No to za spotkanie
A tak z innej beczki:
Byłam wczoraj na okrągłych urodzinach koleżanki. Po północy temat zszedł na koty. Większość z gości posiada koty i wypuszcza je na zewnątrz. Niektóre żyją już 4-5 lat, inne zginęły pod kołami samochodów, bo głupie były.
Resztkami sił nie rozpętałam burzy
Wśród gości był przedstawiciel jednej z wiodących firm produkujących "karmy" dla kotów, no to o jedzeniu tez sobie pogadać nie mogłam.
Karmy bez zbóż? Barf fe -takie surowe? Tyle zachodu dla kota?
Ona śpi z wami w łóżku, przecież to niehigieniczne!
I jeszcze osiatkowałaś balkon? Po co? Kot do góry nie poleci, a z 1 piętra nawet jak skoczy to nic mu się nie stanie.
Będziesz sterylizować? Szkoda taka piękna, znajdź lepiej kocura i będziesz małe kotki sprzedawać. Sama jednego kupię, oczywiście nie po takiej cenie jak Szajka, ale zawsze coś tam dorobisz do pensji. Nauczyciele narzekają, że mało zarabiają to byłby dodatkowy dochód.
Dobrze, że zrobiło się późno i wróciliśmy do domu.
Tacy jacyś dziwni się zrobiliśmy, jeśli chodzi o koty i nie tylko.
A po powrocie w łóżku, na mojej poduszce leżała Szajeczka:
- z brzuszkiem pełnym surowego mięska;
- szczęśliwa, bo nikt jej nigdy nie przejedzie i przez balkon nie wyleci;
Pocałowałam więc w ten niehigieniczny pyszczek i poszliśmy spać.