Miała być rocznica......
...a była wstrętna awantura!!!
Wiem, że to Off Topic, ale w sumie związane z kocimi sprawami

Zawsze można przenieść na KŁ...
Mój TŻ powiedział, że w domu czeka na mnie niespodzianka- pamiętajmy, że chodzi o rocznicę

- w domu była niespodzianka w postaci jego kumpla z "ciul wie skąd", który na moje wejście zareagował mniej więcej w stylu: "czegoś nie godoł, że czecia gemba do picia bedzie"
Mało tego (gorejęęę!!!!!!)- mój TŻ po tym, jak mu super-cichym szeptem, na stronie, wytłumaczyłam, że kumpel mast goł houm, oświadczył, że ja i moja korba(!!!) zabieramy mu powietrze i że on się nie zgadza na przygarnięcie kolejnego kota- po którego mieliśmy jechać już DZIŚ!!! O którym wiedział!!! W którym sam się zakochał!!! niby...
W rezultacie jadę po kicię sama- pociągiem, z wiklinowym koszykiem.
I naprawdę się cieszę, mimo iż współtowarzysze podróży pewnie powieszą na mnie sto psów
Tylko teraz naprawdę mam problem z "bałwanką"....
Po tym, jak TZ stwierdził, że go duszem(hyhy), mam do dyspozycji swój pokój z lat szkolnych, u mamy- a w nim dwa kotki (i maminego Kazika)...
Tak więc chyba śmietnik jeszcze długo pozostanie dla biedotki domem
płakać się chce
