Mirmiłki V - Gdyby kózka nie skakała, operacji by nie miała.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lip 12, 2013 12:24 Re: Mirmiłki V - wszyscy jesteśmy DACHOWCAMI.

:ryk: :ryk: :ryk:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lip 12, 2013 12:28 Re: Mirmiłki V - wszyscy jesteśmy DACHOWCAMI.

A piero, piero.
Kota piero, ściany piero, podłogi, siebie.
I kabine naprawiajo. Wielkomiejski, pani, wynalazek.
A wystawiła żech gaździe wyraźnie - kce chałupa z wannom. Ino wanna. Nie co insze! Bo kota nie wypiere, jak należy.
A potem żech się słuchała chłopa i mom chałupa bez wanny. Kot nie wyprany, tako gombecko to ja se moge nosa utrzeć, a nie urobek wielkości Rysów zlikwidować.
Żech ścierała i ścierała i - nomen omen: g...no to dało.

No to obcieła żech kota, świci gołom rzyć..., znaczy tego - świci gołym podłogoniem.
Ale łogon się łostał. I łon mi calutki ten łogon w tłuszczu po schabowym sponiwieroł.

Ide się łobwiesić.
Ostatnio edytowano Pt lip 12, 2013 12:32 przez Aniada, łącznie edytowano 1 raz
Aniada
 

Post » Pt lip 12, 2013 12:32 Re: Mirmiłki V - wszyscy jesteśmy DACHOWCAMI.

Jożżżż... :D

To jest ten moment, kiedy wszystko opada: ręce, nawet cycki.
Ah, kotecki... :wink:
I jeszcze ten tłuszcz na deserek - wisienka na torcie :mrgreen:
Obrazek

rastanja

 
Posty: 1637
Od: Czw maja 10, 2012 20:37
Lokalizacja: M-chód

Post » Pt lip 12, 2013 12:37 Re: Mirmiłki V - wszyscy jesteśmy DACHOWCAMI.

Aniado, ciesz się, że tłuszcz był PO schabowym, a nie PRZED schabowym :ryk:

Acha, a prysznic to trzeba mieć taki jak ja mam - z głębokim brodzikiem :mrgreen: . Prawie jak wanna
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35211
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pt lip 12, 2013 12:39 Re: Mirmiłki V - wszyscy jesteśmy DACHOWCAMI.

rastanja pisze:Jożżżż... :D

To jest ten moment, kiedy wszystko opada: ręce, nawet cycki.


Tak, to są momenty, których opisać nie sposób. Wtedy dochodzisz do wniosku, że jak Cię coś nie zabije i Ty nie zabijesz niczego, to zaiste - będziesz wzmocniona. Po godzinach szorowania łazienki (w upiornych oparach), naprawiania drzwi kabiny, które wyleciały całkiem i prania wściekłego, maksymalnie obs... kota, zobaczyłam Joża w tłuszczu i przeżyłam chyba coś, co można określić mianem katharsis. Byłam OCZYSZCZONA w środku. Bez emocji. Jedną miałam myśl - żeby niczego nie dotknął.
Wzięłam go na ręce, ale jak zobaczył, że znów idzie w kierunku łazienki, to łatwo sobie wyobrazić, co się działo. Majtnął ogonem - ściana w tłuszczu. W łazience postanowił się schować - kolejne ściany i wc w tłuszczu. O podłodze nie wspomnę...

I tak sobie przypomniałam, jak rozmawiałyśmy z Kotką W. o wyposażeniu mieszkań - że tylko czyściutka, pomalowana gładź na ścianie. Potem podziękowałam Panu Bogu za to, że obdarzył mnie rozumem i nie pozwolił tym samym, bym sobie strzeliła wypaśną tapetę.

Mam dość.

Tak się składa, MB, że mam taki prysznic. Z siedziskiem nawet. I co? I nijak mi to wanny nie zastępuje. Nienawidzę go. A po dzisiejszym dniu to już szczególnie. Jestem drobna, szarpanie się z ciężkimi, szklanymi drzwiami, które definitywnie wyleciały i wstawienie ich było możliwe chyba tylko dlatego, że adrenalinę miałam tak podniesioną, jak po godzinie wyrywania mi ósemki.
Aniada
 

Post » Pt lip 12, 2013 12:46 Re: Mirmiłki V - wszyscy jesteśmy DACHOWCAMI.

Aniada pisze:Z. TYŁKIEM. I. OGONEM. W. PATELNI. PEŁNEJ. TŁUSZCZU.

Mam nadzieję, że na zimno? Bo smażona kocina to chyba nie jest dobre mięsko na obiad…

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pt lip 12, 2013 12:48 Re: Mirmiłki V - wszyscy jesteśmy DACHOWCAMI.

Spoko. Na zimno. Nawet sobie dość długą chwilę w niej posiedział.
Rozlokował się naprawdę wygodnie.
Aniada
 

Post » Pt lip 12, 2013 12:53 Re: Mirmiłki V - wszyscy jesteśmy DACHOWCAMI.

