

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Szymkowa pisze:totalna niechęć do pracy wszelakiej i mnie ogarnia codziennie niezmiennie
Praksedo, odezwę się jak będę mogła. Bo mam Renal do dania.
Ja-Ba pisze:Procesu jeszcze nie było. Zwolniono go po wpłaceniu 5 tys zł. Ma nadzór policyjny co oznacza jedynie, że musi się meldować. Uczelnia dopiero prowadzi postępowanie, czyli faktycznie ciągle jest on studentem stomatologii.
To chyba w największym skrócie.
Prakseda pisze:Czy ktoś zorientowany może mnie oświecić, jak wygląda sprawa mordercy kotów, studenta ze Śląska?
Ja jestem w takim stanie psychicznym, że nie mogę o nim czytać ze szczegółami. Dziś znowu jest jakiś artykuł na WP, że bandzior znowu adoptuje koty.
Czy to znaczy, że nie został ukarany, nie dostał odsiadki. Sąd go uniewinnił? Nadal studiuje na tej uczelni?
W jakim świecie żyjemy, ktoś o kim wie i pisze cała Polska, robi co chce, bez żadnych konsekwencji. Wymiar sprawiedliwości nie ma nic w tej sprawie do zrobienia?
Iwonami pisze:http://zabrze.naszemiasto.pl/artykul/1934042,morderca-kotow-z-zabrza-student-szuka-kolejnych-kotow-do,id,t.html#60e82cc262ef1c17,1,3,5
Z ustaleń policji wynika, że mężczyzna zabijał koty we własnym mieszkaniu w centrum Zabrza. Bił je pięścią lub uderzał nimi o ścianę.
Mężczyzna adoptował koty za pośrednictwem internetu od prywatnych właścicieli.
[*]
Prakseda pisze:Wiecie co, to nieprawda, że lata doświadczenia przechodzą w rutynę.
Osobiście jestem coraz mniej odporna, również w sprawie łapanek. Kiedyś łapałam o odległych miejscach. Przewoziłam koty w klatkach przez pół miasta. Obecnie przeżywam to bardziej niż kiedyś. Denerwuję się już przed łapanką. Chce mi się płakać, jak złapany kot rzuca się lub rozpacza. Droga do weta jest dla mnie drogA przez mękę.
Wczoraj wieczorem złapałam ciężarną kotkę. Było przed północą, za późno na odstawienie do lecznicy. Jakoś zmusiłam kotkę do przejścia z pułapki do dużego transportera i musiałam ją tak przetrzymać do dzisiaj.
Kotka w sumie dość grzeczna, tylko cichuteńko popłakiwała. Ja miałam noc z głowy. Oka nie zmrużyłam. Dziś ledwo żyję. I gdyby nie rozsądek, to chętnie bym ją wypuściła. Fiksantka ze mnie totalna.
rastanja pisze:Powiem Wam, że gdybym dorwała w swoje łapy tego gada, który tak traktował te biedne, nieumiejące się bronić koty, nie byłoby we mnie nic z chrześcijańskiego miłosierdzia. NIC.
Prakseda pisze:Wiecie co, to nieprawda, że lata doświadczenia przechodzą w rutynę.
Osobiście jestem coraz mniej odporna, również w sprawie łapanek. Kiedyś łapałam o odległych miejscach. Przewoziłam koty w klatkach przez pół miasta. Obecnie przeżywam to bardziej niż kiedyś. Denerwuję się już przed łapanką. Chce mi się płakać, jak złapany kot rzuca się lub rozpacza. Droga do weta jest dla mnie drogA przez mękę.
Wczoraj wieczorem złapałam ciężarną kotkę. Było przed północą, za późno na odstawienie do lecznicy. Jakoś zmusiłam kotkę do przejścia z pułapki do dużego transportera i musiałam ją tak przetrzymać do dzisiaj.
Kotka w sumie dość grzeczna, tylko cichuteńko popłakiwała. Ja miałam noc z głowy. Oka nie zmrużyłam. Dziś ledwo żyję. I gdyby nie rozsądek, to chętnie bym ją wypuściła. Fiksantka ze mnie totalna.
Prakseda pisze:Wiecie co, to nieprawda, że lata doświadczenia przechodzą w rutynę.
Osobiście jestem coraz mniej odporna, również w sprawie łapanek. Kiedyś łapałam o odległych miejscach. Przewoziłam koty w klatkach przez pół miasta. Obecnie przeżywam to bardziej niż kiedyś. Denerwuję się już przed łapanką. Chce mi się płakać, jak złapany kot rzuca się lub rozpacza. Droga do weta jest dla mnie drogA przez mękę.
Wczoraj wieczorem złapałam ciężarną kotkę. Było przed północą, za późno na odstawienie do lecznicy. Jakoś zmusiłam kotkę do przejścia z pułapki do dużego transportera i musiałam ją tak przetrzymać do dzisiaj.
Kotka w sumie dość grzeczna, tylko cichuteńko popłakiwała. Ja miałam noc z głowy. Oka nie zmrużyłam. Dziś ledwo żyję. I gdyby nie rozsądek, to chętnie bym ją wypuściła. Fiksantka ze mnie totalna.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 1438 gości