jesli znasz mloda pare-moim zdaniem mozesz isc. Jesli idziesz jako osoba towarzyszaca a nie znasz za dobrze partnera z ktorym masz isc, albo nie jestes go pewna-ja bym nie ryzykowala.
Kolezanka mi kiedys mowila, ze pare lat temu jej kuzyn zaprosil na wesele kogos tam z rodziny dziewczyne poznana w necie. On mial wtedy 17 lat, ona chyba 16 czy 15.... Poznal ja na jakims przypadkowym czacie, byla to pierwsza lepsza osoba, ktora zgodzila sie z nim pojsc na to wesele.
Narobila wstydu mlodej parze i rodzinie tego chlopaka takiego, ze on teraz nie chce utrzymywac z nikim z rodziny kontaktu, bo sie tego wstydzi. Nie znal jej wczesniej ani z reala ani nie pisali w necie wczesniej ze soba. Podobno dziewczyna ani sie nie umiala ubrac jak trzeba-tzn.glany, skorzana kurtka i mini dzinsowa ledwo zakrywajaca tylek, topik bez ramiaczek z jakimis wulgarnymi tekstami... slowem-na rockowy koncert by sie nikt tak nie ubral nawet jak ona na to wesele. Obkolczykowana cala, wytatuowana, upila sie, cpala po katach... Nawet przylapano ja w toalecie i w innych miejscach w bardzo dwuznacznych (i gorzej) sytuacjach...
Wiem, ze dzisiejsza mlodziez "lubi" zapraszac jako osoby towarzyszace przypadkowe osoby dopiero co poznane np w internecie. Tylko nie wiem po co... Jak sie nie zna osoby z ktora ma sie isc, nie jest sie pewnym, ze bedzie sie z nia nam dobrze bawilo, ze obciachu nie narobi-to lepiej isc samemu albo nie isc wcale. Ta dziewczyna w dodatku okradla tego chlopaka i nawet koperty z pieniedzmi dane w prezencie mlodej parze tez ukradla, pare mniejszych prezentow tez...
Madzio-"dobrze sie bawic"... ale jak nie znasz drugiej osoby, to skad mozesz wiedziec, ze u niej to okreslenie ma taka sama definicje jak u ciebie? Dla mnie dobrze sie bawic na weselu to potanczyc, brac udzial w zabawach weselnych, cieszyc sie szczesciem mlodej pary... a dla kogos innego uchlac sie do nieprzytomnosci, "zaliczyc" ta i tamta/tego i tamtego...
Wiec ja radze sie zastanowic

apropos wesel, opowiem jedna anegdotke

na wspomnienie tej sytuacji do dzis mam usmiech od ucha do ucha

mialo to miejsce jakies... 5-6 lat temu na weselu mojej kuzynki.
Byla taka zabawa dla dzieci, przed samymi oczepinami polegajaca na tym, ze dzieci mialy podejsc do orkiestry, powiedziec jakis wierszyk i dostawaly za to cukierki.
2 chlopakow, chyba to byli kuzynki koledzy ze studiow-niezle majacych juz w czubie-podeszlo do orkiestry, przyklekneli czy przykucneli-tego juz nie pamietam-wzieli mikrofon i zgodnym churem wyrecytowali bez zajakniecia: "my jestesmy 2 grzeczne aniolki i chcemy flaszke gorzolki"

cala sala wybuchla gromkim smiechem
