» Wto lip 09, 2013 8:17
Re: OTW9-Żuk(*)...futer ci u nas dostatek ... :( f.59,64,65
Nie mogę się pozbierać. 5 lat minęło jak Sekutnika poznałam. Regularnie przychodził na jedzenie od zimy 2008. Ale wcześniej czekał na mnie sporadycznie, już na początku wiosny, w drodze do pracy. W jednym ze smietników przy bloku. On był czyjś. Tak mi się wydaje. Miał wtedy jeszcze zdrowe oczy.
Złapany na kstracje trafił do Koterii. Dał popalić swym charakterkiem . Jak przyjechałam po niego z koleżanką po południu to pani słysząc po jakiego kota myśma przybyły, od razu wrzasku narobiła,że go nie wyda. Bo zły, bo rzuca się, bo jest waleczny...Nie zapakuje go i już. Zaoferowałam pomoc. Poszłyśmy do klatki. Sekutnik siedział i nie spuszczał oka z pani. Nieruchoma postać, nieruchome oczy. Jak pani się zbliżyła ,cały czas na niego nadając skargi, zrobił tylko uhmiau.... Nawet się nie ruszył za bardzo tylko dyg zrobił w jej kierunku. A pani już z piskiem uciekła. Popłakałam się ze śmiechu. On wiedział,że wraca do domu i dał się zapakować do kontenerka. Nie wypuściłam go jednak od razu tylko wpakowałam do klatki. Podpasłam, doleczyłam, odrobaczyłam... Siedział jeszcze ze 2 tygodnie nie buntując się za bardzo. Jakby wiedział. Kuwetkował, jadł, pyszczył dla wprawy. Nie musiałam nawet uważać za bardzo by mu kuwetę zmieniać czy miski napełniać. Ot, siedział w rogu i groźnie mierzył mnie wzrokiem. Po wypuszczeniu poleciał radośnie na swoje śmieci. Stawił się rankiem na śniadanie i jak zwykle napotykając mój wzrok warczał i syczał. Taki był. Pyskacz sytraszny. Ciągle miał problemy z oczami. Ciągle pchałam w niego uodparniacze i leki. Był jednak duży i spasiony. Brudny ciągle.
Już nigdy nie przyjdzie pod blok czekając na jedzenie. Lubił nereczki. Ale ostatnio coś gusta zmienił. Wolał paszteciki. Miał wyłożone żarełko w baraku. Suche ciągle. Postawioną michę z wodą. Budę.
Tyle lat. Tyle lat.
Tyle kotów już nie ma.
Boli .
Co z tego, że to tylko dziki, brudny kot.
To był mój kot.

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.