mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli [*]

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 24, 2013 13:40 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

izabela132 pisze:Dzień doberek :-)

długo mnie tu nie było :-) Ale masę spraw mam na głowie...cóż takie życie :-)

Pozdrówka dla wszystkich :-)



A dla Whskusia światełko zapalam :1luvu:


Oj to chyba kark musi Cię bardzo boleć :mrgreen:

Cześć Izuń :1luvu:

ciesze się że u Ciebie wszystko dobrze :1luvu: :1luvu:
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Śro lip 03, 2013 15:22 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Siemanko:-)


Co tam u Ciebie Whiskuś?? Czy już wszystko dobrze u masz dużo nowych przyjaciół? Na pewno tak :-)

Zapalam światełko dla Ciebie słoneczko :1luvu:

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

Post » Sob lip 06, 2013 1:20 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Pamiętam Whiskusiu :-0

Swiatełko dla Ciebie

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

Post » Pon lip 08, 2013 21:43 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

na pewno kocio ma za TM mnostwo przyjaciol i kochajacy domek ktoremu mruczac opowiada, jak Ty tu, na ziemi dbalas o Niego, jak Go kochalas, jak sie troszczylas... jak leczylas i jak trudno bylo Ci podjac decyzje by pozwolic Kotu odejsc... ale On na pewno jest Ci za to ogromnie wdzieczny, bo wie, ze choc to byla bardzo trudna decyzja to podjeta zostala z mysla o Kocie z milosci do Niego.

Whiskus [*]

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

Post » Wto lip 09, 2013 22:47 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Zgadzam sie z Toba i jestem pelna wiary ze tak jest. To juz prawie 4 miesiace jak moj Whiskus poszedl biegac za teczowy most. Wierze ze jest mu tam dobrze. Ja juz nie placze. Wspominam. Kupilam piekne pudelko do ktorego wlozylam wszystko co mi zostalo po moim kotusiu.


Whiskus kochanie swiatelko zapalam dla ciebie :1luvu:

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

Post » Śro lip 10, 2013 13:14 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

najwazniejsze, ze pamietasz o Nim, ze nadal Go kochasz tak samo, jak wtedy, gdy byl tu, z Toba.
A skoro juz potrafisz otrzec lzy i usmiechac sie do wspomnien, to wkrotce przyjdzie czas na rozgladanie sie wokol siebie, bo moze Whiskey, choc w innym futerku gdzies niedaleko Ciebie bedzie... Nie wiem, kiedy to nastapi, tego nie da sie przewidziec, ale wierze gleboko, ze tak bedzie jak przyjdzie na to czas. I kiedy spotkasz swojego ukochanego Kotka ponownie to bedziesz miala pewnosc, ze to wlasnie On... A moze byc i tak, ze zanim sam powroci postawi na Twej drodze innego kota, ktory bedzie potrzebowal Twojej pomocy.

