[quote="Aniada"]
Haaszek, mam pewną wadę: nie umiem poukładać sobie życia w szufladki. Jak mam kłopot, to on mi przysłania po prostu wszystko.
Aniado - ja tylko tak na chwilkę, bo zarobiona jestem

, z mojej strony żadnych rad, bo właśnie sobie zdałam sprawę, że ja mam farta do kociastych i poza ostrymi kryzysami jest o,k. Jak był kryzys - to przestawiałam wajchę na tryb "działanie" i jakoś szło. Jak czytałam o Misiu - to jednak dotarło do mnie, że coś z czym ja sobie nie radzę to panika kota. I Lola i Dupek jak coś trzeba było z nimi zrobić czego nie chciały - darły się a potem drapały i gryzły (Dupka ugryzienie czułam przez miesiąc

), ale przy stanowczości i sprawnym działaniu jakoś szło. Od trzech lat mam z odzysku (hodowla, kiedyś porządna - teraz ma zarzuty prokuratorskie) jawajkę, która wydawała się bardzo silnym i odważnym kotem a na widok szczotki czy psikacza dostaje ataku paniki. Jak kąpałam moje persiaste próbowałam i ją - kota mi omal nie zeszła, nigdy u moich persów nie widziałam takiego stanu, serducho waliło, kot bez kontaktu -to nie było śmieszne i do zignorowania. Teraz odwlekam wizytę u weta z jej zębami, bo na transporter i weta też tak reaguje. Rozumiem Cię w sprawie Misia doskonale, taki strach kota też mnie paraliżuje.
Druga kwestia (znowu bez rad) - uprawiamy zawody które jeszcze wzmacniają niektóre nasze cechy, mamy przymus skuteczności i radzenia sobie, stąd takie koszty sytuacji, gdy czujemy się bezradne. Nie ma wyjścia i trzeba sobie odpuścić, bo inaczej na prawdę zostają środki albo .....psychosomatyka (jak myślisz, czemu po 30 latach pracy w zawodzie mam Hashimoto, zespół autoimmunologiczny

) Ostatnio w pracy dla odreagowania (kiedyś przeklinałyśmy, ale się tego wstydzimy

) się przytulamy, a co

Więc - przytulam
Serniczku - odezwę się na pw, tylko się odrobię, dziś cały dzień piszę
A flety są super, poprzeczny ma bardziej matową barwę

Ja się uczyłam tylko na pianinie, pianino było po dziadku co to grał i na organach i na skrzypcach, a ja - chyba nie te geny
