No niestety, przerżnęliśmy z kretesem
Rzeczywiście żal było patrzeć.
Ciocię Dyktaturę informuję, że dzisiaj już by poznała Ofelkę. Po kilku dniach "niedyspozycji" dostała takiego powera, że szok. Rano i wczesnym popołudniem ganiała, potem drzemka, teraz znów ganianie, zasiedlanie koszyka i obrona twierdzy przed
groźmnym wrogiem w postaci Małej Czarnej, później jak porządkowałam apteczkę to dorwała się do zakraplacza i turlała go po połowie domu. Mogłam tylko patrzeć, czy go nie stłucze, bo by sobie pysk i łapy pokaleczyła. Acha, w międzyczasie jeszcze poćpała waleriankę. No i co nieco zjadłą, ale zażyczyła sobie karmienia z ręki. Popiła
śmiotanką, ale do kuwety iść nie chce. Pewnie siknęła jak mnie rano nie było i teraz pójdzie dopiero przed snem

. No nic, łapanka i wet przełożone na poniedziałek.
A ja nie mam pojęcia, jak będę w nocy spała. Tak mnie kaszel męczy, że ledwo żyję. Spać mi się chce koszmarnie, bo poprzednia noc była ciężka, ale nie zdrzemnę się bo od razu mnie kaszel łapie. Próbuję nawilżyć gardziołko, żłopię jak smok, ale nic to nie daje. Chyba zaraz spróbuję inhalacji.