W ARCE byłam o 10. Przyjął nas dr Gawor. Od razu mówię, że zrobił na mnie dobre wrażenie. Człowiek konkretny (to lubię), wszystko dokładnie mi objaśnił, wyrysował strukturę zęba. No naprawdę, rzeczowy facet. Obejrzał Parysa i co stwierdził: żadnej wady zgryzu nie ma


No i że trzeba koniecznie robićcoś z tym zębem, bo absolutnie nie wolno tego zostawić. I teraz uwaga, gdyby komuś z Was przytrafiło się u kota złamanie zeba, pamiętajcie, że w ciągu 2 pierwszych dni są największe szanse na uratowanie ząbka- 70 %
Nie miałam pojęca. Przecież pojechałoby się od razu, a nie po tygodniu...
Po obejrzeniu zęba i zbadania, okazało się że kanał jest otwarty i ząb bolesny. Pan dr zaproponował nam 3 możliwości leczenia- usunięcie (okazuje się że ot nie takie proste, trzeba kawałek kości wyciąć), amputacja uszkodzonej miazgi i leczenie kanałowe...Od razu powiedział, że proponuje tą częściową amputację, ale że decyzja należy do nas i wszystko wyjaśni RTG.
Wyjasnił nam wszystkie nasze wątpliwości i zostawił same. Miałyśmy więc chwilę na podjęcie decyzję. Oczywiście trzeba było to zrobić jak najszybciej. OK. Klamka zapadła.
Narkoza do RTG- płytka i nikt mi kota nie zabrał. Przez cały czas trzymałam Paryska na kolanach, aż zasnął. Trwało to ze 3-5 minut. Potem poszlismy na kawę (ja, mama i tata- kierowca), a dr Gawor robił RTG. Pokazał nam je, powiedział, że Parys śpi. RTG wyszło świetnie. Dr powiedział, że mamy się nie martwić. I poszedł do Malego, kóry
został wprowadzony w głębsza narkozę. Jak się okazało potem nie było konieczności bardzo głębokiego usypiania. A my mieliśmy 2 godziny czasu...
Po 2 godzinach zwiedzania z "gulem" w gardle (ze strachu), miasta w którym nie byłam od dziecka, wróciliśmy do lecznicy.
Przyniesiono nam Paryska już wybudzonego (dr Gawor powiedział, że absolutnie nie oddałby nam kota nie wybudzonego).. Jak na mnie patrzył, mój Malutki

Pan doktor wszystko nam powiedział, co było robione, pokazał ząbka, bielutki, zaleczony. Parysek dostał antybiotyk i do domu Synulox w tabletkach. Pokazał nam, jak sprawdzać, czy go nie boli. Mamy zadzwonić za ok. 40 dni (jeżeli w międzyczasie się nic nie bedzie działo) i przyjechać do kontroli. Będzie ponowna płytka narkoza i RTG w celu sprawdzenia, czy wszystko jest w porządku.
Cała wizyta w Arce wywarła na mnie duże i pozytywne wrażenie. Zajęto się nami świetnie. Mimo, że nie miałyśmy na tyle pieniędzy ze sobą..40 złotych "wisimy", mamy oddać podczas następnej wizyty.
Parys jest całkiem przytomny. Jest zupełnie inny niż po narkozie Gierka. Najpierw obszedł cały dom, zrobił siusiu, trochę zjadł (wolno mu jeść, bo dr Gawor mówi, że stosują łagodne środki znieczulające, nie powodujące wymiotów) i teraz spi sobie smacznie.
Jestem bardzo zadowolona, że tam trafiłam. I że Parysek był taki dzielny. Za miesiąc pojedziemy do kontroli i wierzę, że wszystko bedzie dobrze, nie trzeba bedzie zęba usuwać. To chyba tyle, jak coś mi się przypomni, to dopiszę
