Hello, sorki że teraz dopiero ale dzisiaj zwariowany dzień.
Na zabieg jechaliśmy na 12:00. Tak jak dalia radziła zrobiliśmy badania krwi przed zabiegiem. Neoś dał sobie grzecznie krew pobrać, mój dzielny synek

Wszystkie wyniki były ok (nerkowe, wątrobowe i jeszcze jakieś ale nie pamiętam co to było

zdawałam się na panią doktor) potem kastracja sam zabieg trwał 15 min ale odbierałam bidoczka po półtora godz. jak już trochę się wybudził

W domu jak tylko postawiłam transporter na ziemi kot ledwo idąc wyczołgał się na swoją kołderkę pod łóżko i zasnął. Po około 1,5 h kiedy bbyłam w drugim pokoju skorzystał z kuwetki (siusiu zrobił), niestety ie stał jeszcze na tyle stabilnie żeby zakopywać i zostawił wszystko "u góry" i do tego wdepnął w to przy wychodzeniu więc trochę poroznosił i poszedł dalej drzemać. Teraz już prawie całkowicie rozbudzony buszuje po domu zaraz po tym jak zjadł gotowanego kurczaczka trochę.
Podsumowując, wszystko poszło świetnie. Kociak czuje się dobrze, ranki praktycznie nie widać i szczególnie się nią nie interesuje nawet. I mam nadzieję, że żadna z tych kwestii się nie zmieni
