Napisałam w tamtym temacie jak i gdzie to można zrobić.
Magnolia dzisiaj nie wiem ile razy już sprawdzała, czy każdy pieniek drapie się tak samo. Widać, że ewidentnie jest szczęśliwsza (nawet rodzice to widzą). Czytałam artykuł jednego behawiorysty o stresie u kota - pisał, że Feliway to taki dodatek, ale podstawą jest eliminowanie (o ile to możliwe) czynników stresujących i zapewnienie kotu naturalnych rzeczy jak np. wspinanie, chodzenie wysoko itp. poprzez np. odpowiedni drapak. Magnolcia ma teraz wszystko i wszystkich gdzieś - nawet goście jej nie ruszają. Ewidentnie jest bardziej chętna do głaskania. Dobrze, bo zestresowany kotek jest bardzo podatny na choroby z racji obniżonej odporności - wet mi mówiła, że podnoszenie odporności to najważniejsza sprawa, bo inaczej co chwila będziemy walczyć z jakimś paskudztwem, a jak kot ma dobrą odporność, to z wieloma rzeczami poradzi sobie sam.
Zresztą jak mówiłam wet o grzybicy Mony (na pierwszej wizycie, gdy starałam się podać jak najwięcej info, żeby miała jakiś obraz tego, co może być z Magnolią), to od razu mówiła o tej odporności, że bardzo ważne, aby ją podnieść; z herpesem też powiedziała - na początek beta glukan, jak nie pomoże (pomógł na szczęście) to Zylexis spróbujemy; antybiotyku nie dała, bo wyciek był surowiczy (wodnisty), a nie ropny, a stwierdziła, że antybiotyki to zawsze duże obciążenie dla organizmu i nie ma co dawać na zapas (za to ma u mnie +1000pkt.).
Czekam na ostatnią paczuszkę - z Grau w środku (ma mniej tauryny niż CFF czy GranataPet, ale to dosypię jej, bo mam czystą taurynę, którą i tak czasami dodaję): to nie ma oleju z łososia i takich tam, więc może będzie jadła ze smakiem; oczywiście inne też dostanie, ale ważne, żeby jak najwięcej jadła smakowitych, a mniej tych z rodzaju
"jak ładnie poprosisz, to zjem, ale niedobre". Chrupki jej mieszam z czymś mokrym (albo sosik Miamora - malt na kłaki lub multiwitamina, albo rosół) i od razu podaję - w ten sposób nie są rozmoczone (bo takich nie zje), ale są mokre po wierzchu (ją często boli gardło przez tego herpesa, więc totalnie suche ciężko łykać). Z chrupkami jest jak podejrzewałam - nie ma zbytnio ulubionych, ale co trochę jej się nudzą: teraz TOTW wyszedł z łask, ale Orijen
mniam mniam: pozostaje kupować tylko małe paczki i zmieniać (przy jej zużyciu mała paczka wystarczy na miesiąc); niestety PON robią w min. 2kg, a czasami jej chcę dawać, więc co jakiś czas kupię, odsypię małą paczkę, a reszta dla potrzebujących. Ostatecznie to będzie jadła na przemian PON, WildCat i Orijen (może ten ostatni ma więcej węglowodanów, ale też ma sporo ziół). W zapasach mam jeszcze paczuszkę suchego Applawsa, więc ten raz dostanie (na tej zasadzie dojadła teraz resztę TOTWa), ale skład PON/WC/Ori jakoś bardziej mnie przekonuje.
--- EDIT ---
Po ostatecznych negocjacjach z koteczkiem doszliśmy do tego, że jak wsadzę do budki spodnie z ciepłej piżamy, to się obejdzie bez szafki. Kilka fotek z "budkowania" Magnolki i jedno z widokiem na przyczepione zabawki z piórek (3 szt.) oraz rozłożone myszki (też 3 szt.). Oczywiście Magnolcia jest czarna (tylko na łopatkach ma rudawy podszerstek), ale na fotkach wyszło, że niby nie.

A drapak naturalny (będzie stał cały czas koło okna obok kaloryfera, tam gdzie teraz) będzie gotowy gdzieś pod koniec sierpnia - do tego czasu powinno idealnie wyschnąć; legowisko niższe to będzie wiklinowy kosz z poduszką obłożoną osłonką z grubego puchatego sztucznego futra, a wyższe - wiklinowa budka też z taką poduszką. Plan jest - teraz tylko czekać i wykonać.
...