczeniu psa z chłoniakiem jelita.

to nie jest żadna bujda, tylko prawda. Nie bez powodu kroplówki z leków do chemioterapii przygotowuje się w komorze laminarnej, żeby lekarz nie wdychał tych oparów. Nie znam dokładnie farmakokinetyki tych leków i nie wiem, które i w jakim przedziale czasowym są szkodliwe dla ludzi, ale w niektórych przypadkach na pewno tak jest.
Wiadomo już, jak kotek zniósł operację?

Ivette

 
Posty: 3716
Od: Sob lis 19, 2005 17:05
Lokalizacja: warszawa

Post » Pon lip 22, 2013 13:12 Re: JENNY -Moja Miłość

Na chłoniaka odszedł niedawno nasz Wacuś.Nie proponowano nam operacji pewnie dlatego,że powiększony był węzeł chłonny.Żył jeszcze 3 miesiące na lekach bez specjalnych dolegliwości.Potem przyszło załamanie i musieliśmy pozwolić mu odejść.Współczuję, to tak bardzo boli. :( :( :(

misia007

 
Posty: 1418
Od: Nie lip 08, 2007 11:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 22, 2013 13:30 Re: JENNY -Moja Miłość

Ivette pisze:
Gretta pisze:
Gunia1 pisze:Jenny ma 13 lat.Przed 10-ma dniami zdiagnozowano u niego chłoniaka jamy brzusznej. Obecnie Jenny jest już po operacji usunięcia guza wrastającego w jelita. Diagnoza była dla mnie szokiem. Jenny mój kochany staruszek, który przez 6 lat dzielnie zmagał się z cukrzycą, teraz ma przegrać batalię z rakiem.
Na początku byłam zdecydowana na chemię, jednak z czasem przyszła refleksja, mam małe dziecko 1,5 roczku.Lekarz poinformował mnie o ryzyku i wpływie metabolitów znajdujących się w kocich wydzielinach na małe, szybko rosnące dziecko. Zdecydowałam, że nie podejmę tego ryzyka. Jenny wychodzi na dwór, porusza się powoli, jego największym problemem jest brak apetytu, ale z odpowiednimi lekami daje radę.
I tu jest sedno mojego problemu, ON NIE CHCE UMIERAĆ! Dzisiaj widziałam jak próbował złapać pasikonika, jak próbuje wrócić do dawnego życia. Starsza córka (13 lat) prosi żebyśmy podjęli leczenie, jestem całym sercem za, od momentu diagnozy nie mogę jeść, żyję w napięciu, ciągle o nim myślę, a łzy płyną strumieniami, ale co z małą?
Proszę pomóżcie, piszcie kto co wie z własnego doświadczenia, czy jeżeli umieszczę Jennego w pomieszczeniu gospodarczym, w pralni, i udostępnię mu podwórko, bez którego nie może żyć, czy to wystarczy by uchronić dziecko?

Nie bardzo sobie wyobrażam, w jaki sposób preparaty, które przyjmuje kot (do wewnątrz) mogłyby zaszkodzić innym domownikom. 8O
Tyle już porad otrzymywanych od lekarzy opisali tutaj forumowicze (od dziwacznych po całkiem idiotyczne :roll: ), że najlepiej byłoby gdybyś się poradziła innego lekarza.
A jeśli chcesz żeby wypowiedział się tutaj ktoś lepiej zorientowany w temacie, zmień tytył wątku, bo ten sugeruje tylko, że opowiadasz o swoim kocie, podczas gdy biedak jest ciężko chory i ważą się jego losy. :(
Tytuł zmienia się, edytując pierwszy post wątku.

edit: Tutaj masz wątek o skutecznym leczeniu psa z chłoniakiem jelita.

to nie jest żadna bujda, tylko prawda. Nie bez powodu kroplówki z leków do chemioterapii przygotowuje się w komorze laminarnej, żeby lekarz nie wdychał tych oparów. Nie znam dokładnie farmakokinetyki tych leków i nie wiem, które i w jakim przedziale czasowym są szkodliwe dla ludzi, ale w niektórych przypadkach na pewno tak jest.
Wiadomo już, jak kotek zniósł operację?

