OTW9- ...

Bo kotecki mądre są i szybko nas sobie wychowują :mrgreen:

Miło było Was zobaczyć w realu :1luvu:

kawka ,herbatka będzie ''kiedyś'' wypita w towarzystwie kocim ,obecnie dnia brakuje ,a szkoda :mrgreen:

strasznie szkoda :mrgreen:

**Adopcje: 12 >>**

Ranek ciemny strasznie i mocno lejący mnie obudził. Leżałam z Tami wtuloną we mnie i słuchałam szumu padającego deszczu. Uspokajałam myśli. Przyśniło się mi, że mnie z...pracy zwolnili. MAKABRA! A potem do szarówki koty łapałam. Jedno i drugie mało fajne choć wolę to drugie.
Koty wariować zaczęły o zwykłej godzinie posiłkowej więc wstałam. Szumiało, waliło w okna i ciemno było. Nie poszłam do dzikunów. Nie było sensu w taką ulewę. Karmię na dworze i przy takim deszczu miski zaraz są pełne wody. A koty mokre i zmarznięte. Jedynie piwniczniak ma " pod dachem".Ale on ma chrupek pełno.
Martwię się o koczkodana małego ale zostawiłam wczoraj w baraku dużo chrupek różnistych. Ma ciepłą budę i oby w niej siedział. By uspokoić sumienie i niepokój zabrałam się za sprzątanie. Uświetniłam poranek niedzielny mozolnym kolankowaniem ze ścierą w łapce. I nosem pracującym na pełnych obrotach. Uprałam zasłony i firanki i gotowa byłam okna myć byleby czymś zająć ręce i myśli. Tylko ten deszcz...
Dostało się Karolinie za fuczenie i wprowadzanie niepokoju w stadzie. Dostało się Wojtkowi i całemu światu by się dostało gdyby świat raczył zapyszczyć.
Jest 7 a ja już zmęczona jestem.
A środku mnie drga niepokój. Ten sen o stracie pracy ...Ten brak wyjścia do kocińskich...

Któreś wymiotuje. Wczoraj to była Tami. Dziś nie wiem. Wygląda, że Bianka. Akuratnie Bianki mi potrzeba jako hafciarki. Malce pojadły i poszły spać. Całe towarzystwo poszło spać.

Niedziele czy nie niedziela to jest dzień jak co dzień. Tylko zwie się weekendem.

Iwonko, zawsze serdecznie zapraszamy. I raz jeszcze wielkie dzięki za pomoc. :1luvu:

Jak ci się przyśniło, to tak nie będzie! :ok:

Asiu nie martw się gupimi snami, to są tylko sny :!:

Odkąd włożyłam sobie do głowy, że sny to nie żadna zapowiedź, a tylko projekcja moich obaw pokazana przez mózg wtedy kiedy nie myślę świadomie, przestałam się tych snów bać.
Zadziałało u mnie, spróbuj i Ty, jest znacznie łatwiej

Za spokojne niedzielne popołudnie :ok:

**Adopcje: 12 >>**

Widać coś w środku niepokojącego siedziało i wykluło się. Może podświadomość szybciej załapuje niż sam człek,że coś jest nie tak.
Tami źle się czuje. Zmierzyłam jej temp. -nie ma. Dałam jej nos-pę i przeciwwymiotne. Niby ganiała rano, bawiła się ale po południu zaczęła wymiotować. Teraz śpi. Mało je i nie pije prawie wcale. Skąd wiem, że nie pije? Tamunia nachlapać się w fontannie musi by popić deczko. A od południa jest czysto. Jako panikara widzę, że jej boczki wpadły. Choć pojedyncze wymioty jej trafiały się jej ostatnio ale całym jedzeniem. Teraz jednak niepokoję się.
Jeden z kloników ma gorączkę. Zaniepokoił mnie jej za długi sen. To Mimi z różowym noskiem. TZ jak zwykle nawyrzekał się, że szukam dziury w całym ale i tak zmierzyłam. Jest 40,3. Tolfa i przepojenie conwą.
Jak nic nie zmieni się na lepsze to ruszym do weta w poniedziałek.

Za dużo nas i tyle.

Ech, z taką dzieciarną to wiecznie jakaś panika

Kciuki

Zdrowiejcie maluszki :ok:

Faktycznie spokojne popołudnie

Za zdrówko :ok:

zawsze coś z tymi gnojkami

zdrowiejcie malentasy :ok:

Dzieciaki, nie wyglupiac sie, prosze, i zdrowiec migusiem!!

Fiodorek [*]19.11.2014

Taminko, no :!:

Tami i maluszki, zdrowieć, bo ciocie sie martwią :ok:

**Adopcje: 12 >>**

Zaraz dzwonię do weta. Gorączka gorączką u małej Mimi ale pojawiła się kulawizna. Gdyby nie gorączka to nie martwiłąbym się...aż tak. Mała bardzo płacze i nie rusza nóżką. Strach blady na nas padł co z pozostałą dzieciarnią będzie. I z Tamunią. Tami dostała nospę ponownie i też wet chyba nas nie ominie. Leży taka skulona trochę. Coś z brzuniem jej jest. Może robale odnowiły się? Miała ich zatrzęsienie.
Z nią jednak wolałabym pojechać i ja. I to na Ługi do Asi podskoczymy bo ona ją zna i ratowała.

Polazłam rankiem do dzikunków. Łaskawa byłam (wersja oficjalna) a tak na prawdę to podlizucha jestem . Chciałam im wynagrodzić dzień wczorajszy, przebłagać futra ,więc nie dodałam do nereczek chrupek. Jadły, mlaskały, wzdychały...Zapomniały pogniewać się , obsyczeć . Szylka czekała już obok kotłowni jojcząc mocno. W maluszkowym baraku wsio wyżarte. U piwniczniaka takoż. Głodne koty były mocno.
Nawet gołębie sie ucieszyły na mój widok bo wiedziały, że resztki dla nich będą. Akuratnie przeliczyły się bo resztek nie było. Dreptały niecierpliwie w okolicy pilnując każdego mego ruchu ręki. A tu brak wszelkich oznak resztkowych.
Zrezygnowane poleciały przysiąść na kablach. W miejscu strategicznym. Tuż nad chodnikiem. Strach tam chodzić bo nie zna się godziny wypróżnień ... :mrgreen:

Dzwonię do weta. Kciuki potrzebne.

OTW9- ...

Kto przegląda forum