» Czw lip 04, 2013 15:46
Re: Karmicielka prześladowana-WYGRANA!
Tak sobie tu piszę , wrzucam fotki moich podopiecznych dzikusków, które nigdy nie poznały smaku własnego domku, kanapy, kolan swojej pani i pana i pewnie nigdy tego nie zaznają bynajmniej te starsze bo nikt ich nie chce. W większości są dzikie, uciekają ode mnie mimo,że już ładne kilka lat je karmię i widzą mnie codziennie. Ale są bardzo kochane i one to napewno czują, wiedzą,że jest ktoś do kogo choć na pewną odległość ale w razie niebezpieczeństwa można przybiec i czuć się pewnie. Piszę i cały czas łzy mi ciekną bo myślę o małym kociaku skrzywdzonym znowu przez człowieka a raczej Bestię. Mam na myśli maleństwo zabrane przez Iwonę Adamowską a znalezione w lesie przez młodych ludzi, przejechane i wyrzucone w lesie jak kupka śmieci. Maleńki szkielecik kiedyś zdrowego ślicznego kociaka nigdy pewnie już nie stanie na tylne łapki bo ma uszkodzony kręgosłup i łapki ciąga za sobą. Kotłują mi się myśli, zarazem bezradność i okropna złość. Jak to się dzieje,że tyle bestialstwa w stosunku do zwierząt i nic się z tym praktycznie nie robi? Czy to niska szkodliwość społeczna? Pytam ale kogo pytać? Ministrów, urzędników a może dzielnicowego, który zamiast mi pomóc kiedy potrzebowałam pomocy bo kociaki którymi się zajmuję za własne pieniądze, poświęcam im swój czas, zdrowie, biegam karmić zimno czy ulewa były zagrożone?
Wierzyłam ślepo władzy ,że otrzymam pomoc, wszak byłam śledzona, szykanowana, opisywana w gazetach, stronach internetowych, pisano,że mam wściekliznę w oczach i nawet psy mnie nie chcą gryźć (chodziło o te spuszczane celowo na koty). Dwóch drabów chodziło za mną krok w krok nawołując się komórkami z chwilą mojego przyjazdu z pracy. Obrażano mnie wszędzie, nawoływano grupki mieszkańców by byli przeciwko. O ile wiem to karalne, bo cały czas byłam prześladowana nawet na swojej działce nie czułam się bezpiecznie. Wierzyłam,że dzielnicowy pomoże bo to przecież jego obowiązek działać zgodnie z prawem i bronić tych co potrzebują tego. Półtora roku przeszło upodlenia, wyśmiewania, utrata zdrowia, chęci do życia a z czasem przyszły czarne myśli przez które widziałam pytające kociaki co z nami się stanie jak Ciebie nie będzie. Ale tej pomocy nie dostałam, choć głupia uwierzyłam w to... Jak więc może być bezpieczne zwierzę, nie być bestialstwa wśród tych małych istot skoro Pan władza mi w oczy powiedział ,że robię złe rzeczy i mam się przyznać do tego to nie będę ukarana. Opieka nad zwierzętami to sprawa gminy a nie MOJA więc jakim prawem ja to robię. Karmię koty to one wtedy robią kupki, rozmnażają się i teren gminy cały zanieczyszczony. Nie przyznałam ,że robię źle więc trzeba było poszukać zemsty i z kolesiami ukarać babę dowalając jej grzywnę. Pytam ale nie wiem kogo w tym chorym bestialskim i bezdusznym dla zwierząt kraju pytać? Po jaką cholerę pisane są ustawy, mają być nakładane kary na takich bydlaków, a potem gówno się dzieje? Skoro Ci którzy powinni działać zgodnie z ustawami, ale mają inne zdanie na ten temat jak wtedy dzielnicowy bo nie znosi kotów - działają wbrew ustawom karając tych co pomagają bezbronnym istotkom i tak skrzywdzonym przez los. Chodzi taki bydlak jeden z drugim i tylko szuka by zamęczyć kolejnego kota czy psa śmiejąc się w oczy tym którzy mają serca wrażliwe na krzywdę. Jest nas wielu pomagających zwierzakom w Polsce ale nic z tym nie możemy sami zrobić kiedy policja, urzędy robią pod górkę, utrudniają mając w d..... ustawy i ich przestrzeganie. Można nie kochać psa czy kota ale jakąś odrobinę człowieczeństwa można w sobie odnaleźć i nie przytakiwać bydlakom katującym zwierzę.
Rozpisałam się ale nie mogę już patrzeć tyle wątków codziennie, tyle nieszczęść i okrucieństwa wśród tych co nikomu nic nie są winne,że zyją i chcą bardzo żyć jak my bo też mają do tego prawo!