Zostałam wczoraj w domu. Trochę z powodu nauki do egzaminów, a trochę z powodu kotów

… Dlatego nie pisałam, bo domowy komp pojechał do naprawy.
No i tyle się stało! Zaległości mam – nie wiem, od czego zacząć.
PRZYBYCIE
Przywieźliśmy kotę. Stwierdziliśmy, że separacja jest wykluczona, nie będziemy sobie komplikować życia, a koty muszą się socjalizować. Transporterek na środek pokoju i obserwacja.
Krok 1
Kota w zamkniętym transporterku. Podchodzi Timon. Wącha. Idzie sobie na swój fotel i najspokojniej w świecie idzie spać

!!!!!! Podchodzi Lusia. Jej ogon z standardowego znaku zapytania przekształca się w wielki wykrzyknik

Alfa syczy – Lusia obrażona nawiewa do drugiego pokoju. Lecę za Lusią. Lusia nie daje się złapać. Tule i całuję na siłę, powtarzam, że kocham moją księżniczkę najbardziej. Lusia udobruchana wraca pooglądać „nową”.
Krok 2
Transporterek otwarty od góry. Alfa dalej w środku. Timon nadal na fotelu. Lusia ogląda „nową”, a w międzyczasie bawimy się piórkami.
Krok 3
Mamy dość czekania. TŻ wyciąga Alfę z transporterka i sadza sobie na kolanach. Alfa zastyga bez ruchu na TŻ-owych kolanach na następne 30 minut (głupia nie jest, wie czyje kolana trzeba sobie kupić

).
Krok 4
Alfa zajmuje strategiczną pozycję na parapecie. Parapet jest fajny, bo jest się tak trochę schowanym za firanką, a jednocześnie wszystko widać. I tak zaczyna się „parapetówa” w nowym domu, która trwa do dziś. Początkowo z parapetu nie schodzi. Lusia zagląda do niej, grucha i zaczepia firankę łapką. Alfinka nie chce się zaprzyjaźnić, więc Lusia jest smutna

. Rozweselam Lusię, jak mogę. Piórka już prawie nie istnieją, a kotka błyszczy się jak bombka choinkowa od głaskania non-stop. Timon też dostaje swoją porcję głasków.
Krok 5
Zostawiamy koty same w domu na godzinę

.
Krok 6
Wracamy – dom stoi. Alfa dalej na parapecie. Timon śpi. Lusia walczy z piórkami.
Krok 7
Idziemy spać… Ale o tym dłużej za jakiś czas.