Aniada pisze:Co za dzień?!?!? :evil:

Rano przedstawiłam Wam z rozmachem (i po namyśle wykasowałam) iście epicką opowieść o tym, jak to Joż - góra futra - przyszedł mi do sypialni z olbrzymim, urobkowym bobem pod ogonem. Bobem-gigantem. Bobem-kuriozum.
Czyściłam, cięłam sierść, pucowałam łazienkę ponad 2 godziny. Joż, co mu się nigdy wcześniej nie zdarzało, wpadł w panikę. Wyrywał się, wił, zachowywał, jakbym go kastrowała tępą żyletką, dotykał absolutnie wszystkiego, co w łazience było do dotknięcia.
Gdy próbowałam wsadzić go pod prysznic - urwały mi się drzwi kabiny.
Musiałam zatem próbować zwalczyć boba gąbeczką, co miało ten skutek, że bob był wszędzie.
Calusie pomieszczenie było w g..., ja byłam w g..., generalnie - prawdziwie g...any poranek.
Zjechana jak koń po westernie poszłam spać. Odpoczęłam, nie powiem.
Gdy wstałam - Joż już mi wybaczył. Pieszczotkom nie było końca. Rozmruczany kotecek ulokował się nawet przy mnie w kuchni. By patrzyć, co robię.
Ulokował się zaiste wygodnie.

Z. TYŁKIEM. I. OGONEM. W. PATELNI. PEŁNEJ. TŁUSZCZU.


:ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:
to po pierwsze..

a po drugie - współczuję, bo wiem co to znaczy.. :twisted:
Nikuś mi to pokazuje zbyt często, żebym nie wiedziała..

Ale opis.. :1luvu: :1luvu: :love: :ryk:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt lip 12, 2013 12:54 Re: Mirmiłki V - wszyscy jesteśmy DACHOWCAMI.

Aniada pisze:Spoko. Na zimno. Nawet sobie dość długą chwilę w niej posiedział.
Rozlokował się naprawdę wygodnie.



Boszsz, to jest naprawdę DZIEŃ JOŻA (nie mylić proszę z Dniem Świra) :smiech3: :strach: :smiech3:
A jeszcze do godziny 24 daleko, co też jeszcze koteczek dziś nam zaserwuje ? :D :D

Aniado, a jak czuje się mały Miś ? Jest lepiej ?
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt lip 12, 2013 12:57 Re: Mirmiłki V - niebywale pechowy ranek.

Jak to dobrze że ja tylko od czasu do czasu sprzątam "zwroty" z dywanu albo bobki (barfowe więc twarde) z dywanika podkuwetowego :wink:
Wiem, że głęboki brodzik to tylko namiastka wanny. Niestety, jak się ma tak niewielką łazienkę jak moja, to trzeba wybrać - wanna albo pralka. Z ciężkim sercem wybrałam pralkę.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35211
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pt lip 12, 2013 13:07 Re: Mirmiłki V - wszyscy jesteśmy DACHOWCAMI.

Aniada pisze:A piero, piero.
Kota piero, ściany piero, podłogi, siebie.
I kabine naprawiajo. Wielkomiejski, pani, wynalazek.
A wystawiła żech gaździe wyraźnie - kce chałupa z wannom. Ino wanna. Nie co insze! Bo kota nie wypiere, jak należy.
A potem żech się słuchała chłopa i mom chałupa bez wanny. Kot nie wyprany, tako gombecko to ja se moge nosa utrzeć, a nie urobek wielkości Rysów zlikwidować.
Żech ścierała i ścierała i - nomen omen: g...no to dało.

No to obcieła żech kota, świci gołom rzyć..., znaczy tego - świci gołym podłogoniem.
Ale łogon się łostał. I łon mi calutki ten łogon w tłuszczu po schabowym sponiwieroł.

Ide się łobwiesić.

łojezu Gazdzinko adyć nie wieszajta się jesce!!! Wystawcie sobie ,ze ni mocie devona Devony merdajom łogonami.Toby Wom ten tłuszcz z łogona rozpryskał że hej hej hej po horyzont.Albo i dalej jesce kaj krowy na kopytach gwiżdżom.))) To bysta wtedy miała problem ,a tak jedna kocina z syndromem tzw."d..pawiana" to nie powód do obwieszania siem.no chyba ,że na Gażdzinej szyi jak wreszcie zjedzie. To wtedy tak!
Syndrom d...pawiana przećwiczyłam osobiście jadąc autokarem do Paryża i nazad. Do tej pory moja przyjaciółka mówi,że ze mną to nie ma co jechac gdziekolwiek,bo ja po tej podróży jakwylazłam z metra na Champs Elysee,spojrzałam na oświetlona wieżę Eiffla,pomacałam się po ekhm...tyłku i powiedziałam słowa kluczowe dla sensu wyprawy: "ok to juz możemy wracać".
Mina współtowarzyszki-bezcenna. Ja nie znosze podróżowac,wyjeżdząć,zwiedzać i te tam klimaty. bleeeeeeee!