Ja pamietam, ja odszedl Awatarek (*) kocio mojej kolezanki, ale to byl moj ziomal kochany, moj kumpel nad kumple :1luvu: Tesknilam za Nim ogromnie, plakalam nieraz, czulam ogromna pustke w sercu, bo czulam wczesniej, ze cos sie z Nim dzieje niedobrego, ze trzeba mu pomoc, ale nie mialam mozliwosci ani finansowej ani warunkow zeby kota przetrzymac na leczenie (bez problemu dal by mi sie zlapac, bo z daleka jak mnie widzial, to przybiegal z ogonkiem w gorze i radosnym miaukiem na pysiu, tylko w autobusie moglby sie bardzo denerwowac w transporterze). Nie zdazylam Mu pomoc mimo, ze bardzo chcialam. Ktoregos letniego, upalnego wrecz dnia, idac na wieczorna msze do kosciola, spojrzalam w niebo, w strone slonca i smutna pomyslalam sobie: Awatarku, daj mi znac o sobie, daj znac, ze jest Ci dobrze tam, gdzie jestes, ze jestes bezpieczny i szczesliwy, ze wszystko u Ciebie dobrze! Daj mi jakikolwiek znak, prosze!
...kilka metrow dalej pod kwiaciarnia zobaczylam buro biale kocie cudo :1luvu: ktore okazalo sie doroslym, bardzo ufnym kocurkiem :) Garnal sie do ludzi, dawal sie glaskac, krecil osemki wokol nog przechodniow (oczywiscie na msze nie dotarlam, zostalam z kotem)... Jak Go zobaczylam to wiedzialam juz, ze to jest ten znak od Awatarka. Poczulam jakby ktos mi podpowiedzial: nie moglas pomoc mi, choc bardzo chcialas, ale mozesz pomoc jemu, tak, jak chcialas mi pomoc. Jak jemu pomozesz to bedzie tak, jakbys mi pomogla. W tym samym momencie poczulam ulge, juz nie tesknilam tak rozpaczliwie za kumplem, bo wiedzialam, ze jest obok mnie, choc go nie widze i nie moge pomiziac, ale jest obok mnie i to on mi Manka podeslal.
Manius-bo tak przystojniak spod kwiaciarni dostal na imie-trafil na tymczas do zaprzyjaznionej forumowiczki gdzie ok.2 lata czekal na swoj DS dajac opiekunce nieraz niezle popalic jak to kot dominujacy, ale tez rozkochal ja w sobie natychmiast :) Okazal sie bardzo madrym kotem, gadula, przylepa, lwem kanapowym i niepoprawnym lasuchem :D
Po 2 latach tymczasowania nasz kochany przystojniak znalazl DS o jakim nam sie nie snilo nawet. Choc niemal natychmiast po przygarnieciu Manka okazalo sie, ze ma FIV+ i to czesto wczesniej potencjalne domki odstraszalo, ten domek sie tego nie przestraszyl.
20 kwietnia minal rok odkad kot ze slaska zamieszkal w DS w W-wie i jest jeszcze bardziej rozpieszczany niz w DT :D Bardzo mnie cieszy to, ze Manius ma sie tak znakomicie, ze Duzi kochaja Go bezwarunkowo (Duza zwariowala na Jego punkcie jeszcze zanim osobiscie go poznala) :D bo to taki troszke egoista jest lubiacy skupiac cala uwage wylacznie na sobie :D
Wiec 7 kg kociego szczescia mruczy teraz w stolicy, a moj ziomal, Awatarek -tak czuje- jest zadowolony i spokojny :) Kiedy zobaczylam Manka pod ta kwiaciarnia nie mialam zadnych, absolutnie zadnych watpliwosci, ze to Awatarek postawil Go na mojej drodze. Prosilam o znak-dostalam znak :)
Awatarku, dziekuje :1luvu: Dziekuje, ze byles wtedy ze mna, dziekuje za ten cudowny, przesliczny znak, dziekuje, ze nadal przy mnie jestes, gdzies obok... Wierze, ze to Ty wtedy pokierowales mna, zebym wiedziala, co robic :) Byles, jestes i bedziesz moim przyjacielem, niezastapionym przyjacielem, najlepszym przyjacielem, kumplem, ziomalem, bratnia dusza, skarbem, sloneczkiem, moim ukochanym koteczkiem, slicznym buraskiem, madrym, inteligentnym, przecudownym kotem! :1luvu:

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

Post » Nie lip 14, 2013 10:32 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Ola, popłakałam się :oops: piękna opowieść :cry:

Izuń ja też zapalam światełko dla Whiskusia :1luvu:
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Nie lip 14, 2013 15:10 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

takie zycie, Agus :)
Awatarek byl mlodziutki, moze ze 3-3,5 roku mial, ale jak to bywa zazwyczaj na wsiach-nie znal co to wet, nie byl kastrowany ani szczepiony, nie wiem, na co zmarl. Zazwyczaj trzymal sie swojego podworka, jedynie na dluzsze spacery wybieral sie na pole tuz za domem. Dopiero tak pod koniec zycia zaczal czasem przechodzic do sasiada naprzeciwko. Nie wiadomo, czy czyms sie nie zatrul, czy na cos nie chorowal... Choc na pierwszy rzut oka wygladal na zdrowego, ale pozory lubia mylic, nie mam pewnosci, czy jakies podstepne chorobsko sie nie czailo w jego kochanym cialku... Urodzony na wsi z matki wychowanej na wsi, mieszkal na wsi... Coz... W zasadzie biorac pod uwage to, ze nie byl ani wykastrowany ani szczepiony, odrobaczony itp-to jak na "zycie na wolnosci" czy tez jak mi to ostatnio powiedzial jeden czlowiek na portalu z grami " w naturalnych warunkach"-to i tak pozyl w pewnym sensie "dlugo". Zazwyczaj na wsiach, na tych typowych, stereotypowych wsiach koty zyja tak do 3 lat.
Ale gdy odszedl za TM, wiedzialam, ze kiedys powroci na pewno, jeszcze da mi o sobie znac, bylam o tym swiecie przekonana i mialam racje :) Tylko potrzeba bylo na to czasu.
Wierze tak samo w to, ze kiedys przyjdzie ten czas, gdy i Whiskus powroci lub postawi na drodze Izy jakas kocia biede ktora bedzie wymagala pomocy i milosci. Nawet wlasnie przez takie podstawienie innego zwierzaka powraca jakby czesc tego naszego ukochanego futrzastego czlonka rodziny ktory juz biega za TM. Wazne, by w tym momencie pozwolic dzialac sercu, choc moze walczyc ono z rozsadkiem, jak u mnie w dzien, gdy spotkalam Manka.
Tak wogole widzialam go tam juz jakies pol roku wczesniej, zima, w tych samych niemal okolicznosciach, ale wtedy go tam zostawilam, poszlam w swoja strone. Ale dlugo nie dawalo mi to spokoju, mialam wyrzuty sumienia, wiec jak spotkalismy sie drugi raz, to wiedzialam, ze musze dzialac, bo jesli teraz znow kota zostawie bez pomocy-wiecej go nie zobacze.
I tu moja intuicja sie nie mylila, bo gdy kolezanka wziela Maniusia do siebie na DT i zrobila mu testy na wirusowki-okazalo sie, ze moj "koci chrzesniak" ma FIV+. Bez leczenia i odpowiedniej opieki "na wolnosci" dlugo by nie pociagnal z tym paskudztwem.
Nie potrafie tego logicznie wytlumaczyc, dlaczego na widok Manka moje serce tak bardzo mocno zabilo i dlaczego caly czas w glowie mialam jedno imie: Awatar!!! Nie ma na to zadnego logicznego wytlumaczenia, wiec to tylko mogl byc znak od mojego ziomala zza TM. Nie ma innej opcji! :1luvu:

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

Post » Pon lip 15, 2013 14:38 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Whiskuś....pamiętam i kocham

światełko skarbie mój zapalam dla ciebie

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

Post » Wto lip 16, 2013 17:24 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Whiskus, co tam u Ciebie?

[*] swiatelko dla slicznego kotka :1luvu:

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

Post » Sob lip 20, 2013 0:59 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

U Whiskusia wszystko w porządku. Bryka sobie z przyjaciółmi po tęczowych łąkach i jest szczęśliwy:-)


Światełko dla mojego kochanego kotusia Whiskiego :1luvu:

Mama kocha i tęskni

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

Post » Sob lip 20, 2013 23:10 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

dobrze, ze jest takie miejsce za TM gdzie zwierzeta sa bezpieczne i nie brak im niczego.


Dzis sie dowiedzialam z jednego watku, ze jeden sliczny kotek odszedl za TM bo bardzo na nerki chorowal. Mial wspanialy DT a potem DS, zdazyl na szczescie poznac co to milosc, jak to jest byc kochanym... Teraz Gaspar (*) juz nie cierpi ale cierpi jego domek...
Whiskus, mam prosbe do Ciebie. Pomoz Gasparkowi w pierwszych dniach tam, za TM sie odnalezc. To taki sliczny pingwinek, mowiono o Nim ze to kot we fraku...

Wiecie co, ja bardzo chce miec kota, marze o kocie, ale nie wyobrazam sobie momentu, kiedy przyjdzie sie z tym kotem kiedys rozstac. A niestety jest to nieuniknione. Domyslam sie, jak bolesne jest zawozenie ukochanego Kotka do weta na te ostatnia wizyte... Choc czlowiek ma swiadomosc, ze poddajac zwierzaka eutanazji tez niesie mu pomoc, ulge w cierpieniu to jednak swiadomosc, ze Jego serce juz nie zabije nigdy, ze nigdy nie zobaczy sie tych cudnych kocich oczu, ze nie uslyszy sie ukochanego mruczenia, najpiekniejszego "miau"... to cholernie boli!! I to niestety bywa, ze boli bardzo dlugo, nie tylko miesiacami ale i latami. Niektorzy ludzie boja sie po smierci jednego zwierzaka brac do domu drugiego, przywiazywac sie, pokochac, bo boja sie tego ponownego bolu rozstania. W pewnym sensie ich rozumiem... Choc z drugiej strony nie mozna sie przez to zamykac na milosc! Tak samo przeciez jest z ludzmi, kazdy z nas kiedys odejdzie do lepszego swiata a jednak wiazemy sie w pary, zakladamy rodziny, nawiazujemy przyjaznie... Wiec nie zamykajmy sie tez na milosc do zwierzat tylko dlatego, ze musza kiedys z tego swiata odejsc. Dajmy sobie czas na zalobe, na wyplakanie sie, na bol, zal, tesknote...
Prawda, Whiskus?

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

Post » Czw sie 01, 2013 18:27 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Witaj Whiskuś

Dzisiaj duża wyrusza w podróż. Mam nadzieję że nie będziesz sam tutaj....bo duża może nie mieć dostępu do neta. Ale sercem i duszą będę cały czas z tobą kochanie.

Światełko dla Ciebie i kocham cie bardzo i tęsknię tak mocno że aż boli czasami, ale wiem że tak musiało być i jest ci teraz dobrze

To już 4 miesiące jak cie nie ma ze mną....ale zawsze obok mnie :-)

Popatrz na swoją mamę

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

Post » Czw sie 01, 2013 18:50 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

On bedzie przy Tobie podczas tej podrozy. Bedzie czuwal

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

Post » Śro sie 21, 2013 10:52 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Witam. Duza szczesliwie wrocila z podrozy. Bardzo sie stesknila za Whiskusiem.

Swiatelko dla ciebie kochanie. A dla przyjaciol pozdrowionka i buziaki

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Google [Bot] i 30 gości