Dobre dobre...
Ostatnio os podobnego znajomej takiej powiedziałam. Dziewczyna zwierzęta toleruje. Czasem nawet jak kociak czy szczeniaczek to pogłaska i poniunia, ale ogólnie to wiecie... Pies psem, niczego nigdy nie uczony ale słuchać ma. Dziewczyna ta ma 5-6 letnią córkę (dokładnie nie wiem bo to taka znajoma raczej z widzenia) i kiedyś tak jakoś znalazłyśmy się na przystanku: ja, moja dobra koleżanka i ta dziewczyna. Że moja kumpela zna się z dziewuchą to gadałyśmy w trójkę. Ja opowiadałam o tym, że miałam własnie noc nie przespana bo mój bies wymioty i biegunka itp...
D - dziewczyna
K - koleżanka
j - ja
d: ty sobie chyba żartujesz? nie spać w nocy przez psa, oddałabym po jednej takiej akcji!
k: jak się psa kocha to się nim zajmuje.
d: pies to zwierzę tylko. Jakby tak mi zaczął w domu rzygać to na ogródku bym go zamknęła na noc i już.
(nie wytrzymywałam już a ciężki dzień miałam)
j: a jak twoja córka była chora to też ją zamykałaś na balkonie czy ogródku żeby ci nie przeszkadzała?
d: oszalałaś?! To dziecko jest!
Chwilę później mała (córka tej laski) zaczyna cudować... Jęczy szarpie matkę, coś tam jeszcze...
d: uspokoisz się wreszcie?
Córusia jeszcze złośliwsza. Laska uspokajała ją jeszcze kilka razy, ale żadnej reakcji
j: wiesz jak mój pies się tak zachowuje to wystarczy,że raz mu każę się iść położyć i ten głupi zwierzak na to od razu reaguje!
Dziewczyne tak zatkało, że myślałam iż pęknę, niestety mój autobus właśnie wtedy podjechał i nie zdążyłam nic więcej dodać
