najwazniejsze, ze pamietasz o Nim, ze nadal Go kochasz tak samo, jak wtedy, gdy byl tu, z Toba.
A skoro juz potrafisz otrzec lzy i usmiechac sie do wspomnien, to wkrotce przyjdzie czas na rozgladanie sie wokol siebie, bo moze Whiskey, choc w innym futerku gdzies niedaleko Ciebie bedzie... Nie wiem, kiedy to nastapi, tego nie da sie przewidziec, ale wierze gleboko, ze tak bedzie jak przyjdzie na to czas. I kiedy spotkasz swojego ukochanego Kotka ponownie to bedziesz miala pewnosc, ze to wlasnie On... A moze byc i tak, ze zanim sam powroci postawi na Twej drodze innego kota, ktory bedzie potrzebowal Twojej pomocy.
Ja pamietam, ja odszedl Awatarek (*) kocio mojej kolezanki, ale to byl moj ziomal kochany, moj kumpel nad kumple

Tesknilam za Nim ogromnie, plakalam nieraz, czulam ogromna pustke w sercu, bo czulam wczesniej, ze cos sie z Nim dzieje niedobrego, ze trzeba mu pomoc, ale nie mialam mozliwosci ani finansowej ani warunkow zeby kota przetrzymac na leczenie (bez problemu dal by mi sie zlapac, bo z daleka jak mnie widzial, to przybiegal z ogonkiem w gorze i radosnym miaukiem na pysiu, tylko w autobusie moglby sie bardzo denerwowac w transporterze). Nie zdazylam Mu pomoc mimo, ze bardzo chcialam. Ktoregos letniego, upalnego wrecz dnia, idac na wieczorna msze do kosciola, spojrzalam w niebo, w strone slonca i smutna pomyslalam sobie: Awatarku, daj mi znac o sobie, daj znac, ze jest Ci dobrze tam, gdzie jestes, ze jestes bezpieczny i szczesliwy, ze wszystko u Ciebie dobrze! Daj mi jakikolwiek znak, prosze!
...kilka metrow dalej pod kwiaciarnia zobaczylam buro biale kocie cudo

ktore okazalo sie doroslym, bardzo ufnym kocurkiem

Garnal sie do ludzi, dawal sie glaskac, krecil osemki wokol nog przechodniow (oczywiscie na msze nie dotarlam, zostalam z kotem)... Jak Go zobaczylam to wiedzialam juz, ze to jest ten znak od Awatarka. Poczulam jakby ktos mi podpowiedzial: nie moglas pomoc mi, choc bardzo chcialas, ale mozesz pomoc jemu, tak, jak chcialas mi pomoc. Jak jemu pomozesz to bedzie tak, jakbys mi pomogla. W tym samym momencie poczulam ulge, juz nie tesknilam tak rozpaczliwie za kumplem, bo wiedzialam, ze jest obok mnie, choc go nie widze i nie moge pomiziac, ale jest obok mnie i to on mi Manka podeslal.
Manius-bo tak przystojniak spod kwiaciarni dostal na imie-trafil na tymczas do zaprzyjaznionej forumowiczki gdzie ok.2 lata czekal na swoj DS dajac opiekunce nieraz niezle popalic jak to kot dominujacy, ale tez rozkochal ja w sobie natychmiast

Okazal sie bardzo madrym kotem, gadula, przylepa, lwem kanapowym i niepoprawnym lasuchem

Po 2 latach tymczasowania nasz kochany przystojniak znalazl DS o jakim nam sie nie snilo nawet. Choc niemal natychmiast po przygarnieciu Manka okazalo sie, ze ma FIV+ i to czesto wczesniej potencjalne domki odstraszalo, ten domek sie tego nie przestraszyl.
20 kwietnia minal rok odkad kot ze slaska zamieszkal w DS w W-wie i jest jeszcze bardziej rozpieszczany niz w DT

Bardzo mnie cieszy to, ze Manius ma sie tak znakomicie, ze Duzi kochaja Go bezwarunkowo (Duza zwariowala na Jego punkcie jeszcze zanim osobiscie go poznala)

bo to taki troszke egoista jest lubiacy skupiac cala uwage wylacznie na sobie

Wiec 7 kg kociego szczescia mruczy teraz w stolicy, a moj ziomal, Awatarek -tak czuje- jest zadowolony i spokojny

Kiedy zobaczylam Manka pod ta kwiaciarnia nie mialam zadnych, absolutnie zadnych watpliwosci, ze to Awatarek postawil Go na mojej drodze. Prosilam o znak-dostalam znak

Awatarku, dziekuje

Dziekuje, ze byles wtedy ze mna, dziekuje za ten cudowny, przesliczny znak, dziekuje, ze nadal przy mnie jestes, gdzies obok... Wierze, ze to Ty wtedy pokierowales mna, zebym wiedziala, co robic

Byles, jestes i bedziesz moim przyjacielem, niezastapionym przyjacielem, najlepszym przyjacielem, kumplem, ziomalem, bratnia dusza, skarbem, sloneczkiem, moim ukochanym koteczkiem, slicznym buraskiem, madrym, inteligentnym, przecudownym kotem!
