Dopiero teraz się pojawiam, mielismy alarm bombowy i ewakuację urzędu, przez parę godzin nie miałam żadnego dostępu do internetu. Zaraz uderzę na Franciszkańską, czy go wezmą na parę dni na diagnozę.
A kot, mimo że bieda straszna, to dosyć ciężki. Musiał być z niego dorodny kocur, zanim tak zbiedniał.
ASK@, gdybym miała dla kota jakiekolwiek miejsce, to niechby i siedział w klatce, ale nie mam i u reszty dziewczyn też z tym ciężko (z różnych przyczyn, od metrażowych przez finansowe po rodzinne). Ja mam na tyle niewielką łazienkę, że nawet gdybym podjęła ryzyko i wzięła kota do siebie, to w łazience - jedynej mozliwej "przechowalni" - klatka by się nie zmieściła
