» Wto lip 16, 2013 2:12
Re: DT u koteczekanusi - jak oswajać maluchy?
No cóż, dziś zatrzęsienia telefonów nie było. Ale zawsze tak jest - najpierw cisza, a potem ludzie zaczynają się odzywać. I to najczęściej, gdy kotów już nie ma.
W sumie to specjalnie nie dawałam ogłoszenia w piątek, bo ludzie najczęściej dzwonią w weekend, a tego chciałam uniknąć, bo maluchy jeszcze nie do końca gotowe do adopcji (do środy poszczepienna kwarantanna antystresowa, trzeba zaczipować, no i odrobaczyć).
Co nie zmienia faktu, że nikt mi nie odpowiedział - co mam teraz robić?
Maluchy już się pozwalają bez problemu dotykać i głaskać. Oczywiście wszystkie pogłaskane pięknie mruczą. Jędza jeszcze trochę syczy przy wkładaniu ręki do klatki, ale tylko na pokaz i już się nie wyrywa do bicia. Jędza i Wtorek jeszcze siedzą w klatce, reszta biega. Wypuściłam na próbę, czy dadzą się głaskać i łapać, no i teraz nie wiem, czy z powrotem odłowić. Ucieszyła mnie dziś Środa, która dwa razy bez problemu dała się pogłaskać bez uciekania. Tzn. dała w momencie, gdy była rozespana, w trakcie zabawy czy chodzenia to nie. Natomiast bura Niedziela i Piątek wciąż zwiewają przed ręką, choć już bez paniki i dzikości. Natomiast Niedziela bez problemu kręci się przy nogach, nawet dotykając, przybliża się coraz bardziej, gdy siedzę, ale ucieka, gdy wyciągam rękę. Już jej nie wkładałam do klatki, żeby sobie nie skojarzyła, że gdy ją złapię, to uwiężę. Z resztą tak samo.
Jak myślicie - powinnam jeszcze towarzystwo włożyć do klatki, czy raczej postawić na to, że skoro już nie dziczy, to niech się oswaja na wolności? A jeśli włożyć, to skąd mam wiedzieć, że już mogę wypuścić?

Kawunia?