siostra maleńkiej Tepsi to Orange (w zdrobnieniu Pomarańczka), a braciszek to Mobilek -czy kryteria zostały spełnione


Maluchy są super kontaktowe, dają się brać na ręce, miętosić (a nawet sprawia im to dużą frajdę), ważyć, zakraplać oczka i noski, zobaczymy tylko co będzie popołudniu z antybiotykiem

Dwa dzisiejsze posiłki, to wylizane do czysta miseczki -w tym tempie pochłoną momentalnie całe zapasy

Cyba będę próbowała z chrupkami, może też szybko im podejdą.
Maleńką Tepsię karmię Convem, nawadniam i tulę, tulę, tulę, wtedy jest najspokojniejsza.
Katarek chyba zniknął, bo już nie dyszy i nie widzę tego wodnistego wypływu z noska (teraz w lżejszej wersji ma to samo Pomarańczka).
Oczka ją wciąż muszą swędzieć, bo często trze je łapinkami.
Do misek rodzeństwa nawet nie próbuje podchodzić.
Sypia przytulona choćby do łapki któregoś z rodzeństwa.
Łaciaty (pingwin lub krowa -jakoś nie mogę sie zdecydować którego koloru ma więcej) zrobił sobie posłanie w krytej kuwecie

Za każdym razem wpierw musi na mnie nasyczeć, ale chwilę potem domaga się głaskania i kręci ósemki wokół nóg

Niedawno zobaczył innego kota za uchylonymi drzwiami i porządnie postanowił go też nastraszyć.
Zobaczę, może już jutro spróbuję pierwszych kontaktów między-kocich.