Ser-niczek

 
Posty: 881
Od: Sob kwi 27, 2013 14:35
Lokalizacja: Chotomów

Post » Pt lip 12, 2013 13:23 Re: Mirmiłki V - wszyscy jesteśmy DACHOWCAMI.

kwinta pisze:
Aniada pisze:Spoko. Na zimno. Nawet sobie dość długą chwilę w niej posiedział.
Rozlokował się naprawdę wygodnie.



Boszsz, to jest naprawdę DZIEŃ JOŻA (nie mylić proszę z Dniem Świra) :smiech3: :strach: :smiech3:
A jeszcze do godziny 24 daleko, co też jeszcze koteczek dziś nam zaserwuje ? :D :D

Aniado, a jak czuje się mały Miś ? Jest lepiej ?


Czuje się lepiej, bo jest na leku przeciwbólowym, ale jak sytuacja wygląda naprawdę - nie wie nikt.
Wetka się martwi. Wyklucza, by nastąpił tak szybki nawrót kamicy (wszak od operacji minęło 2,5 tygodnia), stawia zatem na stres. A jeśli to stres, generatorem jest Bolek, który kocha drastyczne zabawy.
I tu już nie wiem, co robić...


Sernicku mileńki, Joż tes merda łogonem. I syćko zapaskudził, syćko.
A gazdę łobwiesę ino się pojawi, bo se pojechał i mi dyryguje, co ja mam robić.
Mądruteńki sie zrobił i bystry kiej woda w wychodku. Na syćko ma gotowa recepta.
Aniada
 

Post » Pt lip 12, 2013 13:35 Re: Mirmiłki V - niebywale pechowy ranek.

MB&Ofelia pisze:Wiem, że głęboki brodzik to tylko namiastka wanny. Niestety, jak się ma tak niewielką łazienkę jak moja, to trzeba wybrać - wanna albo pralka. Z ciężkim sercem wybrałam pralkę.

Moja łazienka ma kształt trapezu, jest mała i upiornie nieustawna. I mam w niej wannę (w której mogą się całkiem wygodnie rozsiąść dwie dorosłe i obszerne osoby, a do niej jest doczepione na ścianie rozkładane skrzydło, więc robi też za kabinę prysznicową), a oprócz niej kibelek, pralkę i umywalkę :) Warto się rozejrzeć za wanną w nietypowym kształcie. Moja łazienka wygląda tak:

Obrazek

(Sorry, zero talentów artystycznych :mrgreen: ).

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pt lip 12, 2013 13:43 Re: Mirmiłki V - niebywale pechowy ranek.

Floxanna, jak się wprowadziłam to była wanna. Zajmowała całą jedną ścianę łazienki. Naprzeciwko drzwi prezentował się kibelek. W rogu umywalka. Poza tym było jeszcze miejsce albo na szafkę albo na pralkę. Wszystko nadawało się do wymiany, więc jak zaczęłam przeliczać co wlezie, z zarezerwowaniem miejsca na kocią kuwetę i usunięciem wc z honorowego miejsca, przy wzięciu pod uwagę umiejscowienia pionu (bo mieszkam w bloku) to wyszło, że jak zostanie wanna, to nie da rady.
Ale kabinę mam sporą, 100x80 cm. Największa, jaka tam wlazła. Nietypowy wymiar, więc się jej naszukałam. W takim sporym brodziku to można by spokojnie wykąpać Joża wraz z Aniadą :wink: :lol:
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35211
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pt lip 12, 2013 13:50 Re: Mirmiłki V - niebywale pechowy ranek.

MB&Ofelia pisze:Floxanna, jak się wprowadziłam to była wanna. Zajmowała całą jedną ścianę łazienki. Naprzeciwko drzwi prezentował się kibelek. W rogu umywalka. Poza tym było jeszcze miejsce albo na szafkę albo na pralkę. Wszystko nadawało się do wymiany, więc jak zaczęłam przeliczać co wlezie, z zarezerwowaniem miejsca na kocią kuwetę i usunięciem wc z honorowego miejsca, przy wzięciu pod uwagę umiejscowienia pionu (bo mieszkam w bloku) to wyszło, że jak zostanie wanna, to nie da rady.
Ale kabinę mam sporą, 100x80 cm. Największa, jaka tam wlazła. Nietypowy wymiar, więc się jej naszukałam. W takim sporym brodziku to można by spokojnie wykąpać Joża wraz z Aniadą :wink: :lol:

A ja mam łazienkę z oknem, za to kuchnię bez okna :D Bo to stuletnia kamienica, gdzie pierwotnie były wychodki na półpiętrach :D

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Kankan, muza_51 i 37 gości