I owszem, tak jest. Ale potem ułamek tej części podaje się zwierzakom w ogólnie zasiedziałych gabinetach w obecności innych ludzi i opiekunów. Sama siedziałma ze swoim kotem na "zwykłej" kroplówce w obecności zwierza którym podawano chemię.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56063
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 10 >>

Post » Pon lip 22, 2013 17:07 Re: JENNY -Moja Miłość

Cześć, bardzo Ci współczuję, skonsultowała bym się z innym lekarzem. Gdyby potwierdził szkodliwy wpływ chemii na młodsze dziecko nie ryzykowała bym. Wiem, że to straszne, sama mam 16 letnią kotkę, bardzo ją kocham, ale na chemię trzeba mieć siły. Mój tata jest chory na raka, po pierwszej operacji miał podawaną chemię, po drugiej jedni lekarze byli za chemią inni nie. Ja po przeczytaniu masy artykułów i statystyk medycznych doszłam do wniosku, że chemia go wykończy a wcale nie musi pomóc. Nie powiedziałam mu tego oczywiście, ale tata chemii nie brał.
Skonsultuj się z innym lekarzem i przemyśl czy twój kot ma siłę na chemię.
Pozdrawiam Cię i Twojego kota, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

AniaGaja

 
Posty: 58
Od: Nie cze 09, 2013 9:15
Lokalizacja: Konstantynów Łódzki

Post » Pon lip 22, 2013 18:16 Re: JENNY -Moja Miłość

Przepraszam, z pośpiechu nie podałam linka do wątku Fendera:
viewtopic.php?f=8&t=71109

Ivette, ale przecież nie izoluje się innych domowników od pacjenta, który ma podawaną chemioterapię. 8O Ani też nie spędza on całego czasu w szpitalu - jest tam tylko w czasie podawania leków i wraca do domu.
Więc na czym polega niebezpieczeństwo? Zwłaszcza jeśli chodzi o małe zwierzę?
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pon lip 22, 2013 21:19 Re: JENNY -Moja Miłość

Spróbuję wyjaśnić co powiedział nasz lekarz. Wytłumaczył, że w wydzielinach kota, m.in. w ślinie znajdują się szkodliwe metabolity, które przeniesione, dokładnie mówiąc połknięte przez małe dziecko, mogą ale nie muszą (nie ma badań) spowodować w przyszłości poważne komplikacje zdrowotne. Ponieważ chemia uderza w komórki szybko dzielące się, do takich należą komórki nowotworowe, może uszkodzić komórki dziecka, które jak wiadomo również na potęgę się dzielą, zwłaszcza w tym wieku. Kot się myje, gubi sierść, a moja mała wszystko rzuca na ziemię, by po chwili to podnieść i wsadzić do buzi, np.buteleczkę z piciem, zabawki.
I w tym jest problem.
Kwestia samego Jennego jest jak najbardziej za, to silny kot, myślę, że dałby sobie radę. Po przywiezieniu do domu Jenny wyraźnie odżył, wychodzi na dwór, nawet znaczy teren (mimo że kastrat), tylko słabo je. Ma powiększony węzeł chłonny krezkowy, jest wielkości mandarynki. Prawdopodobnie powoduje ucisk na żołądek stąd ta niechęć do jedzenia. Dzisiaj obyło się bez tabletki na apetyt, bo zjadł całą saszetkę Whiskasa( o zgrozo, normalnie to nie do pomyślenia żebym mu to kupiła).Ale podsuwam mu różności aby tylko coś zjadł. Normalnie Jenny nie narzekał na apetyt, jest dużym kotem, waży 7,5kg.Teraz troszkę mniej, z dnia na dzień mniej...
Czytam Wasze posty i jestem znowu na rozdrożu.
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

KACPER[*]22.05.2009-24.04.20011 ...JENNY[*] 25.07.2000-10.09.2013 .... LENKA-22.05.2009 ............... MAJA-13.06.2011 .............................ETNA- 30.01.2010
........................... Kocham Cię Jenny - wróć do mnie !

