aamms pisze:A co wet powiedział po operacji?
Tak dokładnie? Że "jutro będzie nowy, lepszy dzień".
Wczoraj wetka powiedziała też, że pod narkozą raz jeszcze zrobili Misiowi badania krwi i
wszystko jest wzorowo. Poza tym - Miś przytył w sumie chyba 40 dag.
Dziś byliśmy z Misiem na kontroli i na kroplówce (przez kołnierz nie mógł pić, bez kołnierza nie chciał pić i postanowiliśmy go nawodnić inaczej).
Jego fatalny stan to norma. Operacja była - jak by nie patrzeć - trudna. Mam się nie martwić, ale się martwię. Sprawami logistycznymi. Myciem. Noszeniem do weta (znowu!!), zastrzykami.
Jednocześnie jożowe stresy wykluczają proszenie kogokolwiek o pomoc. Joż musi mieć spokój, więc będę siedzieć jak księżniczka na wieży. Boję się też nawrotu u Joża, co do którego wiemy tylko, że wyniki ma super, pęcherz pusty, więc pewnikiem jego zapalenie było stresem.
Klątwę rzuciłam na tych, którzy tak wydłużyli rok szkolny i mam nadzieję, że osoba odpowiedzialna za ten stan rzeczy przez najbliższy miesiąc nie wyjrzy z wc. Całym jestestwem jej tego życzę. I w nosie mam, że to nieładnie. Podły mam charakter, ale trudno.