Feluś jak malutki kotek został przygarnięty płaczący na drzewie przez moich znajomych syna. To wspaniała decyzja i z mojej strony wielki szacunek za okazane serce biednemu wyczerpanemu kiciusiowi. Kotek jest u nich od 1,5 roku, jest zadbany, wykastrowany, urzęduje w trzech pokojach, jest wielkim pieszczochem - jak widać. Od 2 miesięcy w domu pojawiło się dziecko, młode małżeństwo zdecydowało, że jak jest dziecko to nie może być kot, bo sierść wszędzie, bo nie mają czasu, bo trzeba wyjechać do mamy, do teściów no i pytanie - czy przyjmą go do schroniska....? Ręce mi opadły, serce pęka na samą myśl o schronisku - to stu procentowa śmierć po kilku dniach bycia w tym najgorszym dla kota miejscu! Nie pomaga edukacja, docieranie do serc tych ludzi....-nie chcą już kota i koniec. Obiecałam, że pomogę szukać Felkowi nowego domu, bo obawiam się, że z takim nastawieniem, Felek trafi gdziekolwiek np. na wieś lub gdziekolwiek indziej w niewłąściwe miejsce.
Wystarczy popatrzeć jaki jest szczęśliwy, jeszcze nie wie, co mu ludzie szykują....