Gunia1

 
Posty: 238
Od: Pt lip 12, 2013 22:06

Post » Pon lip 22, 2013 22:24 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

a ja napiszę zupełnie coś innego, możecie mnie za to zrąbać--mam to gdzieś

mój kuzyn miał chłoniaka ( tak, tak człowiek ) chemia była dla niego straszna, ból był masakryczny, cierpiał strasznie bo o ile po chemii były poprawy chwilowe tak potem i tak było pogorszenie...walkę z rakiem przegrał

mam kota z wczesną fazą pnn i wiem, że za jakiś czas przyjdzie czas na decyzję, moja mądra wetka powiedziała, że niektórzy ludzie chcą robić kotom dializy, tylko w jakim celu ? Ano w takim, aby nam było lepiej--nam ludziom, opiekunom

skoro chorzy na raka tak źle znoszą chemię, skoro nerwowcy tak cierpią podczas dializ to czy my mamy prawo przedłużać naszym zwierzętom w ten sposób życie ? czy na tym ma polegać nasza miłość do nich ?
jo.anna
 

Post » Pon lip 22, 2013 22:40 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

jo.anna nie chcę by Jenny cierpiał, dużo osób pisze, że zwierzaki w czasie przyjmowania chemii czują się całkiem nieźle, rzadko występują skutki uboczne. Koty to przedziwne zwierzęta.
Jenny chce żyć, jestem tego pewna.
Próbowałam wrzucić zdjęcie, żeby go pokazać, ale jakoś nie umiem..
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

KACPER[*]22.05.2009-24.04.20011 ...JENNY[*] 25.07.2000-10.09.2013 .... LENKA-22.05.2009 ............... MAJA-13.06.2011 .............................ETNA- 30.01.2010
........................... Kocham Cię Jenny - wróć do mnie !

Gunia1

 
Posty: 238
Od: Pt lip 12, 2013 22:06

Post » Pon lip 22, 2013 23:42 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Tutaj masz wątek Zulusa z chłoniakiem viewtopic.php?f=46&t=127711&start=120 ... Hakita bardzo o niego walczyła ...może Ci jakoś pomoże, poprowadzi?...napisz do niej ...
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5633
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon lip 22, 2013 23:45 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Gunia, przeczytaj ten wątek
viewtopic.php?f=1&t=121689&hilit=ch%C5%82oniak
Pomyślisz, że może jestem okrutna ale jeśli to na pewno chłoniak to ...
Zobacz w wątku który Ci podałam, leczenie trwało pół roku a ile cierpiała kotka.
Poczytaj co pisze "Conchita" na temat chemii u swojej kotki.
Pomyśl czy nie lepiej zapewnić swojemu kotu w miarę najlepsze i szczęśliwe życie bez narażania go na dodatkowe udręki.
Moja Kitka Miała 9 lat i też miałam ją od małego kociaka.
Przytulam Ciebie i Twojego koteczka.
Obrazek

KITKA[*]28.03.2011 ŻUCZEK[*]17.04.2013 BUNIA[*]30.03.2015 BUBA [*] 12.10.2015 ZUZIA[*] 14.01.2018
RUDY MIŚ [*]1.08.2019 MAŁA[*] 11.04.2020

Do zobaczenia nasze kochane

ankacom

 
Posty: 3873
Od: Wto wrz 14, 2010 17:23
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto lip 23, 2013 8:45 Re: JENNY -Moja Miłość umiera na chłoniaka-pomóżcie!

Szanse kota na wyleczenie, ew. przedłużenie życia w dobrym zdrowiu trzeba omówić z weterynarzem.
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: EmiEmi, Google [Bot] i 288 gości