Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
joanna77 pisze:Malgonia - jestem z Krakowa, ale wielokrotnie zajmowałam się takimi maluchami - przychodziły do nas z Fundacji AFN. Jeśli znajdzie się transport z Gdańska do Krakowa, mogę się malcem zająć i znaleźć mu dom, kiedy nauczy się samodzielnie jeść i zostanie zaszczepiony.
Czarna puma pisze:joanna77 pisze:Malgonia - jestem z Krakowa, ale wielokrotnie zajmowałam się takimi maluchami - przychodziły do nas z Fundacji AFN. Jeśli znajdzie się transport z Gdańska do Krakowa, mogę się malcem zająć i znaleźć mu dom, kiedy nauczy się samodzielnie jeść i zostanie zaszczepiony.
Ja mysle,ze to za daleka droga dla takiego malenstw...,znam to schronislo i uwierz mi kocie bedzie mialo tam dobra opieka a pozniej bedzie sie szukalo domkow...
jaaana pisze:Czarna puma pisze:joanna77 pisze:Malgonia - jestem z Krakowa, ale wielokrotnie zajmowałam się takimi maluchami - przychodziły do nas z Fundacji AFN. Jeśli znajdzie się transport z Gdańska do Krakowa, mogę się malcem zająć i znaleźć mu dom, kiedy nauczy się samodzielnie jeść i zostanie zaszczepiony.
Ja mysle,ze to za daleka droga dla takiego malenstw...,znam to schronislo i uwierz mi kocie bedzie mialo tam dobra opieka a pozniej bedzie sie szukalo domkow...
![]()
I wyprawkę dostanie, prawda?
jaaana pisze:Sorry, ale bardzo proszę nie gospodaruj moim czasem ani mieszkaniem.
Jak wyobrażasz sobie schroniskowa opiekę nad takim malcem? I jak ustrzec przed chorobą nieszczepione maleństwo?
Tu polecasz schronisko, a w innym wątku podejrzewasz fundację o usypianie.
joanna77 pisze:Schron to na pewno bardzo niedobry pomysł. Krakowskie schronisko jest bardzo przyzwoite, mają wielu wolontariuszy, a wielokrotnie dostawaliśmy od nich telefony w rodzaju - są maleńkie koty bez matki, albo bierzecie albo usypiamy, bo tu nikt nie może sobie pozwolić na karmienie kotków co dwie-trzy godziny, mycie, zmienianie podkładów, ogrzewanie itd. Jestem pracownikiem naukowym, sporo czasu spędzam w domu, mam za sobą kilkadziesiąt odchowanych maleństw, w tym jedno 2-dniowe (dziś jest pięknym, błyszczącym kocurem, został z nami), więc zwracają się do nas. Teraz akurat poza sześcioma naszymi kotami stacjonarnymi nie ma żadnego malucha ani tymczasa, ja mam wakacje, które spędzam w domu nad książkami, więc zajęcie się maluchem to nie problem. Problemem jest jedynie transport. Jeśli kociak dotrze do Krakowa, to go wezmę. Nawet dom pojawił się już na horyzoncie, ponieważ jedna z moich uczelnianych znajomych deklarowała, że weźmie następnego kotka, który się u nas pojawi.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 18 gości